Polskie rolnictwo jest bardziej ekologiczne niż austriackie
r e k l a m a
Partnerzy portalu

Polskie rolnictwo jest bardziej ekologiczne niż austriackie

05.07.2021

Poseł Stefan Krajewski z PSL obawia się, że Zielony Ład może okazać się początkiem końca polskiego rolnictwa. – O rolnikach i produkcji na wsi mówią ludzie, którzy uważaj się "eko", bo chcą zakazać promocji spożycia mięsa czy mleka, ale jednocześnie mają skórzaną tapicerkę w aucie - mówi poseł. Wskazuje także na problemy biurokratyczne, z jakimi muszą zmagać się rolnicy.

Ze Stefanem Krajewskim – posłem na Sejm RP z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego, wybranym w okręgu białostockim, rozmawiają Krzysztof Wróblewski i Andrzej Rutkowski.


Rolnicy z pana rejonu wyborczego, czyli z Podlasia, bardzo obawiają się Zielonego Ładu. Wymóg nie większej obsady bydła jak 1,5 DJP (dużej jednostki przeliczeniowej) na 1 ha, to tylko jeden z przykładów, który spędza im sen z powiek.

Nie od dziś wiadomo, że na terenie woj. podlaskiego występuje głód ziemi. Dlatego wielu naszym hodowcom będzie ciężko spełnić taki warunek biorąc pod uwagę tylko grunty własne i te dzierżawione na pisemną umowę. Wszak większość dzierżaw ma charakter ustny i nieoficjalny. Produkcja mleka na Podlasiu jest rozwinięta jak nigdzie indziej w kraju, w dużej mierze dzięki największym i nowoczesnym zakładom mleczarskim takim jak: SM Mlekovita, SM Mlekpol oraz OSM Piątnica. Są też spółdzielnie mleczarskie, które również dobrze sobie radzą jak te giganty: MSM Mońki i OSM Hajnówka. Niestety, na drugim biegunie mamy także SM Bielmlek, który został doprowadzony przez nieudolny zarząd do bankructwa.

Hodowcy rozwijając produkcję mleka poczynili ogromne inwestycje kupując maszyny i budując obory, oczywiście przy wsparciu z PROW, ale jednocześnie z własnym wkładem i posiłkowaniu się kredytami. Dlatego dziś, gdy słyszą o kolejnych obostrzeniach typu zmniejszenie dawek stosowanych nawozów i środków ochrony roślin obawiają się o swoją przyszłość. A trzeba wiedzieć, że jeśli w krajach rozwiniętych Europy Zachodniej dojdzie do częściowej redukcji zużycia nawozów i środków ochrony roślin, to te dawki i tak będą większe niż obecnie stosowane u nas w kraju bez jakichkolwiek cięć. Przecież w Austrii, która jest podawana za wzór rolnictwa ekologicznego, stosowane dawki są dwukrotnie wyższe niż w Polsce.

Czy zatem można pokusić się o stwierdzenie, że Zielony Ład to początek końca polskiego rolnictwa?

– Uważam, że tak. Tym bardziej, że coraz częściej mówi się o zakazie promowania spożycia mięsa, mleka czy jaj. To co od tysięcy lat ludzie jedli i było zdrowe, dziś jest przez pewne grupy uznawane jako szkodliwe. Mówią to ludzie, którzy w swoim mniemaniu są bardzo „EKO”, a z drugiej strony nie przeszkadza im, aby mieć skórzane tapicerki w luksusowym aucie albo torebki z krokodyla. Dziś potrzeba w tym temacie przede wszystkim zdrowego rozsądku, ponadto przyczyną wielu kwestii spornych jest nikła wiedza społeczności miejskiej na temat wsi i rolnictwa. Kiedyś miasto miało dużo większy związek ze wsią. Dziś mieszkańcy miast wieś znają z telewizji i to z takich programów jak: „Rolnicy. Podlasie” czy „Rolnik szuka żony”, gdzie z rolników robi się bogatych celebrytów bądź takich, którzy nic nie robią i czekają na przysłowiową mannę z nieba.

