Zboże z Ukrainy destabilizuje polski rynek
- Mamy do czynienia z sytuacją niekontrolowanego napływu zbóż z Ukrainy – mówi Jarosław Miściur z lubelskiej Agrounii. – Zboże, które miało trafić przez Polskę do krajów afrykańskich i na Bliski Wschód zostaje w naszym kraju.
Efektem jest destabilizacja rynku zboża i obniżka jego cen. – Wielu rolników, którzy liczyli na sprzedaż zboża po godnych cenach przed żniwami ma potężny problem – tłumaczy Jarosław Miściur. – Nie wiedzą, co robić. Jeśli sprzedadzą, to ze stratą. Jeśli nie sprzedadzą, to gdzie przechowają zboże z tegorocznych żniw?
Im bliżej granicy z Ukrainą, tym sprawa jest poważniejsza. W pobliżu granicy nie tylko cena jest problemem, niektóre podmioty skupujące w ogóle obecnie nie chcą kupować zbóż. – Przygraniczne skupy są zasypane zbożem, nie chcą skupować go od polskich rolników – dodaje Jarosław Miściur.
Zaznaczył, że Agrounia nie jest przeciwna pomocy w wywiezieniu zablokowanego przez Rosję w Ukrainie zboża. – Ale ono powinno przejeżdżać tranzytem. Z powodu bierności rządu, jego braku zainteresowania tematem, część tych transportów zostaje w Polsce. Rachunek za te zaniechania płacą nasi rolnicy.
- Ciężarówki, wagony powinny być na naszej wschodniej granicy plombowane, żeby potem w porcie można było sprawdzić, czy cały transport dotarł na wybrzeże – kontynuuje Jarosław Miściur.
- Nie ma żadnej kontroli ani ilościowej, ani jakościowej nad tym, co płynie ze Wschodu – dodaje Ireneusz Nowak. – Zostaliśmy zostawieni sami sobie. A tu nie trzeba tworzyć jakichś nowych agend, czy instytucji. Mamy służby w Polsce, wystarczy je uruchomić.