Niemcom przeszkadzały dopłaty do nawozów
– Nie możemy ryzykować spadku plonów. Czekają nas trudne czasy i musimy zagwarantować bezpieczeństwo żywnościowe. Często rozmawiam z ministrem rolnictwa Ukrainy. Polityka Rosji jest bezwzględna. Niszczone są pola, strzela się do rolników, którzy na nie wjeżdżają, grunty rolne są minowane. Władze Ukrainy szacują, że zbiory mogą być o połowę niższe niż w poprzednim roku. Będzie to ogromna tragedia, ponieważ połowa produkcji Ukrainy to więcej niż cała u nas – mówił minister Kowalczyk.
W 2021 roku zbiory zbóż i kukurydzy w Ukrainie wyniosły około 90 mln t. Najwięcej zebrano kukurydzy (ponad 42 mln t) i pszenicy (przeszło 32 mln t). W Polsce według danych GUS zebrano 27 mln t zbóż i 7,5 mln t kukurydzy.
Ucierpią więc kraje Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, które sprowadzały do siebie ukraińskie zboże. Kolejne utrudnienie stanowi blokada portów czarnomorskich. Po żniwach na światowych rynkach zboża będzie znacznie mniej. Może go w niektórych miejscach wyraźnie brakować, a to przełoży się na jeszcze większy wzrost cen.
– W Polsce zboża nie zabraknie. Mamy stosowne zapasy, musimy je odbudować i dlatego tak ważne jest prowadzenie w dalszym stopniu intensywnej produkcji. Bez nawozów jest to niemożliwe – mówił minister Kowalczyk.
Szef resortu rolnictwa przyznał, że dopłaty do nawozów to program rekordowy. Pomoc wyniesie około 4 mld zł. W całości będą to środki pochodzące z budżetu państwa. Na ich uruchomienie zgodę musiała wydać Komisja Europejska. Z pomocy skorzysta 350–400 tys. rolników. Pod koniec maja ARiMR szacowała, że właśnie tyle zostało złożonych wniosków o dopłaty.
– Dopłaty spotkały się z protestami niemieckich rolników, którzy uważają, że jest to niedozwolona pomoc publiczna. My jednak otrzymaliśmy na nią zgodę. Cieszę się, że skorzystają z niego gospodarstwa nie tylko statystycznie pobierające dopłaty, ale takie, które faktycznie są aktywne i prowadzą produkcję rolną – mówił Henryk Kowalczyk.