Ile zdaniem pana posła jest w Polsce gospodarstw utrzymujących się z rolnictwa?

Przez wiele lat pracowałem w ARiMR, a obecnie jestem jej pracownikiem urlopowanym na czas pełnienia mandatu. Dlatego śmiało mogę powiedzieć, że 1/4 gospodarstw składających wnioski o dopłaty to są te, które inwestują i rozwijają produkcję. Zaś wielu z tych co składa wnioski o dopłaty w ogóle nie zajmuje się swoimi gospodarstwami. Są to właściciele ziemi, a nie rolnicy. Dlatego coraz częściej pojawia się koncepcja aktywnego rolnika, którą zaprezentował europoseł Jarosław Kalinowski. Przecież już dzisiaj rolnik, który składa wniosek o dopłaty oświadcza, że jest użytkownikiem gospodarstwa. Niestety, często jest tak, że ziemię oddał w dzierżawę i to bezumowną, bo wtedy cały czas ma w szachu dzierżawcę i dopłaty trafiają do niego, a nie do tego, który ponosi koszty uprawy. Co więcej, rolnicy, którzy uprawiają ziemię wydzierżawioną na tzw. gębę nie mogą ubiegać się o zwrot akcyzy na paliwo, dopłaty klęskowe czy suszowe.

Gospodarstw rolnych ubywa i rolnicy stanowią coraz mniejszy elektorat, dlatego niestety nie widać na scenie politycznej partii, która liczyłaby się z rolnikami. Nawet PSL, a zwłaszcza jej kierownictwo, nie walczy o rolników. Nic nie słychać o programie rolnym tej partii.

Aby odpowiednio dbać o rolnictwo, to do parlamentu oraz sejmików wojewódzkich muszą być wybierani rolnicy i to nie tylko z PSL-u, ale też z innych partii. Bo kto lepiej zadba o interesy rolników jak nie oni sami. Natomiast nie będzie działał na rzecz rolnictwa, ten co nie zna jego specyfiki. Ja wychowałem się w gospodarstwie rolnym, w którym jeszcze teraz pomagam. Rodzinne gospodarstwo przejął i rozwinął najmłodszy brat – absolwent SGGW w Warszawie. Obecnie uprawia 20 ha własnych i 45 ha dzierżaw. Doi 80 krów o średniej wydajności laktacyjnej w granicach 9,5–10 tys. kg mleka, a całe stado liczy ponad 200 sztuk bydła. Największą inwestycją była budowa obory w roku 2018. Jeśli tylko brat chce wyjechać na urlop albo jest zajęty pracami polowymi, to wtedy ja go zastępuję w oborze.

Zatem ma pan styczność z rolnikami i rolnictwem na bardzo wielu płaszczyznach?

– Tak, to nie tylko praca w gospodarstwie, ale też w ARiMR i Urzędzie Marszałkowskim, gdzie odpowiadałem za rozwój obszarów wiejskich. Dziś największą grupę moich petentów w biurze poselskim stanowią rolnicy, którzy przychodzą z bardzo różnymi problemami. Nie mogę zrozumieć dlaczego rolnicy dostają odmowy na zakup maszyn z dofinansowaniem. Podam przykład: rolnikowi odmówiono zakupu prasoowijarki z dofinansowaniem, a w piśmie uzasadniającym taką decyzję pracownik ARiMR próbuje dowieść, że rolnik powinien kupić oddzielnie prasę i oddzielnie owijarkę. Dla mnie taka decyzja jest nieuzasadniona ekonomicznie. Niestety, w ARiMR doświadczeni pracownicy jeśli nie zostali wcześniej zwolnieni przez obecną władzę to sami odchodzą.

Czy rolnicze związki zawodowe potrafiły się zjednoczyć i walczyć o swoje tak jak robią to np. górnicy? Pomińmy protesty przeciwko „Piątce dla zwierząt”, gdyż jedna jaskółka wiosny nie czyni. W Niemczech czy Francji jest znacznie mniej rolników, a każda władza liczy się z rolniczymi związkami zawodowymi oraz izbami rolniczymi.

