Jak pisaliśmy, kolejne przypadku choroby zostały potwierdzone na terenie Niemiec w regionie Nadrenia Północna-Westfalia oraz Dolna Saksonia. Z kolei w Królestwie Niderlandów, niektóre źródła donoszą o przypadkach zakażenia w nawet ok. 1500 tamtejszych gospodarstw. Za problem ma odpowiadać serotyp wirusa BTV-3.
Mały owad, duży problem
W ramach profilaktyki, holenderskie ministerstwo rolnictwa sugeruje trzymanie zwierząt w zamkniętych pomieszczeniach z dobrą wentylacją, a w przypadku wybiegów – wprowadzanie ich do pomieszczeń przed zachodem słońca. Takie postępowanie ma ograniczyć kontakt bydła z głównym wektorem choroby niebieckiego języka, tj. owadami z rodzaju Culicoides sp. (rodzina kuczmanów). Wirus przenoszony jest właśnie za ich pośrednictwem, a nie poprzez kontakt bezpośredni, np. nos–nos (dlatego choroba określana jest jako niezaraźliwa). Wspomniane owady muszą napić się krwi bydła, owiec czy kóz, by zamknąć swój cykl życiowy. Dotąd choroba stanowiła zagrożenie głównie w krajach w strefie tropikalnej i subtropikalnej, ale zmiany klimatyczne idące w kierunku ocieplenia klimatu, pozwoliły owadom poszerzyć obszar występowania na inne obszary kuli ziemskiej, w tym na Europę Środkową.