Jak żyło się dawnym wielkopolankom? Czego nie było wolno robić pannom na wydaniu?
r e k l a m a
Partnerzy portalu

Jak żyło się dawnym wielkopolankom? Czego nie było wolno robić pannom na wydaniu?

01.04.2023autor: Karolina Kasperek

Kobiety los niełatwy, jak dowiedzieliśmy się z wykładu Zuzanny Majerowicz podczas wernisażu wystawy wielkopolskich strojów ludowych, który odbył się niedawno w Poznaniu. Kiedy mieszkanka wielkopolskiej wsi mogła liczyć na przychylność społeczności, a kiedy musiała usuwać się w cień? Kiedy jeździła z koleżankami po wsiach, by wykradać młode mężatki? I dlaczego czasem nie wolno jej było wyjść w pole?

W ubiegłym tygodniu w Wojewódzkiej Bibliotece Poblicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu odbył się wernisaż wystawy „Kobieta w kulturze wielkopolskiej”. Na wielkoformatowych zdjęciach można podziwiać trzydzieści pięć różnych wielkopolskich strojów ludowych. Wystawę otwarł wykład o roli kobiety w kulturze ludowej, ze szczególnym uwzględnieniem tradycji wielkopolskiej. Wygłosiła go Zuzanna Majerowicz – studentka etnologii i antropologii kulturowej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a jednocześnie tancerka zespołu „Wielkopolanie” prowadzonego przez Piotra Kulkę.

r e k l a m a

W rodzinach oczekiwano się raczej narodzin syna

Na pierwszym slajdzie prezentacji czytamy: „mela”, „frelka” i „gideja”. To słowa, którymi nazywano kobietę na wsi wielkopolskiej. Bycie melą jednak już od narodzin naznaczone było trudami. W rodzinach oczekiwało się raczej narodzin syna – dziewczynka oznaczała więcej wydatków.

Ważnym momentem w życiu dziewczynki czy młodej kobiety było pojawienie się pierwszej miesiączki. Od tego czasu dziewczyna była traktowana jak dorosła i mogła być wkrótce wydana za mąż. Na Pałukach i w Krajnie mawiano, że kobieta co miesiąc kwitnie, a jeśli nie kwitnie, to nie urodzi. Kobietę, która już utraciła zdolność menstruacji, określano jako „wypadłą”, jałową czy bezwartościową (...). Z jednej strony menstruacja była sygnałem, że kobieta jest zdrowa i może rodzić, ale jedno­cześnie w tych dniach traktowano ją jako chorą, nieczystą, szkodliwą. Wierzono, że kobieta w takim stanie wywiera zły wpływ na wszystko, z czym się zetknie. W powiecie szamotulskim mówiono, że nie wolno jej w tym czasie niczego kisić, w powiecie międzyrzeckim nie wolno jej było wyrabiać i piec chleba, bo groziło to zakalcem, a we wschodnich powiatach Wielkopolski kobiecie zabraniano chodzenia po polu, ponieważ miało to zmniejszyć urodzaj – wyjaśniała Zuzanna Majerowicz.

Zaręczyny odbywały się zawsze w sobotę lub niedzielę 

Ważnym wydarzeniem w życiu panny było też bycie wybraną na kumoszkę czy chrzaśną, czyli matkę chrzestną. Podjęcie takiej roli miało wróżyć szczęście małżeńskie. Panny lubiły wybierać na chrześniaków chłopców – to miało sprowokować szybkie zamążpójście. Często chciały też być matkami chrzestnymi dla „znajdorów”, czyli dzieci z nieprawego łoża. To też miało sprawiać, że przyszły mąż będzie dobry i znajdą go szybko.

A kiedy już znalazł się ten jedyny, najpierw wysyłał do domu dziewczyny zaprzyjaźnioną sąsiadkę – swachę, by dowiedziała się, czy rodzice dziewczyny godzą się na ślub. Potem przychodzili swaty i ustalali szczegóły wesela, w tym skład drużyny weselnej. Zaręczyny odbywały się zawsze w sobotę lub niedzielę. Uroczystość nazywano zrękowinami, zmówinami, zrędzinami, śrędzinami lub ślubinami.

W okolicach Odolanowa istniał zwyczaj, że przyszły pan młody podczas zaręczyn dawał dziewczynie datek pieniężny, a ona jemu chustkę. Zdarzało się też, że dziewczyna darowała własnoręcznie uszytą koszulę, a chłopak kupował jej buciki. Ale w tych bucikach po zaręczynach na zabawach nie mogła już dowolnie wybierać tancerza na zabawach – opowiadała studentka etnologii.

Czas na wesele 

Dzień przed ślubem odbywały się rozpleciny, zwane też wieczorem dziewiczym. W Kaliskiem uroczystość zwano zapustami weselnymi czy pustotkami. W domu panny młodej zjawiała się drużyna weselna i pan młody. Należało wtedy uroczyście pożegnać panieństwo. W trakcie obrzędu najczęściej brat panny młodej albo starszy drużba rozplatał warkocz. A potem panna młoda otrzymywała datki.

