Na temat rekonstrukcji rządu było głośno od kilku miesięcy. W kuluarach słychać było kilka wersji, kto zasiądzie na stanowisku ministra rolnictwa. Grzegorz Puda wśród rolników nie cieszył się podczas swojej rocznej kadencji zbyt dobrą opinią. Już na samym wstępie, gdy tylko rolnicy dowiedzieli się, że głosował "za" piątką dla zwierząt, negatywne komentarze zalały sieć.
Później nie było lepiej, bo niepokój na wsi rósł, w zasadzie z miesiąca na miesiąc - minister Puda trafił do resortu w bardzo nerwowym okresie - lawinowy wybuch ognisk grypy ptaków, rekordowa liczba ognisk ASF, blokady eksportowe, pandemia COVID-19, zamknięty sektor HoReCa, niskie ceny płodów rolnych i rosnące koszty produkcji, a w tle Plan Strategiczny i Europejski Zielony Ład.
To był bardzo trudny rok dla rolników, którzy potrzebowali wsparcia w wielu aspektach swojej działalności. Zmiany w resorcie rolnictwa były konieczne, ale szczegółowe przyczyny tej konkretnej decyzji dotyczącej zmiany na stanowisku ministra są owiane tajemnicą. Można jedynie domniemywać, dlaczego zdecydowano się na taki krok.
Henryk Kowalczyk zastąpił Grzegorza Pudę na stanowisku ministra rolnictwa