W Polsce nie ma silnych związków zawodowych w sferze rolniczej. Wielu pokładało nadzieje w AgroUnii i poważnie traktowało przewodniczącego Michała Kołodziejczaka, kiedy mówił, że chce kierować związkiem zawodowym bez czynnego udziału w polityce. A teraz jeśli zakłada partię i chce być politykiem, to za szybko wejdzie na drogą śp. Andrzeja Leppera. Związki zawodowe powinny być samofinansującymi się organizacjami. A podstawą ich finansów powinny być składki członkowskie, wówczas będą niezależne. Obecnie są w dużej mierze zależne od finansowania z ministerstwa oraz organizacji rządowych, czy też spółek Skarbu Państwa i jaka władza by nie była to zawsze będą na pasku ministra. Natomiast samorząd rolniczy, czyli izby rolnicze mają w porównaniu do izb rolniczych państw Europy Zachodniej bardzo ograniczone kompetencje. Izby rolnicze w Polsce mogą mieć jedynie co najwyżej głos doradczy, bez możliwości tworzenia własnych projektów ustaw związanych z rolnictwem.

Nie dość, że zagraniczne wielkie sieci handlowe wpuszczono do centrów miast niszcząc drobny rodzimy handel, to od lat w Polsce żadna władza nie robi nic konkretnego w celu ucywilizowania handlu z wielkimi sieciami.

Tak, to prawda, cierpią na tym dostawcy towarów do sieci handlowych, którzy nie są traktowani jak poważni partnerzy i z góry są na przegranej pozycji. Handel w znacznej większości jest własnością zagranicznego kapitału, a w polskich rękach została jeszcze spółdzielczość, głównie mleczarska. Niestety, ostatnie wydarzenia pokazują, że ta spółdzielczość też nie jest taka jak powinna być. Mam tu na myśli głównie SM Bielmlek z Bielska Podlaskiego. Ale nie tylko, bo są też inne spółdzielnie, gdzie prawo spółdzielcze nie do końca funkcjonuje tak jak powinno. Dlatego potrzebne jest wprowadzenie rozsądnych zmian do prawa spółdzielczego, takich, które będą dostosowane do dzisiejszych realiów. Np. dostawca spółdzielni nie może być jej zakładnikiem, a z drugiej strony też nie może być tak, że rolnik co 3 miesiące będzie zmieniał podmiot skupujący mleko.

Koszty produkcji rolniczej, zwłaszcza mleka, bardzo wzrosły za sprawą rosnących cen soi, paliwa, nawozów itp. W Niemczech rolnicy mają wyższe dopłaty bezpośrednie oraz alternatywne źródła dochodu w postaci rozwiniętej sieci fotowoltaiki i biogazowni, co odgrywa znaczącą rolę w czasie kryzysu.

– Mamy bardzo wiele do zrobienia w kwestii odnawialnych źródeł energii na polskiej wsi. Co prawda na domach są montowane instalacje fotowoltaiczne, ale są też olbrzymie niewykorzystane połacie dachów na budynkach gospodarczych i inwentarskich, które w Niemczech pokryto instalacjami już 20 lat temu. U nas natomiast na potrzeby ferm fotowoltaicznych przeznacza się dobrej klasy gleby. To samorządy powinny zabiegać, żeby w każdej gminie pracowała biogazownia, która przetworzy nadwyżki gnojowicy czy innej biomasy, w zależności od charakteru produkcji rolniczej w danym terenie. Coraz większy problem na terenach wiejskich wynika z przestarzałych i niewydolnych linii przesyłowych, gdzie konieczne jest przeprowadzenie reelektryfikacji. Mamy ograniczone możliwości dywersyfikacji dochodów na wsi, co dobrze funkcjonuje np. w Niemczech, gdzie rolnik posiadający małe gospodarstwo często pracuje dodatkowo u większego gospodarza – wiem to z praktyki. U nas coś takiego nie funkcjonuje ze względów mentalnych. Zwłaszcza na Podlasiu, sąsiad nie pójdzie do pracy do sąsiada, bo obawia się, że zostanie okrzyknięty parobkiem!

