- Konkurencja ze strony taniego mięsa z Ukrainy, problemy z ptasią grypą, zwiększone restrykcje sanitarne i drastyczny wzrost cen energii – polski biznes drobiarski ma ostatnio sporo powodów do zmartwień. Dlatego też chętnych do wejścia na ten rynek jest zdecydowanie mniej niż kiedyś. Branży przybywa natomiast zaległości. Kwota nieuregulowanych rat i faktur wyniosła na koniec lipca niemal 213 mln zł i była o 12 proc. wyższa niż przed rokiem. Wśród przetwórców mięsa drobiowego nie płaci w terminie już co ósmy podmiot – czytamy raporcie Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor.
Polska jest największym producentem drobiu w UE i drugim co do wielkości eksporterem tego gatunku mięsa, a w sektorze działa około 7,5 tys. firm, z czego około 60 proc. stanowią hodowcy i ich fermy. Pozostał część rynku to przetwórcy. Rozwój sektora mocno wyhamował i nie ma się co dziwić patrząc z jakimi trudnościami walczą hodowcy i przetwórcy od trzech lat – pandemia i blokady w sektorze HORECA, grypa ptaków i zalew rynku ukraińskim drobiem. 15 września br. polski rząd ponownie włączył blokadę na przywóz ukraińskich produktów rolnych, ale bez akceptacji UE.