Pisanki Mariusza Dubiela to arcydzieła. „Drapane dzieła światowego malarstwa”
Na gęsim – kurka, na strusim – Matka Boska. „Drapane dzieła światowego malarstwa”, jak piszą o Mariuszu Dubielu w komentarzach na Facebooku. Mieszka w Słodkowie Drugim w gminie Kraśnik pod Lublinem. Między wydrapywaniem na skorupkach „Narodzin Wenus” i Chrystusa w koronie cierniowej opowiada o niełatwym życiu i nadziei.
„Przeciętny, prosty człowiek. Mówię to, co myślę. Choleryk. Lubię żartować. Kocham Jezusa!”. Taki opis znajdziecie na jego facebookowym profilu. Mówi, że kilka lat temu interesowała się nim Agencja Reutersa. W lutym 2022 roku pojawił się na okładce amerykańskiego kolorowego magazynu „Beyond the Hatchery” dla artystów zdobiących wydmuszki. Kilka lat temu założył na Facebooku grupę „Polska pisanka – Easter eggs Poland”, która liczy niemal 3,5 tys. członków. Piszą o nim „mistrz”, „geniusz”, „najlepszy”.
– Ludziom chcę pisankami przypominać, że nie możemy żyć bez przyrody, że trzeba o nią dbać. I że pieniądze, bogactwo, zaszczyty to nic, jeśli w tym wszystkim nie ma Boga. Ten talent, który dał mi Pan Bóg, pozwala mi nie tylko kopiować, ale też tworzyć własne obrazy na skorupkach. Potrafię wydrapać człowieka, zwierzęta, martwą naturę – mówi słodkowski artysta.
Bóg wskazał Panu Mariuszowi drogę
Dużo o Bogu, więc muszę dopytać. Pytam, czy Mariusz wierzy tak, że czasem wątpi. Bo mówią, że nie ma silniejszej wiary niż ta poprzetykana zwątpieniem.
– Czasem, w emocjach przychodzi mi taka myśl. Ale tak naprawdę nie wątpię. Ponieważ doświadczyłem Boga mocno i namacalnie – mówi Mariusz.
Namacalnie, czyli jak? Żeby móc to zrozumieć, Mariusz musi wrócić do swojego dzieciństwa i młodości. Jest dzieckiem adoptowanym. Kilka pierwszych lat życia spędził w domu dziecka w Lublinie. Mówi o kilku sytuacjach, takich, o których nie chciałoby się pamiętać. Rzadko zdarza się, by tak wczesne i tak trudne doświadczenia nie wywarły piętna. Nawet kiedy ma się już nową rodzinę, jakaś luka w duszy każe szukać ukojenia na wszelkie sposoby. Tym sposobem ostatecznie okazał się Jezus.
– Szukając miłości i zrozumienia, wszedłem na złą drogę spirytyzmu i magii, która dawała mi, niestety, fałszywy obraz świata. Pojawiły się lęki. Sam traktowałem to jako zaburzenia wywołane wcześniejszymi traumami, ale to były skutki parania się spirytyzmem. Kiedy się nawróciłem i zaprosiłem do życia Pana Jezusa, w jednym momencie skończyły się paraliżujący lęk i silna depresja. Oczywiście, rany zadane przez życie pozostały. I inne problemy zdrowotne, ale z Jezusem mogę je unieść. Choć nie pozwalają mi być w pełni zdrowym. Wiem, że to dla wielu zabrzmi jak szaleństwo, ale doświadczyłem Jezusa bezpośrednio. Wszystko to wydarzyło się po moim wypadku w 2016 roku, po kórym trafiłem do wspólnoty Miłość i Miłosierdzie Jezusa w Czatachowej – mówi Mariusz i dodaje, że widocznym objawem nawrócenia była nieodparta potrzeba wybaczenia innym i pokój serca.
- Jezus odmienił życie Mariusza. Dziś jego obraz to bardzo częsty motyw na pisankach
Artysta tworzy pisanki związane z przyrodą
Mówi, że wiara to nie tyle krzyżyk na piersi czy różaniec w kieszeni, ale widzenie Boga w drugim człowieku. Ale też żywa relacja z Bogiem. Jak z najlepszym przyjacielem.
– Czyli rozmawianie z nim cały czas. Kiedy podnosimy się, ale i kiedy upadamy. Płaczemy z nim, weselimy się, kiedy nam ciężko – prosimy, a czasem też spieramy się czy nawet nie zgadzamy. Jeśli się kłócisz z Bogiem, to znaczy, że w niego wierzysz – mówi z takim spokojem i przekonaniem, że trudno pozostać obojętnym.
Mariusz jest z wykształcenia kucharzem, ale od dawna nie pracuje w zawodzie – nie pozwala mu na to stan zdrowia. Żyje skromnie, ale pasja tworzenia pisanek daje mu wiele radości. Poprzez obrazy na wydmuszkach opowiada o miłości Boga do człowieka, pięknie przyrody i otaczającego świata.
– Mówię często tymi pisankami o przyrodzie, szczególnie o wsi, którą kocham nad życie. Wydrapuję kury, gęsi, kaczki, starsze osoby przed chałupkami wiejskimi. Żeby ludzie nie myśleli, że świat kręci się tylko wokół smartfonów i tik toków. Znam wiejskie życie, zawsze bardzo ciężko pracowałem – pasłem krowy, obrządzałem zwierzęta, mieliśmy też owce i drób – wspomina.
- Mariusz swoimi dziełami chce mówić światu o Bogu oraz pięknie przyrody i wsi
Pisanki wydrapywane nożykiem budowlanym
Rysował od zawsze, ale ojciec przestrzegał, że z malowania chleba nie będzie. Mariusz został samoukiem. Kiedy miał osiemnaście lat, mama powiedziała: „Zrób jakąś pisankę”. „Gdzie?! Chłop będzie pisankę robił?” – odpowiedział, ale chwycił za wydmuszkę. Narysował coś, ale szybko zaczęły go nudzić kwiatuszki i krateczki.
– Chciałem pokazać, że z pisanką można zrobić też coś innego. Od zawsze fascynowała mnie postać Jezusa i lubiłem przedstawiać Jego wizerunki. Ale są też różne wizerunki Matki Boskiej, są grzyby, egzotyczne ptaki, malarstwo renesansowe. Zaczynałem od żyletki, teraz wydrapuję nożykami budowlanymi. Łamię je na kawałki. Używam dowolnych barwników, flamastrów. Kolory cieniuję, przecieram, z tym jest bardzo dużo roboty. Potem wszystko lakieruję. Bardzo często jedną większą pisankę robię 250 godzin, czasem dłużej. Oddanie charakteru zwierzęcia – to jest wyzwanie! Jeleń ma mieć siłę, matka niedźwiedzica – widoczną opiekuńczość, a w grzybie trzeba oddać mięsistość kapelusza! W wizerunku Maryjnym ma być widać potęgę macierzyństwa. A w Chrystusie – miłosierdzie – kończy Mariusz i dodaje, że teraz marzy o wydrapaniu na skorupce kosmosu.
- Na wydmuszkach Mariusz umieszcza to, czym żyje. Jest i wieś, i święte wizerunki, i światowe malarstwo
fot. archiwum, Mariusz Dubiel
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 15/2023 na str. 110. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Karolina Kasperek
redaktorka "dział "Wieś i Rodzina"
Karolina Kasperek w "Tygodniku Poradniku Rolniczym" prowadzi dział "Wieś i Rodzina". Specjalizuje się w tematach społecznych, w tym poradach dla KGW.
Najważniejsze tematy