W dniu ślubu panna młoda występowała w charakterystycznym dla okolicy stroju odświętnym. Niezwykle ważne było, co nosiła na głowie. Biskupianka miała tiulową kopkę, bamberka nakładała kwiatowy kornet. Pod Koźminem w powiecie krotoszyńskim nakładano na tiulową kapkę koronę szychową mającą dwa cale wysokości. Pannom strojono głowy wstążkami i rozmarynem albo mirtem.

Młoda panna otrzymywała także od starszych kobiet siemię lniane, które wkładały jej do bukiecika, aby się jej len darzył. Do butów wsypywały jej cukier, a do kieszeni okruchy chleba, by życie upływało jej w słodyczy i sytości. Po ślubie i wyjściu z kościoła druhny spieszyły do panny młodej, by zapobiec zabraniu jej przez grono mężatek. Wtedy jeszcze przez chwilę należała ona do grona panien – mówi Zuzanna Majerowicz.

Bez warkocza, w czepku

Sytuację zmieniały oczepiny, które odbywały się w drugim dniu wesela. Były symbolicznym przyjęciem do grona mężatek, których symbolem był czepek. Dlatego też należało jej obrzędowo osłonić głowę czepkiem. W Wielkopolsce czepek nosił nazwę kopki lub kapki, dlatego uroczystość tę nazywano okapinami. W obrzędzie uczestniczyły tylko kobiety i brat panny młodej lub starszy drużba. Najpierw panna tańczyła z pannami, potem z mężatkami. Trzykrotnie ją sobie odbijały, po czym szły z nią do komory, zdejmowały wianek, obcinały warkocz i nakładały czepek. Po tym wszystkim panna tańczyła z mężatkami, a potem z mężem – mówiła Zuzanna Majerowicz.

Po ślubie, pod kloszem

Po ślubie kobieta mogła znacznie mniej niż przed nim. Nie spotykała się już z przyjaciółkami jak dawniej ani nie chodziła do karczmy. Wyjątkiem były specjalne obrzędy, które pozwalały kobietom zabawić się w swoim towarzystwie. Takim obrzędem było „wywożenie młodych mężatek”.

Kobiety spotykały się w Środę Popielcową w karczmie i przy zamówionej muzyce piły gorzałkę i śpiewały często niecenzuralne pieśni. Jeśli do karczmy wszedł mężczyzna, obsypywały go popiołem albo kradły mu czapkę. Po kilku godzinach przebierały się za Cyganów czy dziadów, brały sanie i taczki i jechały na wieś w poszukiwaniu młodych mężatek. Jeśli je znalazły, pakowały na taczki, zwoziły do karczmy i zabawa trwała dalej – tłumaczyła etnolożka.

Ciężarna kobieta nie patrzyła na kominiarzy, żeby dziecko nie urodziło się jako diabeł. A która pierwsza zobaczyła noworodka, tej się miało szczęścić. Młoda matka nie jadła kwaśnego, żeby dziecko nie krzyczało. A kiedy kobieta stawała się wdową, musiała nosić się na czarno i przez rok wieść samotne życie.

Strój raszkowski ze wsi Moszczanka. Tak wyglądała w święta panna mieszkająca w tej części Wielkopolski

  • Strój raszkowski ze wsi Moszczanka. Tak wyglądała w święta panna mieszkająca w tej części Wielkopolski
fot. Anna Węcel

Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 12/2023 na str. 101. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.

autor Karolina Kasperek

Karolina Kasperek

redaktorka "dział "Wieś i Rodzina"

Karolina Kasperek w "Tygodniku Poradniku Rolniczym" prowadzi dział "Wieś i Rodzina". Specjalizuje się w tematach społecznych, w tym poradach dla KGW.

przeczytaj inne artykuły tego autora
r e k l a m a
r e k l a m a

Przeczytaj także

Europejskie Forum Rolnicze 2023: Jakie zmiany czekają polską wieś?

Już za kilka dni odbędzie się V Europejskie Forum Rolnicze z udziałem przedstawicieli europejskiej i polskiej sceny agrarnej. Odbędzie się ono w dniach 22-23 marca w G2A Arena Centrum Wystawienniczo-Kongresowe Województwa Podkarpackiego w Jasionce k. Rzeszowa. 

czytaj więcej

Ostatnia szansa na wzięcie udziału w konkursie Moja SMART wieś. Do wygrania aż 44 tys. zł

W ramach operacji “Moja SMART Wieś”, Instytut Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN organizuje konkurs “Moja SMART Wieś - Wizje i Inicjatywy”. Na zgłoszenia nie pozostało dużo czasu – termin upływa wraz z końcem lutego. Co należy zrobić, by mieć szansę na wygranie pieniędzy z puli 44 tys. zł?

czytaj więcej

Proboszczowice - mała wieś z silną OSP

Proboszczowice to niewielka wieś licząca zaledwie trzystu dwudziestu mieszkańców, położona w powiecie sieradzkim, gmina Warta. Jak donoszą zapiski kronikarskie, jednostka powstała w 1926 r.

czytaj więcej

Najważniejsze tematy

r e k l a m a
Pytania i regulaminy
Kategorie
Produkty Agrarsklep
Przydatne linki
Social Media

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)