Informacje o zbiorach zbóż, w obecnym sezonie GUS przedstawiał już pod koniec września 2021 r. Wówczas jednak mieliśmy szacunek przedwynikowy, bo nie było kompletu danych i byliśmy przecież jeszcze przed kukurydzianymi żniwami. Na ostateczne analizy dotyczące podaży w zbożowym bilansie krajowym przyszło nam poczekać tradycyjnie do drugiej połowy grudnia. W danych dotyczących zbiorów zbóż podstawowych w stosunku do wstępnych szacunków niewiele się zmieniło, ale doszły informacje o kukurydzy i warto pokusić się o analizę ich wpływu na dalszy rozwój sytuacji na rynku.
Zboża podstawowe w niedoborach
W swojej najnowszej ocenie GUS zbiory zbóż ogółem podwyższył nieznacznie z 34,5 na 34,6 mln t. W dalszym ciągu zbiory w tym sezonie są niższe od sezonu 2020/21, bo o 3%. Dla bilansu zbóż bardzo istotne są jednak dane dotyczące produkcji zbóż podstawowych z mieszankami zbożowymi, tych zebraliśmy 27 mln t, a więc już o 1,6 mln t mniej w stosunku do żniw 2020 r.
Statystycy w swoich informacjach oddzielają pszenicę ozimą od jarej, dla rynku jest to mniej istotne. W sumie pszenicy zebraliśmy w czasie ostatnich żniw 12,2 mln t i jest to tylko o 400 tys. t mniej niż rok wcześniej, ale 1,2 mln t więcej od zbiorów 2019 r. Niewielka korekta, przy mniej dynamicznym eksporcie morskim nie powinna wpływać na zachowania cenowe na krajowym rynku. To raczej rynki zagraniczne będą miały większy wpływ, bo u nas pszenicy jest pod dostatkiem.
Niewielkie zmiany sezon do sezonu zaobserwować możemy w jęczmieniu. Tutaj podział na ozimy i jary ma sens użytkowy, bo ten jary częściej jest wykorzystywany w browarnictwie i kaszach, a ozimy zwykle jedynie na paszę (poza odmianami browarnymi). W stosunku do roku ubiegłego obie formy nie zmieniły ilości zebranych i w sumie w 2021 r. jęczmienia zebraliśmy 3 mln t. Ilość i rozkład na ozime i jare jest taki sam jak w poprzednim sezonie. Zwrócić należy uwagę, że przez lata produkcja jęczmienia ozimego w kraju nie przekraczała 1 mln t, a od dwóch sezonów jest to 1,4 mln t. Spada natomiast zdecydowanie udział jęczmienia jarego. W rekordowym roku 2017 zebraliśmy 2,9 mln t, a od dwóch lat jest to 1,6 mln t. Martwić się mogą słodownie i kaszarnie, ale na krajowy rynek jęczmienia od zapotrzebowania na cele konsumpcyjne (piwo i kasze), wpływać będzie bardziej sytuacja związana z ASF i ewentualnie odradzająca się, po głębokiej zapaści produkcja trzody chlewnej.
Podobnie do jęczmienia, stabilne od dwóch sezonów są zbiory owsa. Jak w 2020 r. po dwóch latach spadków do 1,2 mln, wskoczyliśmy na 1,7 mln ton, tak i w 2021 r. było podobnie. O wyższych cenach owsa i jego rosnącym zainteresowaniu decyduje rynek produktów fit oraz związane z nim potrzeby przetwórców krajowych i zagranicznych. Przy wysokich cenach otrąb nawet chudy owies na rynku pasz znajduje swoich amatorów, stąd windowanie cen owsa odbywać się będzie nadal.
