r e k l a m a
Partnerzy portalu
Pasjonatki pokazują jak KGW może być aktywne i pozyskiwać dotacje
21.06.2020
Od lat działały nieformalnie w Kobiecym Klubie Książki w Ryczywole. Kiedy pojawiła się ustawa o kołach gospodyń, skorzystały z dotacji i założyły koło. Ale że w Ryczywole już jedno istniało, zarejestrowały je we wsi, w której mieszka przewodnicząca, czyli Łaszczewcu. A koło ochrzciły imieniem „Pasjonatki”.
Zaczęło się od książek
– Od dawna promowałyśmy w okolicy czytelnictwo. Przez lata było tak, że umawiałyśmy się, że czytamy książki i w każdy pierwszy wtorek miesiąca spotykałyśmy się w gminnej bibliotece na dyskusji o nich. Ale kilka lat temu rozeszły się nam drogi z biblioteką. I wtedy nasz klub przeniósł się do domów, między innymi do mojego, w Ryczywole – mówi gospodyni spotkania, Ania, w której domu rozmawiamy i która uczy w miejscowej szkole podstawowej języka polskiego.
r e k l a m a
Słodkie lata dwudzieste
Pierwsze społecznikowskie kroki stawiały kilka lat temu. Niektóre w innych stowarzyszeniach, a inne niezrzeszone w żadnej organizacji. W 2016 roku współorganizowały pierwsze – inne niż wszystkie dotąd – Dni Ryczywołu.
– Do tamtego momentu w takie dni zwykle zagospodarowywany był miejscowy stadion. Chciałyśmy czegoś więcej, miało być inaczej. Zorganizowałyśmy imprezę w stylu lat dwudziestych. Poprzebierałyśmy się w pióra i sukienki z obniżonym stanem. Która kobieta nie chciałaby czasem tak wyglądać?! Jeden z mieszkańców tak się zachwycił tą oprawą, że zniknął i po chwili wrócił na rynek zaprzężonym w dwa konie powozem, w cylindrze i stroju z epoki – opowiadają wzruszone.
Organizacje pozarządowe i sołectwa przygotowały stylowe kawiarenki na płycie zrewitalizowanego rynku. Wspólnie ułożyły kwiatowy dywan. Całość połączono z obchodami 590–lecia Ryczywołu. Wszystko z wielkim zaangażowaniem mieszkańców.
I w końcu koło!
Rok później, w podobnym składzie, wzięły udział w kolejnych obchodach. Tym razem królowały lata trzydzieste. W Ryczywole odbył się wtedy festiwal trzech kultur – katolickiej, protestanckiej i żydowskiej. Inicjowała tę nową tradycję ówczesna wójt Renata Gembiak-Binkiewicz, dziś Pasjonatka, działająca też w ryczywolskich AleBabkach.
W roku 2018 zarejestrowały się jako koło gospodyń. I jeszcze w adwencie wybrały się do zaprzyjaźnionego koła w pobliskim Skrzetuszu. Zorganizowały tam czytanie o zwyczajach adwentowych.
– Robiłyśmy wieńce adwentowe, darłyśmy pierze, ale przede wszystkim czytałyśmy o obyczajach. I okazało się, że wiele z nich było zaskoczeniem nawet dla pań żyjących w gospodarstwach od pokoleń – opowiada Renata. W kolejnym roku w Wielkim Poście zabrały ze sobą książki i albumy i w Dąbrówce Ludomskiej przy pyrach z gzikiem czytały o tradycjach wielkopostnych.
Drugie życie koronki
Zależało im bardzo, żeby spotkania kobiet nie kończyły się na szlifowaniu umiejętności kulinarnych, ale żeby zawsze towarzyszyło im zdobywanie jakiejś wiedzy. Do czytania przekonały swoje koleżanki – część gospodyń ze Skrzetusza podążyła za nimi do Dąbrówki. A potem, jak na Pasjonatki przystało, podążyły za pasjami swoich członkiń.
– Jedna z koleżanek lubi haft krzyżykowy. Zrobiła więc nam krótki kurs. Z dotacji kupiłyśmy nici, serwetki. Proszę wierzyć, że to wcale nie jest proste. Zdarzało się ciskanie igieł na podłogę. A potem były koronki. Zna pani NeSpoon? To dziewczyna, która na całym świecie maluje na murach nasze polskie koronki, olbrzymie murale. I organizuje „koronkowe” wydarzenia. Chciałyśmy zrobić coś podobnego – wspomina Renata.
- Renata (po lewej) i Ania pod krzyżykowym dziełem zrobionym w ramach realizacji kolejnej pasji
- Pasjonatki podczas wyjazdu do Gdańska w ramach pasji „wolność”. W ramach innych pasji zdążyły już być także w słynnym na cały świat z ceramiki Bolesławcu
W zeszłym roku w maju zorganizowały koronkowe stoisko na szkolnym festynie rodzinnym. Zebrały dawno zapomniane w domach serwetki i rozwiesiły je, tak jak artystka, w sieciach z nici między drzewami. Dzieciaki dostawały do wykonania kreatywne zadania. Plotły pajęczyny i poruszały się między serwetami jak w labiryncie. Udowadniały, że takie twórcze wykorzystanie koronki to też element kultury.
Pasje, pasje, pasje
W ramach pasji „teatr” wybrały się na spektakl z Krystyną Jandą do Poznania. W ramach pasji „wolność” odwiedziły Gdańsk i Muzeum II Wojny Światowej. A realizując pasję „porcelana”, pojechały w sierpniu zeszłego roku do Bolesławca.
– Trafiłyśmy na święto ceramiki. Wieczorem odbył się baletowo-akrobatyczny pokaz szekspirowski. Tak się skończyło, że każda Pasjonatka przywiozła po kilka malowanych kobaltem naczyń – wspomina Ania i mówi, że nie spotykają się z przymusu zaplanowania czegoś. Idą za tym, co je interesuje i co sprawia im przyjemność.
Szczudlarze i Wyspiański
Jeszcze w 2019, wiosną, złożyły w Centrum PISOP wniosek o dofinansowanie teatru ulicznego. Wydarzenie uświetniło zeszłoroczne obchody Dnia Matki.
– Nie było łatwo. Jeszcze nie miałyśmy środków, a w poznańskiej operze już musieliśmy wypożyczać kostiumy, żeby ze wszystkim zdążyć. Na szczęście opera rozumie wymogi stawiane stowarzyszeniom. Młodzież odegrała „Chorego z urojenia”, świetnie się przy tym bawiła, mieliśmy wynajętych szczudlarzy. Wszystko za 5 tysięcy złotych – opowiadają i pokazują album-książkę z pamiątkowymi zdjęciami.
Z zapałem włączały się też w organizację Narodowego Czytania. „Wesele” czytały przy stole zastawionym i udekorowanym tak, jak chciał go widzieć Wyspiański.
- Instalacja z koronek była hitem podczas zeszłorocznego festynu rodzinnego
Masz pytania?
Zadaj pytanie redakcjir e k l a m a
r e k l a m a
Najważniejsze tematy
r e k l a m a