Jeszcze w 2019 roku w Zakładzie Doświadczalnym w Pawłowicach utrzymywanych było 900 loch stada podstawowego. Od ponad dwóch lat, ze względu na stale pogarszającą się opłacalność produkcji świń, sukcesywnie zmniejszano pogłowie, a znalezienie się w strefie czerwonej ASF w sierpniu bieżącego roku z powodu zakażeń u dzików tylko utwierdziło władze Instytutu, że jest to jednak konieczny kierunek. Obecnie na fermie utrzymywanych jest 425 macior.
– Również drożejące zboża wymusiły na nas ograniczanie skali produkcji trzody chlewnej. Obliguje nas przeprowadzanie przetargów przy zakupie surowców, a wiadomo, że to, co oferowane jako najtańsze, nie zawsze jest najlepszej jakości i pogarsza wyniki produkcyjne zwierząt. Zmniejszenie skali chowu świń pozwala nam na wykorzystywanie własnego ziarna, którego jakości jesteśmy pewni – tłumaczy dr Marian Kamyczek, dyrektor ZD Pawłowice.
– Będąc w strefie czerwonej jak wszyscy odczuwamy skutki bardzo niskich cen płaconych za tuczniki. W październiku ognisko ASF wystąpiło zaledwie 6,5 km od nas w miejscowości Tworzanki w gminie Rydzyna, dlatego znaleźliśmy się w bezpośredniej strefie zagrożonej. W ognisku choroby było zaledwie 10 świń, ale nasza produkcja została utrudniona, a sprzedaż zablokowana. Podobnie jak wielu innych rolników, spotkało nas to, że zakłady mięsne z dnia na dzień odmówiły odbioru świń. Niestety, przez brak radykalnych działań, kiedy wirus ASF pojawił się w naszym kraju w 2014 roku i należało wybić dziki oraz małe stada w rejonach występowania wirusa, teraz skutki odczuwają rolnicy w całej Polsce – opowiada dr Marian Kamyczek.