Tak się stało, że „Gromada – Rolnik Polski”, w której rozpoczynałeś swą pierwszą pracę, towarzyszyła mi od czasu poznania pierwszych liter, układania z nich wyrazów i pierwszych zdań
Mieszkając na biednej wsi, przy lampie naftowej czytałem „Świerszczyk”, ale przeglądałem też „Gromadę”, którą moi rodzice prenumerowali. Ponieważ w mojej wsi chłopi nie chcieli założyć spółdzielni produkcyjnej to w czasie elektryfikowania dwóch sąsiednich wsi, w których powstały na bazie majątków ziemskich spółdzielnie produkcyjne, za karę moją wieś ominięto. Została ona zelektryfikowana 10 lat później – w 1965 roku. Tak. Sporo w „Gromadzie” było propagandy o osiągnięciach i sukcesach partii i rządu! Lecz były także wartościowe informacje o uprawie, nawożeniu, hodowli i zmianach, jakie następują na polskiej wsi. Z przyjemnością wspominam ostatnią stronę gazety, na której przedstawiane były humorystyczne rysunki pt. „Przygody Antoniego Rybki”.
Minęło prawie 70 lat, upłynęło wiele czasu i wody. A dziś towarzyszy mi co tydzień TPR. Czas najwyższy wspomnieć fakty, które doprowadziły do zacieśnienia mojej współpracy z Tobą, a także ze śp. Wiesławem Nogalem, Andrzejem Radzewiczem oraz całym zespołem redakcyjnym.
Minęło ponad 40 lat. 7 miesięcy przed stanem wojennym, po studiach przychodzi do pracy w redakcji GRP Krzysztof Wróblewski. I zaczyna się kształtowanie jego charakteru u boku Włodzimierza Chećki – redaktora naczelnego gazety. Ponad dziesięć lat później miałem przyjemność poznać pana Chećkę i docenić jego zaangażowanie oraz doświadczenie zawodowe.