Nasi rozmówcy, z wyjątkiem Marka Kruka, który jest dostawcą OSM Garwolin, dostarczają surowiec do Spółdzielni Mleczarskiej w Rykach. Podkreślają, że zniszczenia na polu skutkują brakiem paszy objętościowej dla krów, czego nie zrekompensują żadne odszkodowania. Paszy dobrej jakości nie są w stanie kupić, nawet gdyby otrzymali odpowiedniej wysokości odszkodowania.
– Dawniej dziki buchtowały tylko stare łąki. Teraz ryją także na nowo założonych użytkach zielonych. Nie boją się niczego i podchodzą pod same budynki. Ostatnio dobrały się do pryzmy z sianokiszonką – mówią hodowcy.
– Jesteśmy już bezradni i nie wiemy, co mamy zrobić. Boimy się, że wkrótce zbierzemy kukurydzę, a z nią – dowody na straty spowodowane przez dziki. Kiedy próbujemy dodzwonić się do koła łowieckiego, myśliwi w ogóle nie odbierają od nas telefonów. Musimy coś z tym problemem zrobić, bo inaczej dziki wygonią nas z naszych pól – mówi Jan Kępka z Więckowa, który posiada 35 krów, uprawia na pasze 25 ha kukurydzy i 20 ha traw.
– Na moich polach szkody są na łąkach i w kukurydzy. W ubiegłym roku myśliwi odstrzelili dwa dziki w mojej kukurydzy, a w tym roku żadnego – mówi Marek Kruk z Żabianki.
Wacław Kępka w Swatach uprawia 30 ha i utrzymuje 50 sztuk bydła. Mówi, że w tym roku po raz pierwszy dziki prócz kukurydzy zniszczyły także ziemniaki.