Sześć ton rzepaku z hektara? To możliwe. Rolnik spod Zamościa ma na to patent

Wiadomo, że stabilny, zgodny z oczekiwaniami plon a nie bicie rekordów, to podstawa. Ale kto nie chciałby uzyskać 6 t/ha rzepaku? Tak w ub. sezonie plonowały niektóre odmiany w gospodarstwie braci Sobczuków w Wysokiem na Zamojszczyźnie.
Trzej bracia, jedno gospodarstwo pod Zamościem
Trzej bracia prowadzą gospodarstwo wyspecjalizowane w produkcji roślinnej na blisko 400 ha. Progres jest imponujący, bo w 2000 r. zaczynali od 12 ha przejętych od rodziców. Mają do dyspozycji zróżnicowane grunty od II do IV klasy bonitacyjnej. Od gleb płowych na podłożu lessowym, przez lekkie i ciężkie gliny po bardzo ciężką rędzinę.
Rzepaki są uprawiane w gospodarstwie już od prawie 30 lat. Co roku zajmują ok. 100 hektarów. – W ostatnich latach wysiewamy głównie odmiany z hodowli Pioneera, Monsanto i KWS – mówi Marcin Sobczuk. Podobnie jak w wielu dużych gospodarstwach o zakwalifikowaniu konkretnych odmian do wysiewu na polach produkcyjnych decyduje to, jak radzą sobie wcześniej na poletkach doświadczalnych.
- Obecnie prowadzimy u nas ponad pięćdziesiąt poletek doświadczalnych z odmianami z pięciu hodowli – informuje pan Marcin. – I u mnie nie ma tak, że przyjeżdża przedstawiciel i zachwala, że dana odmiana jest najlepsza według np. COBORU. U mnie do produkcji wchodzą nie te, które są najlepiej reklamowane, a te, które są najlepsze „według Sobczuka”. Jeśli jest taka możliwość, to konsultuję się także ze znajomymi, jeśli testują te same odmiany.
W sezonie 2021/22 w gospodarstwie świetnie plonowały wysokie odmiany z hodowli Pioneer: PT303 i PT294 a także KWS Feliciano i Bayer DK Excited. – Sypały na poziomie 6 t/ha, ro rekord w plonowaniu rzepaku w naszym gospodarstwie – stwierdza rolnik. – Także po raz pierwszy w historii naszego gospodarstwa rzepaki były koszone później niż pszenice. Normalne odmiany, nie półkarłowe, osiągnęły dobrze ponad 2 m wysokości!
Rzepaki w gospodarstwie uprawiane w technologii strip till
W bieżącym sezonie rzepaki zostały wysiane terminowo (22-24 sierpnia). Tradycyjnie już w technologii strip till. – Warunki do siewu były sprzyjające, cieszyła przede wszystkim wilgotna gleba. Te czynniki przełożyły się na wschody i obsadę na bardzo dobrym poziomie – mówi Marcin Sobczuk. Przedwschodowo został przeprowadzony doglebowy zabieg herbicydowy.
Odpowiednio przeprowadzona jesienna regulacja rzepaku to bardzo ważny element w osiągnięciu oczekiwanego plonu w uprawie tej rośliny. Skrócenie i regulacja pokroju skutkujące kompaktową rozetą z grubą szyjką korzeniową pozwalają roślinie lepiej przezimować. Postępujące zmiany klimatu (cieplejsza i dłuższa jesień) sprawiają, że jesienna wegetacja rzepaku wydłużyła się w ostatnich latach nawet o 20-30 dni. W tym kontekście wybranie odpowiedniej strategii postępowania (jeden, dwa, czym może nawet trzy zabiegi jesienią, dawki dzielone czy standardowe) staje się problematyczne. Jak radzić sobie w warunkach niepewności, co do przebiegu pogody jesienią?
W ostatnich latach w swoich hodowlach rzepaku Sobczukowie podchodzą do tego zagadnienia elastycznie. W zależności od warunków atmosferycznych stosują od jednego do nawet trzech zabiegów. Jesienią ub. roku wystarczył jeden oprysk przeprowadzony w fazie czwartego liścia, połączony z nalistnym zabiegiem herbicydowym na chwasty jednoliścienne. – Ubiegłoroczna jesień generalnie była sprzyjająca dla naszych rzepaków – opowiada pan Marcin. – W poprzednich latach zmorą były ślimaki, tym razem ich presja nie wystąpiła, kupione na zapas granulki środka zwalczającego je leżą w magazynie do dziś.
Na pojedynczych polach wystąpił gnatarz rzepakowiec
W Polsce południowo-wschodniej to poważny problem. Spośród kilkunastu gatunków ślimaków atakujących rośliny uprawne najgroźniejszym szkodnikiem jest pomrowik plamisty. Lokalnie duże szkody powodują rodzime gatunki śliników (pospolity, wielki i zmienny) oraz zawleczony do Polski ślinik luzytański. - Jesienią nie było też problemów z fitotoksycznością stosowanych środków, a takie już niestety miewaliśmy. Na pojedynczych polach wystąpił gnatarz rzepakowiec, ale udało się go w porę złapać, więc nie zaszkodził nam specjalnie – kontynuuje plantator. – To tylko potwierdza jak ważna jest regularna lustracja pól.
