Bydło mleczne i opasy
Tomasz Urbański wraz z żoną i rodzicami prowadzi 50-ha (własnych 13 ha) gospodarstwo w Stolnie (woj. kujawsko-pomorskie). Obecnie areał wystarcza dla ok. 80 sztuk bydła, z czego połowa to krowy dojne. Resztę stanowi młodzież i ok. 10 byczków opasowych (jako zastrzyk gotówki raz na jakiś czas). Na więcej nie ma miejsca. Byki opasają do 700–750 kg i 24 miesięcy; ostatnio koniunktura sprzyja – 11,0 zł za 1 kg wagi żywej.
Rozwój stada ogranicza brak ziemi i stare budynki. Na zdjęciu Tomasz Urbański z córką Kingą i bratanicą Julką oraz najstarszą 12-letnią krową w stadzie.
Inwestycja w ziemię czy oborę?
Rozwój gospodarstwa ogranicza przede wszystkim brak ziemi, bo ani chęci do pracy, ani następców (córka Lena już się zadeklarowała i z chęcią pomaga przy krowach) gospodarzowi nie brakuje.
– Bez ziemi trudno o myśleć o rozwoju – wyjaśnia. Wystarczyłoby 25–30 ha własnych, ale cena w okolicy jest dla mnie zaporowa – od 65 do 95 tys./ha. Wtedy można byłoby część plonów spieniężyć. Może w tym roku uda się dokupić trochę ziemi, o 4–5 km oddalonej od Stolna za premię z „Młodego rolnika”. O ile program ruszy.
– Dziś nawet nie myślę o inwestycji w budynki – przyznaje nasz rozmówca. Priorytetem będzie zakup ziemi. Hodowca użytkuje budynek z lat 80., przerobiony na oborę. Niestety, uwięziową, jak dawniej bywało. Przeróbka na wolnostanowiskową kosztowałaby utratę paru sztuk dojnych, a więc i comiesięcznego dochodu 3-pokoleniowej rodziny. Mleko hodowca odstawia do prywatnej mleczarni Promlecz, ostatnio za 2,26 zł/l (luty).
– Przy stabilnej cenie i silnym podmiocie można myśleć o inwestycjach. Niestety, w naszym rejonie (woj. kujawsko-pomorskie) nie ma konkurencji między mleczarniami, a więc i cena dla dostawców jest odpowiednio niższa – komentuje.
Nie mając szansy na rozbudowę obory, hodowca wygospodarował miejsce na okólniki.