Z artykułu dowiesz się
- Z czego dawniej słynęły Sulisławice?
- Jaka zupa jest popisową Herbaciarek?
- Jakie sukcesy mają na koncie Herbaciarki?
Z artykułu dowiesz się
Koło gospodyń wiejskich w Sulisławicach powstało w 2016 roku. W 2018 gospodynie zarejestrowały organizację, zyskując tym samym osobowość prawną. Dziś liczy 33 osoby, z czego niemal jedną trzecią stanowią mężczyźni. Jeden z Herbaciarzy objął nawet funkcję kierownika zespołu.
– Od roku również śpiewamy – mówią. – W ogóle szybciej by było, gdybyśmy powiedziały, czego nie robimy. Na przykład jeszcze nie leciałyśmy samolotem. Ale wszystko przed nami.]
Gospodynie z Sulisławic (powiat sandomierski, gmina Łoniów) witają się, śmiejąc się jedna przez drugą. Nie potrafią długo zachować powagi. Już na początku rozmowy zapraszają na herbatę własnej roboty.
– Z ziołami z naszych ogródków. A jak kto woli, to z prądem – śmieje się Wiesława Krupa, zastępczyni przewodniczącej koła.
Na pytanie o pochodzenie nazwy „Herbaciarki”, przewodnicząca natychmiast wyjaśnia historyczne zawiłości.
– Nazwa sięga okresu sprzed pierwszej wojny światowej. Wówczas utrudzeni i zmęczeni pielgrzymi przybywali – pieszo bądź furmankami – do Sanktuarium Maryjnego w Sulisławicach. Kobiety serwowały im herbatę bądź orzeźwiający sok z kiszonych ogórków. Herbatę traktujemy więc jako symbol sulisławskiej gościnności, z której słyniemy. Podtrzymywanie tej tradycji jest naszym priorytetem – mówi Zdzisława Zwierzyk.
Nie tylko w ten sposób nawiązują do bogatej historii świętokrzyskiej wsi. Ukłonem w jej stronę jest wyjątkowa regionalna „zupa partyzancka”, którą przygotowują na najważniejsze uroczystości.
– W czasie drugiej wojny światowej w Sulisławicach stacjonowali partyzanci z oddziału „Jędrusie”. Nasze babcie przyrządzały im treściwą zupę na bazie grochu, warzyw i wieprzowiny. W ten sposób chciały wesprzeć mężczyzn idących do walki z okupantem – mówi Zdzisława Zwierzyk. – Dziś zupa jest naszą popisową potrawą. Gotujemy ją, aby podtrzymać tradycję i pamięć o partyzantach.
Za swoją flagową potrawę Herbaciarki zdobyły trzecią nagrodę w Bitwie Regionów. Przyrządzają też inne regionalne dania. Sulisławskie ciasto z rabarbarem czy burocorz – tym wypiekom nie oprze się nikt, kto choć raz ich skosztuje.
– Mieszkamy w zagłębiu rabarbaru, dlatego mamy tradycję pieczenia ciast na bazie tego owocu. Z kolei burocorz to lokalny wypiek z burakiem w roli głównej – tłumaczy Wiesława Krupa. – Dawniej w naszej wsi podawano ciasta na przetaku, czyli dużym okrągłym sicie. Dziś już nikt nie praktykuje tego zwyczaju. Planujemy przywrócić tę tradycję. Będzie nietypowo – dodaje.
Na najbliższej Bitwie Regionów gospodynie planują zachwycić jury udźcem w przyprawach z warzywami – daniem, które dawniej podawano na każdym sulisławskim weselu. Ich kuchnia ma nie tylko nakarmić. Jest czymś znacznie więcej – bogatą, regionalną tradycją, która wyróżnia ich wieś spośród innych.
– Nie drzemy pierza ani nie śpiewamy pieśni obrzędowych. Za to podtrzymujemy tradycje kulinarne. Oczywiście kulinaria to tylko jedna z wielu gałęzi naszej aktywności. Niezwykle ważna, bo opowiada o tym, co minione. Co nas wzrusza, wyróżnia i sprawia, że czujemy dumę. To historia wsi zapisana w przepiśnikach naszych babek – mówi przewodnicząca.
Herbaciarki co chwila zerkają na zegarek. Spieszą się do domowych obowiązków? Skąd! Za chwilę ruszają do Banku Żywności do Tarnobrzega po żywność, którą będą wydawać najbardziej potrzebującym. Raz w miesiącu właśnie w ten sposób pomagają. To niejedyna pomoc, którą świadczą. Regularnie kwestują przy sanktuarium na rzecz jego odnowy, zbierają pieniądze na pomoc dla chorych dzieci z regionu. Wspierają lokalne imprezy kulinariami, pomagają również ofiarom wojny w Ukrainie.
– Działamy charytatywnie, ale też angażujemy się w poprawę życia naszych mieszkańców. Sprzątamy wieś, sadzimy krzewy i inne rośliny. Organizujemy warsztaty, festyny, pomagamy w kościele i w szkole – mówią.
W czasie pandemii robiły zakupy mieszkańcom, założyły zespół muzyczny. zorganizowały Dzień Kobiet w plenerze. Z okazji Dnia Babci wykonały kartki z życzeniami, które – wraz z cukierkami – umieściły na ladach okolicznych sklepów. Co roku przygotowują kalendarze, które roznoszą do wszystkich domów w Sulisławicach. Dla fanów drukują kołowy kalendarz z własnym wizerunkiem.
Organizują imieniny wszystkich członkiń. Co poniedziałek spotykają się na ćwiczeniach w Otwartej Strefie Aktywności, czyli na siłowni plenerowej, która powstała z ich inicjatywy. Zainspirowały tym już koła w okolicy. Zima spotykają się na aerobiku i morsują. W tym roku chcą urządzić Dzień Seniora. Zaproszą też najmłodszych na puszczanie wianków. Urządzą ognisko integracyjne oraz festyn rodzinny.
– Na razie koncentrujemy się na przygotowaniach do konkursów. Weźmiemy udział w Bitwie Regionów i festiwalu Polska od Kuchni. Dotychczas byłyśmy wysoko nagradzane, więc złapałyśmy wiatr w żagle – przyznają gospodynie.
fot. archiwum
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 26/2022 na str. 62. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Małgorzata Janus
Najważniejsze tematy