Drugi rok z rzędu klęski suszy sprawił, że uwydatniły się problemy wynikające z wad obecnego systemu monitoringu suszy przez IUNG-PIB w Puławach. Pisaliśmy w ostatnich miesiącach wielokrotnie na łamach magazynu „top agrar Polska” oraz na portalu topagrar.pl o tym jak często rolnicy są poszkodowani w tym systemie, gdy najbliższa stacja pomiarowa jest o 100 lub nawet 150 km od ich gospodarstwa. Pokazywaliśmy także pozytywne przykłady, gdzie samorząd chce pomóc gospodarzom i sfinansować zakup takiej stacji na terenie danej gminy. Dzięki tym publikacjom o monitoringu zrobiło się głośno, dlatego sprawa trafiła do Sejmu.
Monitoring suszy w Sejmie
Podczas ostatniego posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa VIII kadencji posłowie zajęli się kwestią suszy i stacji badawczych służących do jej pomiarów. Na ciekawy problem zwrócili uwagę działacze rolniczych z Warmii i Mazur, gdzie stacje znajdują przy dużych zbiornikach wodnych. - Co to znaczy? Mamy tzw. bryzę jeziorną. W naszym kraju przeważają wiatry zachodnie, mamy w granicach 80% wiatrów zachodnich, wiejących na wschód. Dlatego stacje podają wyniki zafałszowane. Wyniki nie odzwierciedlają stanu faktycznego. Są wykonywane trzy pomiary: to jest pomiar elektroniczny, pomiar elektryczny i pomiar Hellmana. Żaden z wymienionych pomiarów nie daje właściwych wyników, adekwatnych do rzeczywistości. Żaden nie przedstawia tego, co dzieje się naturalnie w środowisku rolniczym - tłumaczył posłom Wiesław Domian przewodniczący Warmińsko-Mazurskiego Związku Rolników Kółek i Organizacji Rolniczych w Olsztynie.