Wracając do sprawy SM Bielmlek, o której pan już wspomniał, to całą odpowiedzialność finansową przerzucono na członków spółdzielni, czyli rolników – ściągnięcie przez komornika zadeklarowanych udziałów. A możliwy jest wariant, że będzie to 100 tysięcy złotych co doprowadzi do upadku kilkaset gospodarstw. A przecież to banki dawały kredyty na inwestycje zaniedbując procedury? Stąd wynikło tak duże zadłużenie tej spółdzielni. Gdy upadał włoski gigant mleczarski Parmalat, to właśnie banki poniosły największą odpowiedzialność, gdyż nie były przestrzegane procedury bankowe.

Na pewno w tej sytuacji nie zadziałały odpowiednie mechanizmy, bo przecież rolnik, który ma problem z zabezpieczeniem kredytu, to takiego kredytu nie dostanie, a w przypadku Bielmleku było zupełnie na odwrót. Nie da się uzasadnić ekonomicznie udzielenia kredytu Bielmlekowi na proszkownię mogącą przerobić dziennie od 1 do 1,5 mln litrów mleka, kiedy w najlepszym okresie ta mleczarnia miała skup zbliżony do 100 tysięcy litrów mleka dziennie. A przecież wytwarzała też sery i inne produkty. Na dodatek, okoliczne spółdzielnie płaciły znacznie wyższą cenę za mleko. Nawet trudno było pozyskać serwatkę do przerobu z zewnątrz, bo własnej Bielmlek miał niewiele. Jedyną drogą uwolnienia rolników od poważnych konsekwencji finansowych jest wystąpienie do prokuratury o zbadanie mechanizmów zaciągania kredytów przez Bielmlek. Najbardziej w tej sytuacji szkoda rolników, którzy ciężko pracowali i nadal pracują, a teraz przyszłość ich gospodarstw stoi nad przepaścią. Nikt przez ten czas nie pomógł rolnikom łącznie z organami nadzoru spółdzielczego takimi jak: Krajowa Rada Spółdzielcza czy Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich. Jednak za aferę Bielmleku powinna być poniesiona odpowiedzialność polityczna. A jej całokształt powinien być szczegółowo zbadany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuraturę, zaś oskarżonych w tej sprawie należy sprawiedliwie osądzić. Z drugiej strony wiem, że to będzie trwało długo. I zgodzę się z tezą panów, że do tego czasu kilkaset gospodarstw, byłych członków SM Bielmlek może upaść. Dlatego najwyższy czas, by podjąć działania ratunkowe, tak ponad podziałami politycznymi, aby nie dopuścić do bankructwa tych biednych gospodarstw, bo one były trzonem tej nieszczęsnej spółdzielni. Jestem gotowy im pomóc i służę swoją wiedzą.

Dziękujemy za rozmowę.

Krzysztof Wróblewski i Andrzej Rutkowski
Fot. I. Oleszczyński

CZYTAJ CAŁY ARTYKUŁ W www.tygodnik-rolniczy.pl
r e k l a m a

Kto zarobił na wzroście cen nawozów i gdzie trafia ukraińskie zboże? NIK to sprawdzi

23.10.2022

Na podstawie wniosku KRIR - Najwyższa Izba Kontroli będzie kontrolować polski rynek rolny. NIK ma sprawdzić czy wysokie ceny nawozów mają swoje odzwierciedlenie w kosztach produkcji, czy ktoś zarobił na rolnikach oraz co się dzieje ze zbożem i rzepakiem z Ukrainy, który trafia do Polski.

Prezes Najwyższej Izby Kontroli uwzględnił wniosek Krajowej Rady Izb Rolniczych i zajmie się dwoma tematami, które w ostatnim czasie mają ogromny wpływ na rynki rolne w Polsce: wysokie ceny nawozów oraz to jak ceny ziarna importowanego z Ukrainy wpływają na ceny zbóż w Polsce. 

Import zboża z Ukrainy wpływa na ceny zboża w Polsce - w jaki sposób?

