Kto jak kto, ale Mateusz to się na rolnictwie zna jak nikt!
Chyba żaden z premierów III RP nie znał się tak dobrze na rolnictwie jak Mateusz Morawiecki, z wykształcenia historyk, z powołania bankowiec i polityk. Jest chyba nawet lepiej zorientowany niż Waldemar Pawlak (w końcu ludowiec) w odległych latach 90. Wówczas Waldemar Pawlak pomagał ojcu w prowadzeniu rodzinnego gospodarstwa we wsi Pacyna. A w Polskim Stronnictwie Ludowym aż roiło się od posłów rolników. O obecnym premierze piszemy oczywiście z przekąsem, bo przecież Mateusz Morawiecki sprawuje swój urząd z nadania partii, której młodzieżówka przygotowała „Piątkę dla zwierząt” i przekonała do swojego projektu prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Następnie zaś posadziła Grzegorza Pudę na fotelu ministra rolnictwa, zwolennika „Piątki”, czym dokumentnie zniechęciła do siebie rolników. Wszak minister Puda swoimi kompetencjami ministrowi Ardanowskiemu, a także ministrowi Kowalczykowi nawet do pięt nie dorastał. Teraz PiS chcąc nie chcąc próbuje odzyskać zaufanie wsi. Pewnie z tajnych badań opinii publicznej wynika, że w wyborach w 2023 r. bez rolnictwa i wsi nie ma szans na pozostanie u władzy. Początek wydaje się obiecujący. Mateusz Morawiecki jako pierwszy premier w historii III RP wystąpił na posiedzeniu sejmowej Komisji Rolnictwa. Okazało się, iż wie, że żywiec wieprzowy jest zbyt tani, a ceny nawozów horrendalne. Mówi o tym, że odstrzał dzików jest konieczny, aby pokonać ASF. Deklaruje też wprowadzenie dopłat do nawozów o ile zgodzi się Unia Europejska. Szkoda, że to wystąpienie nie spotkało się z większym oddźwiękiem w mediach opozycyjnych, zwłaszcza że przez usta Morawieckiego przeszły takie słowa jak „dopłaty do loch”. Na dodatek premier przemawiając przed sejmową Komisją Rolnictwa na temat trzody powiedział „Chcemy, aby Polska miała własną, silną produkcję tak jak to bywało wcześniej”. Spodziewamy się, że pójdzie za tym realny program odbudowy pogłowia, w którym znajdą się nie tylko hasła o systemowych rozwiązaniach, ale także konkrety: jakie ma być pogłowie świń, na jakie wsparcie mogą liczyć ich producenci, jakie mechanizmy zostaną uruchomione, aby ułatwić budowę chlewni, co będzie chronić dochody rolników w przyszłości, aby nie musieli wyprzedawać loch zarodowych na rzeź, gdy spadną ceny. Jeśli tego nie będzie, to propozycje zgłoszone przez Morawieckiego okażą się tanią propagandą.