Pani Agnieszka – rolniczka i malarka w jednym
r e k l a m a
Partnerzy portalu

Pani Agnieszka – rolniczka i malarka w jednym

18.07.2021

Z niezwykłą precyzją oddaje urok polnych podlaskich ścieżek, przydrożnych kapliczek, nadbużańskich lasów i rzek. Malarka Agnieszka Wołosowicz wierzy, że jej twórczość pomaga odbiorcom odnaleźć spokój i harmonię, których w tych czasach coraz bardziej brakuje.

 Wrażliwa artystka, subtelna, delikatna blondynka. Taka jak jej obrazy – nieco tajemnicza, łagodna.

To tylko część prawdy – mówi Agnieszka Wołosowicz. – Przede wszystkim jestem rolniczką. Samodzielnie prowadzę ponaddwudziestohektarowe gospodarstwo. Bez problemu ogarniam park maszynowy, zwierzęta i ogród. Utożsamiam się z brzozami, które najchętniej maluję. Symbolizują podlaskie kobiety: na rozstaju dróg, targane wichrem. Silne i niełamiące się. Takie jak ja.

r e k l a m a

Na swoich obrazach rolniczka uwiecznia podlaski pejzaż

Zupełnie jak jedna z bohaterek znanego serialu „Czterdziestolatek”, mogłaby śmiało powiedzieć: „Jestem kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję”. Agnieszka Wołosowicz, mieszkanka Ortela Książęcego, usytuowanego na granicy Lubelszczyzny i Podlasia, imała się różnych zajęć. Jeszcze jako studentka pedagogiki pracowała w korporacjach w Warszawie, dorabiała jako hostessa, wreszcie zatrudniła się w porcie lotniczym w Białej Podlaskiej. Ale zachwyt miejskim życiem szybko minął. Ostatecznie doszła do wniosku, że najlepiej czuje się na wsi, więc podjęła pracę w rodzinnym gospodarstwie.

W międzyczasie malowałam. Choć malarstwo i rysunek towarzyszyły mi od najmłodszych lat, w 2008 roku techniką olejną zajęłam się na dobre – opowiada.

Malarstwu zaczęła poświęcać każdą chwilę wolną od prac polowych. Wędrowała ścieżkami, chłonęła każdy element podlaskiego pejzażu. Potem przenosiła go na płótno. Malowała przede wszystkim lasy, kapliczki, pola z belami siana, kwiaty oraz ukochane zwierzęta.

Kocham zwierzęta, znajduję z nimi wspólny język. Uwieczniam konie i krowy, do których żywię wyjątkową sympatię – deklaruje.

Artystce największą radość sprawia, kiedy sąsiedzi rozpoznają własne zwierzęta i okolice na jej obrazach. Wtedy jest pewna, że odwzorowała je tak, jak trzeba.

Jestem stuprocentową pejzażystką. To, że maluję realistycznie, nie oznacza, że mojej twórczości brakuje przesłania. Najprościej mówiąc, brzmi ono: odnajdź w sobie ciszę i spokój, delektuj się bogactwem natury, a będzie ci lepiej. A jeśli ktoś zarzuca, że mojej twórczości brakuje emocji, wyjaśniam, że są. Trzeba tylko umieć je odczytać – opowiada.

Najchętniej sięga po zieleń – kolor nadziei. Malowanie pejzaży pomaga jej odnaleźć spokój i zapomnieć o trudnych chwilach, których doświadczyła.

Z malowaniem jest jak z narkotykiem. „Wpadam w ciąg” i muszę tworzyć. A potem przychodzą okresy, kiedy w ogóle nie maluję. Słowo „wena” nie jest wymysłem – mówi Agnieszka.

W czasie pandemii malarka sięgnęła po nowe środki wyrazu. Nowoczesna technika pozwoliła jej wyrazić trudne emocje związane z wielomiesięczną izolacją

  • W czasie pandemii malarka sięgnęła po nowe środki wyrazu. Nowoczesna technika pozwoliła jej wyrazić trudne emocje związane z wielomiesięczną izolacją

Malarka jest wierna tradycyjnemu malarstwu przez co idzie pod prąd, ale i za głosem serca

Od początku malowała „do szuflady”. Przypadek zrządził, że na wystawie twórczości swojego kolegi poznała Janusza Izbickiego – dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury w Białej Podlaskiej, wybitnego animatora kultury, twórcę zespołu ludowego „Biawena”. Zaproponował jej wernisaż w bialskim ośrodku. Kolejne wystawy posypały się jak z rękawa. Do najważniejszych zalicza m.in. tę zorganizowaną podczas Międzynarodowego Jarmarku Folkloru w Białej Podlaskiej, Wojewódzkim Ośrodku Kultury w Lublinie czy Art Parku przy Hożej w Warszawie. Jednak szczególnym sentymentem darzy wernisaż w GOK w Łomazach, z siedzibą w nieistniejącej już szkole.
Obrazy prezentuje indywidualnie i w gronie innych młodych artystów, w tym absolwentów nowojorskiej szkoły plastycznej. Za każdym razem jako jedyna reprezentuje wieś.