Wiktor Szmulewicz, prezes samorządu rolniczego w swoim piśmie do szefa NIK zwraca uwagę na spadek cen zbóż w Polsce w ostatnim czasie, co znacznie pogarsza sytuację polskich rolników, ponieważ w tym roku znacznie wzrosły im koszty produkcji zbóż. Izby rolnicze chcą, aby kontrolerzy NIK sprawdzili w jakim stopniu wpływ na to miało otwarcie polskiej i unijnej granicy na ziarno z Ukrainy. 

– Rozumiemy trudną sytuację rolników ukraińskich, ale pomoc dla tych producentów nie może odbywać się kosztem polskich rolników, którzy z powodu niskich cen i braku możliwości sprzedaży zapasów mogą być zagrożeni upadkiem gospodarstw, tym bardziej, że wkrótce będą żniwa – napisał Wiktor Szmulewicz, prezes KRIR.

Obawom szefa samorządu rolniczego wtórują także przedstawiciele Lubelskiej Izby Rolniczej. W ich opinii, to głównie rolnicy z Lubelszczyzny i Podkarpacia w największym stopniu ponoszą konsekwencję napływu zbóż, kukurydzy i rzepaku z Ukrainy. Z tego powodu zarząd LIR chciałby dowiedzieć się jaka jest rzeczywista skala importu ziarna z Ukrainy i ile tego zboża zostaje w Polsce. Lubelscy rolnicy chcą także poznać listę podmiotów gospodarczych importujących te surowce na terytorium Polski. Według przedstawiciele LIR pozwoli, to lepiej zarządzać tym ryzykiem oraz podjąć odpowiednie kroki w przyszłości.

Przedstawiciele Krajowej Rady Izb rolniczych poprosili Mariana Banasia, prezesa NIK, aby ta instytucja zbadała:

  • czy zboże importowane z Ukrainy jest w Polsce tylko tranzytem i trafia ostatecznie do kolejnych państw czy część z tego ziarna zostaje w polskich magazynach? 
  • które zboże w polskich portach jest ładowane w pierwszej kolejności: ukraińskie czy polskie, a jeżeli to ziarno zza wschodniej granicy ma priorytet, to czy przez to polskie zboże nie może być eksportowane ze względu na ograniczone możliwości przeładunkowe?
  • czy ziarno ukraińskie spełnia polskie i unijne wymogi fitosanitarne?
CZYTAJ ARTYKUŁ
r e k l a m a

Czy działka nabyta po ślubie wlicza się do wspólnoty majątkowej małżeńskiej?

21.10.2022

Chciałabym zakupić działkę do majątku odrębnego, a potem przekazać ją synowi z pierwszego małżeństwa. Czy jest to możliwe, skoro mam wspólność majątkową małżeńską od ponad 20 lat? Jakie składniki wchodzą w skład majątku odrębnego małżonków?

Czym jest małżeńska wspólność majątkowa?

Artykuł 31 § 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego określa, że z chwilą zawarcia małżeństwa powstaje między małżonkami z mocy ustawy wspólność majątkowa (wspólność ustawowa) obejmująca przedmioty majątkowe nabyte w czasie jej trwania przez oboje małżonków lub przez jednego z nich (majątek wspólny). Przedmioty majątkowe nieobjęte wspólnością ustawową należą do majątku osobistego każdego z małżonków.

Majątek osobisty każdego z małżonków - czyli jaki?

Z kolei według art. 33 k.r.o., do majątku osobistego każdego z małżonków należą m.in.: przedmioty majątkowe nabyte przed powstaniem wspólności ustawowej oraz nabyte przez dziedziczenie, zapis lub darowiznę (chyba że spadkodawca lub darczyńca inaczej postanowił). Należą do niego też te służące wyłącznie do zaspokajania osobistych potrzeb jednego z małżonków. Majątkiem osobistym są również prawa niezbywalne, które mogą przysługiwać tylko jednej osobie, oraz przedmioty majątkowe uzyskane z tytułu nagrody za osobiste osiągnięcia jednego z małżonków. Do majątku osobistego wlicza się ponadto przedmioty uzyskane z tytułu odszkodowania za uszkodzenie ciała lub wywołanie rozstroju zdrowia albo z tytułu zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.

