AgroUnia możliwość protestu wywalczyła w sądzie
AgroUnia ogłaszając protesty poinformowała, że rolnicy będą swoje niezadowolenie z aktualnej sytuacji na wielu rynkach rolnych wyrażać także w dużych miastach. Jednym z nich była Bydgoszcz, gdzie tak dużych protestów nie było od lutego 2015 r. Organizatorzy zgłosili udział 150 ciągników oraz 250 osób. Pod Urząd Wojewódzki przybyli rolnicy z powiatu bydgoskiego oraz ościennych. Prawo do manifestacji i walki o swoje interesy AgroUnia musiała wywalczyć w sądzie.
Kolumny ciągników w przeszłości do Bydgoszczy przyjeżdżały dosyć często. Ostatni raz miało to miejsce w lutym 2015 r., kiedy to rolnicy zarzucali rządowi bezczynność w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa ASF i brak działań prewencyjnych. Pogłowie dzików według nich było wtedy zbyt duże a cena żywca wieprzowego zbyt niska. Rolnicy skarżyli się także na brak właściwego oznaczenia w sklepach mięsa produkowanego w Polsce. Argumentowali, że konsument nie ma możliwości sprawdzenia czy je polskie czy zagraniczne mięso.
W lutym 2015 r. kolumna kilkudziesięciu ciągników kolejny raz zamierzała przyjechać przed położony w centrum miasta budynek Urzędu Wojewódzkiego. W noc poprzedzającą manifestację władze Bydgoszczy postawiły na drogach dojazdowych znak drogowy B-6 „zakaz wjazdu ciągników rolniczych”. Stoją one w większości wypadków do dziś.
- Organizacja protestu i przyjazd ciągników bardzo długo był zagrożony. Władze Bydgoszczy nie chciały nam wydać stosownych pozwoleń. Nie odpuściliśmy. Poprosiliśmy prawników o pomoc i poszliśmy o prawo do protestu walczyć w sądzie. Sąd wydał postanowienie uchylające decyzje władz miasta. Otrzymaliśmy prawo do wjazdu do Bydgoszczy mimo stojących przy drogach zakazów zakazu wjazdu traktorów – informuje Marcin Skalski ze struktur AgroUnii powiatu bydgoskiego.