Gdzie jest cukier?
Pytali w minionym tygodniu ludzie robiący zakupy w Biedronkach, Lidlach i innych sieciach handlowych, a także w sklepikach lokalnych. Cukru nie ma – słyszeli od obsługi! Nie, żebyśmy cieszyli się z problemów ludności miejskiej, ale pewną satysfakcję czujemy. Do tej pory ofiarami spekulacji na rynku zbóż, warzyw, owoców oraz mleka w proszku, masła czy mięsa, padali rolnicy. Dziś każdy obywatel RP, chcący kupić cukier stał się ofiarą spekulacji. 38 lat temu – aż do czasu przełomu – spekulantami zajmowała się Inspekcja Robotniczo-Chłopska, która obnażała obrzydliwy proceder ukrywania towaru przed ludźmi i jego pokątnej sprzedaży. Dyżurnym miejscem ujawniania spekulantów był wówczas Bazar Różyckiego w Warszawie. To tam łapano spekulantów na gorącym uczynku, a przejeżdżająca „przypadkowo” ekipa telewizji filmowała bohaterską akcję IRCh-y ochranianą przez milicjantów. Zaś o 19.30 w głównym wydaniu Dziennika Telewizyjnego emitowano „gorący” materiał, który miał przekonać społeczeństwo kto tak naprawdę ponosi winę za brak cukru i innych deficytowych produktów. Jesteśmy przekonani, że i teraz spekuluje się cukrem, lecz na znacznie większą skalę! Ale podwyżka cen cukru ma obecnie wymiar wielowątkowy. Naszym zdaniem, sieci handlowe przytrzymały cukier w magazynach, żeby drożej go sprzedać. To towar sezonowy, a popyt na niego rośnie latem (zaprawy). Więc kiedy wywołać sztuczny deficyt, jeśli nie teraz. Poza tym także inflacja napędza popyt na cukier. Warto mieć w zapasie kilkanaście czy nawet więcej kilogramów „białego kryształu” – tak na wszelki wypadek. Poza tym, w kryzysowych czasach cukier staje się walutą pewniejszą od złotówki. Można też z niego wytwarzać napój grzewczy. Chociaż nie polecamy tego procederu. Nie wiemy też, jakie są zapasy cukru w Krajowej Grupie Spożywczej, której trzonem jest KSC. Naszym zdaniem, owe zapasy są niemałe. Otwarte jest też pytanie: ile polskiego cukru kupili nasi możni sąsiedzi?