Istotne jest źródło finansowania

W skład majątku odrębnego wchodzą także przedmioty majątkowe nabyte w zamian za składniki majątku osobistego, chyba że przepis szczególny stanowi inaczej. Przykładowo, gdyby przed wstąpieniem w związek małżeński była Pani właścicielką lokalu, a potem go sprzedała i z tych pieniędzy zakupiła działkę budowlaną, wtedy należy podać te informacje w akcie notarialnym, że pieniądze na zakup działki pochodzą ze sprzedaży lokalu, który był własnością osobistą.

Reasumując: to, czy może Pani nabyć działkę budowlaną do majątku osobistego, zależy głównie od źródła jej finansowania.

dr hab. Aneta Suchoń, prof. UAM
fot. M. Czubak

CZYTAJ ARTYKUŁ

Poddzierżawy - dla kogo? Ilu rolników korzysta?

20.10.2022

Od 2017 roku Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa poddzierżawił jedynie 5 tys. ha gruntów W jakich sytuacjach rolnik może liczyć na zgodę KOWR na poddzierżawienie gruntów od dzierżawcy?

Poddzierżawianie gruntów wzbudza w ostatnim czasie wiele emocji. O wyjaśnienia w tej sprawie poprosiła resort rolnictwa opozycja. - Od początku września biura poselskie są wręcz zasypywane informacjami i pytaniami od małopolskich (ale nie tylko) rolników odnośnie do bulwersującej sprawy poddzierżawy 141 ha gruntów rolnych we wsi Kępie pod Miechowem w Małopolsce przez rodzinę (brata) Norberta Kaczmarczyka, sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Oburzenie rolników wzbudza zarówno opisany przez portal WP.pl tryb przystąpienia do umowy poddzierżawy członków rodziny wiceministra, jej podpisanie (zatwierdzenie wniosku przez samego ówczesnego dyrektora generalnego KOWR), wysokość czynszu dzierżawnego poddzierżawy, a w szczególności fakt, że powierzchnia całkowita poddzierżawionych nieruchomości dla jednego użytkownika (rolnikowi niespokrewnionemu z dotychczasowym dzierżawcą, prowadzącemu gospodarstwo na odległość, spoza danej gminy/gmin graniczących – nieposiadającemu gruntów rolnych w gminie, gdzie znajduje się nieruchomość, lub w gminie sąsiedniej, o powierzchni powyżej 100 ha) to aż 141 ha – napisała w interpelacji Dorota Niedziela oraz Kazimierz Plocke z Platformy Obywatelskiej, którzy zadali szereg pytań dotyczących praktyki związanej z poddzierżawianiem gruntów.

CZYTAJ ARTYKUŁ

Przeczytaj także

Chcesz uprawiać ekologiczne warzywa z sukcesem? Dowiedz się, jak to zrobić!

Chcesz uprawiać ekologiczne warzywa z sukcesem? Dowiedz się, jak to zrobić podczas spotkania pt: „Warzywa w systemie ekologicznym - uprawa i przetwórstwo”!

czytaj więcej
Aktualności

Będą szkolenia w zakresie rolnictwa ekologicznego?

Znaczny wzrost powierzchni upraw ekologicznych planuje ministerstwo rolnictw w najbliższych latach. Wszystko zgodnie z unijną strategią „Od pola do stołu”. Na ten cel będą dodatkowe pieniądze, a szczegółowy harmonogram będzie znany po zakończeniu z Brukselą negocjacji nad Planem Strategicznym dla Polski.

czytaj więcej

Ardanowski: rolnictwo ekologiczne szansą dla Polski, ale...

- Trzeba przemyśleć całą politykę wsparcia dla rolnictwa ekologicznego, byśmy nie trwonili środków publicznych na fikcję - powiedział dziś po posiedzeniu Prezydenckiej Rady ds. Rolnictwa jej szef Jan Krzysztof Ardanowski.

czytaj więcej

Najważniejsze tematy

r e k l a m a
Pytania i regulaminy
Kategorie
Produkty Agrarsklep
Przydatne linki
Social Media

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)