Niestety zdecydowanie gorsza jest sytuacja w pszenżycie, które zawsze było atrakcyjne dla paszarni, a przy zdecydowanych wzrostach cen wszystkich zbóż szybko znika z rynku. A przecież w tym sezonie pszenżyta wg GUS zebraliśmy tylko 5,4 mln t, tj. o 0,8 mln t mniej niż przed rokiem. Co prawda w 2018 i w 2019 r. zbiory pszenżyta były zdecydowanie niższe, wynosiły odpowiednio 4 i 4,6 mln t, ale wówczas eksport nie startował zaraz od żniw i nie uszczuplał krajowego bilansu tak znacznie. W tym sezonie wyraźnie da się odczuć niedobór pszenżyta, choć dotychczasowe wstrzymywanie się z podażą pszenicy może spowodować równoległe korekty cen i w tym zbożu.
Najbardziej dramatycznie sprawy się mają z podażą żyta, w tym sezonie zebraliśmy go o 15% mniej niż w roku ubiegłym. I nic to, że po rekordowym 2020 r. w zasadzie wracamy do standardowych zbiorów 2,5 mln t, bo na żyto – najtańszy surowiec zarówno dla rynku paszowego jak i przetwórstwa spirytusowego (poza mokrą kukurydzą), przy stale rosnącym spożyciu pieczywa żytniego zapotrzebowanie stale wzrasta. A pamiętacie czasy, gdy ceny żyta zbijano w okresie żniw do ok. 300 zł/t? Nie ma do tego powrotu! Przy niewielkiej ilości dostępnej na całym naszym krajowym rynku, w porównaniu do innych zbóż i tak szerokim zastosowaniu oraz silnej orientacji eksportowej, obecnie przetargowa karta leżeć będzie na stronie stołu przy sprzedającym, a relacje cen żyta do innych zbóż będą zmieniać się na jego korzyść.
Kukurydza tuszuje braki
Analizując rynek zbożowy nie sposób pominąć kukurydzy. Wszak to ona zarówno jesienią, w trakcie żniw kukurydzianych decydowała pośrednio i bezpośrednio o cenach zbóż. Pośrednio, bo wspólnie z burakami tworząc duże masy do przewiezienia w krótkim czasie, powoduje zapchanie rynku transportowego i dramatycznie rosnące ceny transportu kołowego, co ma wpływ na handel innymi zbożami. A bezpośrednio, bo ta pojawiająca się masa towarowa tańszego, bo mokrego surowca, zarówno w firmach paszowych jak i u biopaliwowców powoduje wyraźną orientację kupujących na ten surowiec. Podobnie oczy wszystkich zainteresowanych zbożowym rynkiem zwracają się ponownie na kukurydzę zwykle w okresie połowy stycznia, gdy to kukurydza ma zwyczaj zbliżać się do cen pszenicy. A kukurydzy w tym roku zebraliśmy sporo, bo prawie 7,5 mln ton, aż o 9% więcej niż przed rokiem. Pamiętajmy, że to znaczy zbiory wyższe o 0,6 mln t.
Czy w tym roku tak znaczna część rynku zbożowego w postaci ziarna kukurydzy suchej szybko podrożeje? Tutaj kluczem wydają się dwie reakcje rynków. Pierwsza, wynika jeszcze z jesieni, gdy to kukurydza w żniwa już wówczas zaczęła drożeć. Drugi czynnik stanowi podaż pszenicy, gdy rolnicy nadal będą w pierwszych tygodniach stycznia wstrzymywać się z jej sprzedażą, to kukurydza ma szansę na szybkie podwyżki cen. Bardziej prawdopodobny wydaje się jednak scenariusz z ruszającą sprzedażą pszenicy i wówczas ceny kukurydzy mogą wzrosnąć nieco mniej. Tak czy siak, kukurydza ma szansę na podwyżki nawet przy korektach cen pszenicy. Bowiem to właśnie w kukurydzy upatruje się poprawy bilansu zbóż paszowych, zachwianego zmniejszeniem zbiorów pszenżyta.
oprac. Juliusz Urban Fot. Czubiński