Jak zaznaczył, zboże, które wjeżdżało z Ukrainy, będzie również konkurencją dla polskiego towaru na rynkach zagranicznych.
— Dziś mówimy jasno i głośno, bez zmiany naszego przekazu, to czego my się domagamy, to jest przywrócenie cła, które będzie pozwalało na zrównanie cen produktów rolno spożywczych przywożonych do Unii Europejskiej z Ukrainy i to jest jedyne rozwiązanie. Do dziś Polska nie zajęła oficjalnego stanowiska w tej kwestii. Nie wystosowaliśmy żadnego oficjalnego dokumentu, żeby to było zrobione. I dzisiaj słysząc te wszystkie zapewnienia, mówię jasno, dla nas obraz tego wszystkiego, co się dzieje, pozostaje taki sam i jesteśmy pełni obaw, co będzie w nadchodzące żniwa. Bo jeżeli tutaj za nami przyjadą za chwile pociągi ze zbożem, a będzie to już w piątek i to wszystko trafi do portu, który ma ograniczone możliwości przeładunkowe, to gdzie będziemy eksportować nasze zboże? Jakimi kierunkami? Na zachód Europy też nie sprzedamy, tam trafi zboże ukraińskie. Dlaczego Polska nie robi nic, żeby ten rynek nasz wspólny i polski i europejski chronić przed napływem towarów i chyba najlepszą odpowiedzią na te ustalenia rządu, jest moja dzisiejsza rozmowa tutaj, z tymi rolnikami, którzy dziś protestują już 8 dzień — dodaje Kołodziejczak.