Co do nawożenia, to oprócz wieloskładnika pod korzeń rzepaki były dokarmiane w fazie 3-4 liścia solą potasową (60 kg K/ha w czystym składniku) a w fazie 6-7 liścia nastąpiła aplikacja mikroelementów, boru oraz niewielkiej ilości azotu w postaci mocznika (ok. 10 kg N/ha w czystym składniku, biorąc pod uwagę azot pod korzeń to w sumie ok. 20 kg N/ha w czystym składniku). – Ustalając dawki azotu w rzepaku zawsze biorę pod uwagę, mocznik zastosowany wiosną w pszenicy poprzedzającej uprawę rzepaku – zaznacza plantator. I podsumowuje: - Rzepak jesienią osiągnął 12-14 liści, ładnie zakrył pola, nie był wybujały, bez śladów niedoborów.
W gospodarstwie w miarę możliwości wykorzystywane jest nawożenie naturalne. – Kupujemy obornik, który stosujemy pod buraki – mówi stwierdza Marcin Sobczuk. – Przed bieżącym sezonem udało się ekonomicznie sprowadzić podłoże popieczarkowe. W okolicy powstaje biogazownia, niedługo więc zaczniemy wykorzystywać także poferment. Przyznaję, że mam większe zaufanie do takich właśnie nawozów naturalnych niż do preparatów mających użyźniać glebę.
Nawożenie rzepaku azotem wiosną jest ograniczane
- Od jakichś dziesięciu lat stopniowo ograniczamy wiosenne nawożenie rzepaków azotem – mówi rolnik. – Uważam, że po prostu aplikowaliśmy kiedyś tego azotu za dużo – ok. 200 kg/ha w czystym składniku, co wcale nie przekładało się na jakieś rewelacyjne plonowanie. Były natomiast problemy z utrzymaniem łanu w pionie i ze zdrowotnością.
Obecnie rzepak dokarmiany jest w gospodarstwie po zimie w ilości 150-160 kgN/ha. – I ta dawka w ub. roku wystarczyła na plon w wysokości 6 t/ha – podkreśla rolnik. Wiosenny azot aplikowany jest w gospodarstwie w dwóch dawkach. Na dokarmianie na start są używane nawozy posypowe z siarką. – Np. SaletrosanR (azot w formie amonowej) albo Salmix2 (azot w formie amonowej i azotanowej) – precyzuje pan Marcin. – Druga dawka to nawóz płynny czyli RSM (azot we wszystkich trzech formach czyli azotanowej, amonowej i amidowej). Pierwsza dawka jest rozsypywana możliwie szybko, druga mniej więcej do połowy kwietnia, tak żeby na 2-3 tygodnie przed faza kwitnienia cały azot był rozlany.
To zmiana wobec stosowanej dawniej w gospodarstwie metody polegającej na dostarczaniu całego azotu w postaci RSM. – Zdarzały się dość duże poparzenia. Na naszych małych kawałkach, z dużą liczbą słupów często bywało tak, że opryskiwacz przed słupem wylewał za dużo RSM, za słupem za mało. Obecnie stosowana przez nas metoda sprawdza się lepiej.
Wiosną w gospodarstwie aplikowany jest też raz lub dwa bor (w sumie jesienią i wiosną ok. 500 g/ha) z mikroelementami. Co do wapnowania to gospodarstwo od lat z powodzeniem stosuje wapno cukrownicze. – A na polach, gdzie występują niedobory magnezu stosujemy wapno magnezowe – wyjaśnia rolnik.
Dwa zabiegi fungicydowe w rzepaku wystarczające
W gospodarstwie wiosną są przeprowadzane dwa zabiegi fungicydowe w rzepaku. – Pierwszy na poły regulujący, na poły grzybobójczy w początku wydłużania się pędu głównego. Drugi odbywa się jakieś dziesięć dni po wejściu rzepaku w fazę kwitnienia. Dysponujemy samobieżnym opryskiwaczem z dość dużym prześwitem, mimo to staramy się nie opóźniać tego zabiegu. Nie ma co czekać na sytuację, gdy płatki zaczynają opadać i dochodzi do zarażeń.
Plantator stwierdza, że przeprowadzane w gospodarstwie próby z trzecim zabiegiem fungicydowym odbywającym się w dwa-trzy tygodnie po drugim nie mają ekonomicznego uzasadnienia. – Ważniejsze w moim przekonaniu jest, aby terminowo przeprowadzić drugi zabieg i nie oszczędzać na nim – mówi pan Marcin. – Wszystkie nasze doświadczenia pokazują, mam tu na myśli zarówno planowe doświadczenia na poletkach doświadczalnych, czy mimowolne mijaki na polach produkcyjnych, że drugi zabieg fungicydowy ma kluczowe znaczenie jeśli chodzi o wysokość plonu. Zwrot z tego zabiegu jest nawet wyższy niż w przypadku drugiego zabiegu w zbożach.
Krzysztof Janisławski
Fot. Archiwum gospodarstwa
Krzysztof Janisławski
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Lublina
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Lublina
Najważniejsze tematy