Moim niedoścignionym ideałem jest rosyjski pejzażysta Szyszkin. W przeciwieństwie do współczes­nego realistyczne dawne malarstwo Wschodu przemawia do mnie najbardziej. Z obrazami jestem związana emocjonalnie, dlatego niechętnie je sprzedaję. Za każdym razem na płótnie zostawiam cząstkę siebie. W pewnym sensie obrazy traktuję jak własne dzieci, może dlatego, że nie mam własnych – tłumaczy.

W zbiorach ma ponad sto obrazów. Niektóre z nich malowała miesiącami, jeszcze inne – latami. Zdarzało się, że podczas tworzenia emocje były tak silne, że odzierała prace z ramy, a nawet je zamalowywała. Nigdy później na płótnie „po przejściach” nie była w stanie stworzyć zadowalającego pejzażu.

Jestem bardzo emocjonalna. Nie potrafię się rozstać ze sztalugami po nieżyjącym już koledze – artyście, który mi je podarował. W pracy kieruję się uczuciami – mówi i dodaje, że idzie pod prąd. W czasach, kiedy nowoczesne, abstrakcyjne malarstwo cieszy się największym uznaniem, ona jest wierna tradycji.
Malarstwo to niejedyna jej pasja. Aby podtrzymać tradycje Podlasia, Agnieszka robi słomiane łańcuchy na choinkę i bombki z papieru. Nietypowe, z kartek z magazynu o maszynach rolniczych. Jej pasją są też zielarstwo, spływy kajakiem oraz wyprawy rowerowe.
W czasach COVID-19 artystka sięgnęła po technikę pouringu polegającą na malowaniu poprzez rozlewanie farb. Choć wydawałoby się, że nowoczesna forma nie jest w jej stylu, w czasach pandemii pozwoliła wyrazić negatywne emocje.

Chlapanie farbą podziałało terapeutycznie. Cykl pouringowych obrazów powinien nosić nazwę „Pandemia”. Ale zaczynam tęsknić za tradycyjnym malarstwem. Na razie jednak nic nie obiecuję. Niech pozostanie niespodzianką to, co mam w najbliższych planach.

W czasie pandemii malarka sięgnęła po nowe środki wyrazu. Nowoczesna technika pozwoliła jej wyrazić trudne emocje związane z wielomiesięczną izolacją

  • Brzoza jest ulubionym motywem malarskim artystki. – Symbolizuje podlaską kobietę – piękną i silną – mówi Agnieszka Wołosowicz

Małgorzata Janus

Zdjęcie: Małgorzata Janus

r e k l a m a
r e k l a m a

Przeczytaj także

Gospodynie z KGW Linowianki łączą siły i promują lokalną kulturę

Koło Gospodyń Wiejskich „Linowianki” zawiązało się w oparciu o wieloletnią tradycję dwóch gminnych zespołów śpiewaczych. Dzięki połączeniu sił nowo powstała formacja z zaangażowaniem kontynuuje aktywność na rzecz promocji bogactwa lokalnego folkloru.

czytaj więcej

Festiwal KGW" Polska od Kuchni" – dolnośląskie gospodynie rywalizowały na Zamku Czocha

W sobotę 12 czerwca na Zamku Czocha odbył się kolejna trzecia już regionalna odsłona finału Festiwalu Smaku i Tradycji Kół Gospodyń Wiejskich „Polska od Kuchni”. Jakie dolnośląskie koła przeszły dalej do wrześniowego finału?

czytaj więcej

Piękne i młode rolniczki zmieniają polską wieś

Młode dziewczyny, rolniczki, influencerki. Nie boją się życia na wsi i pracy w gospodarstwie. Krok po kroku coraz śmielej zmieniają obraz kobiety pracującej na wsi. Dlaczego zdecydowały się na pracę na roli?

czytaj więcej

Najważniejsze tematy

r e k l a m a
Pytania i regulaminy
Kategorie
Produkty Agrarsklep
Przydatne linki
Social Media

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)