Wiceminister rolnictwa Anna Gembicka powiedziała, że program był prowadzony w latach 2016-2020 i kosztował on ponad 30 mln zł. W jego ramach wykonano 382 ścisłe doświadczenia polowe i szklarniowe, 78 doświadczeń żywieniowych z udziałem trzody chlewnej i drobiu oraz 9 z udziałem krów mlecznych. Wykonano też 40 polowych doświadczeń łanowych oraz 12 wdrożeń żywieniowych. W doświadczeniach agrotechnicznych oraz genetyczno-hodowlanych oceniono 240 odmian roślin strączkowych. Prowadzono również kampanię edukacyjną której celem było upowszechnienie tych badań. W województwie warmińsko-mazurskim zarejestrowano też klaster „Agroport” Bartoszyce, który skupia 500 rolników zajmujących się uprawą bobiku.
Działania programu dotyczyły m.in.: doświadczenia z zakresu genetyki i hodowli roślin strączkowych, prace dotyczące agrotechniki upraw i oceny ich opłacalności z zakresu żywienia drobiu i trzody chlewnej w gospodarstwach ekstensywnych oraz zagadnienia ekonomiczne i analityczne dotyczące opłacalności i rozwoju upraw roślin białkowych.
- Z tych informacji, które uzyskaliśmy rynek roślin białkowych w Unii Europejskiej w tym także w Polsce, jest niewielki. W UE na uprawy roślin wysokobiałkowych przeznacza się 3% gruntów ornych, w Polsce pod uprawy rodzimych upraw strączkowych przeznacza się ok. 2,5% zasiewów – podsumowała wiceminister A. Gembicka.
Jej zdaniem mała skala produkcji wpływa niekorzystanie na rynek rodzimych roślin strączkowych, powodując problemy ze zbytem. Głównym utrudnieniem jest duże rozproszenie terytorialne, co się przekłada na brak możliwości zebrania odpowiednio dużej i porównywalnej jakościowo partii towaru. A to z kolei się przekłada na małe zainteresowanie wytwórni pasz.
Aby zwiększyć zainteresowanie rolników uprawą roślin białkowych rząd zdecydował się na wprowadzenie dodatkowych dopłat do ich produkcji. Stawka płatności wyniosła 415 zł/ha w 2015 r, 430 zł/ha w 2016 r. W 2017 r. w miejsce tych płatności wprowadzono dwie odrębne metody wsparcia, czyli płatności do roślin na ziarno oraz płatności do roślin pastewnych. Płatność ma charakter degresywny, co oznacza, że wyższa jest stosowana do pierwszych 75 ha. upraw. Stawka płatności wynosi od ok. 600 do ok. 720 zł. A powyżej 75 ha. stawka spadła do ok. 300 -320 zł. Polska przeznacza na ten cel 2% swoje koperty finansowej. W latach 2015-2020 było to 1 miliard 800 mln zł.
Efekty tych działań nie są jednak delikatnie mówiąc oszałamiające. - Na dziś produkcja rodzimych roślin strączkowych jest na poziomie 300 tys. ton. Krajowe zużycie surowców białkowych to ponad 4 mln ton. Samego czystego białka sektor zużywa 1,3 mln ton rocznie. Niedobory są ogromne – tłumaczyła posłom Monika Piątkowska z Izby Zbożowo-Paszowej, która tłumaczyła, że firmy paszowe nie są „etatowy winnym” tej sytuacji.
Po wysłuchaniu informacji MRiRW oraz sprawozdanie naukowców posłowie z sejmowej komisji rolnictwa jednomyślnie przyjęli dezyderat skierowany do Rady Ministrów, w którym zawnioskowali o zapewnienie środków na kontynuowania badań naukowych nad zwiększeniem wykorzystania krajowego białka paszowego i uwzględnienie w nowym programie Rozwoju Obszarów Wiejskich 2020-2027 znaczącego wsparcia uprawy roślin wysokobiałkowych. Jednocześnie zaproponowali stworzenie Narodowego Celu Wskaźnikowego (NCW), który obligowałby firmy paszowe do wykorzystywania krajowych źródeł białek przy produkcji pasz w określonej przez ministra rolnictwa co roku wysokości.
wk, fot. Sejm RP - zdjęcie poglądowe