- Jakie cechy rośliny warto uwzględnić przy wyborze odmiany?
- Co może wskazywać na konieczność przeprowadzenia wczesnego zabiegu T0?
- Kiedy zaleca się stosowanie zabiegu T3?
- Jakie substancje czynne mogą się sprawdzić się w zabiegu T1?
Pan Michał prowadzi rodzinne gospodarstwo wspólnie z żoną i ojcem na 35 ha. To gleby w większości klasy III a i b, niewiele klasy II.
– Ziemie głównie lekkie, niezbyt trudne w uprawie, choć występują także mozaiki glebowe, ale bez skrajności mocno utrudniających pracę – mówi rolnik.
Istotna jest odporność na choroby
W gospodarstwie przeważają uprawy pszenic ozimych i rzepaków.
–
W ub. sezonie był jęczmień jary, ale to chyba ostatni raz. Uprawa gleby przy suchych wiosnach nie daje dobrych rezultatów, zboża jare słabo sobie radzą. I choć wschody tego jęczmienia nie były złe, a zboże wizualnie prezentowało się dobrze, to plon rozczarowywał – tłumaczy rolnik.
W bieżącym sezonie ok. 60% zasiewów to pszenice ozime. – We wcześniejszych latach wybierając odmiany zwracałem głównie uwagę na ich zimotrwałość. Teraz, gdy zimy wyglądają tak, jak wyglądają, bardziej w mojej ocenie istotna jest odporność na choroby – mówi pan Michał.
Jesienią ub. roku posiał w optymalnym terminie (między 20 września a 2 października) pięć odmian pszenic: Emil, Ponticus, Galerist, Desamo oraz Bosporus.
Po siewie nie brakowało wilgoci, wschody pszenic były praktycznie idealne. Jednak w dalszych fazach wegetacji na blaszkach i pochwach liściowych zaczął się pojawiać charakterystyczny nalot, sygnalizujący pojawienie się mączniaka prawdziwego.
- Odmiana Ponticus bardzo ładnie sypała w gospodarstwie już w ub. sezonie. Średni plon z wielolecia w pszenicach to 8–9 t/ha. Na zdjęciu widać jesienne infekcje. Rolnik rozważa wykonanie przyspieszonego zabiegu T1
Pogoda sprzyja grzybom
Przebieg pogody w tym sezonie był dotychczas korzystny dla chorób grzybowych nie tylko na Lubelszczyźnie. Późną jesienią na plantacjach pszenicy ozimej w różnych regionach Polski rolnicy obserwowali infekcje wywołane przez sprawców septoriozy paskowanej liści. Jak informują w komunikacie eksperci firmy Innvigo, pojawienie się piknidiów na tkankach liści już w miesiącach jesiennych jest dość typowym zjawiskiem. Mniej typowe było masowe uwalnianie z nich zarodników konidialnych, przenoszonych wraz z wiatrem i wodą. Powodowało to wtórne infekcje.
Z obserwacji wynika, że miało to miejsce na niektórych terenach, np. na Mazurach, gdzie zachodził zarówno proces infekcji pierwotnej zarodnikami workowymi, jak też wtórnej zarodnikami konidialnymi. Zjawisko to jest niebezpieczne, ponieważ jesienią w pszenicy powinien zacząć się proces krzewienia zbóż, a tym czasem silne jesienne porażenie septoriozą mocno ograniczało ten proces. Obecność piknidiów i uwalnianie zarodników konidialnych na jesiennym etapie wegetacji to wskazówka dla rolników, że wczesną wiosną niezbędny może być nawet bardzo wczesny zabieg T0 albo przyspieszony zabieg T1.
Drugim istotnym zagrożeniem u progu sezonu zimowego w zbożach ozimych były otwarte uredinia, czyli owocniki stadium niedoskonałego sprawcy rdzy żółtej występujące obok objawów septoriozy paskowanej liści. Niestety, z obserwacji ekspertów Innvigo wynika, że wiosną 2020 roku obie te choroby mogą osiągnąć skalę epidemiczną. Rdza żółta może wystąpić na polach bardzo wcześnie wiosną, ponieważ ma dość niewielkie wymagania termiczne. Kolejny rzut choroby obserwowany jest na liściu flagowym, następnie w okresie nalewania ziarna, a wtedy najczęściej nie ma już możliwości aplikacji fungicydów ze względu na wymagany okres karencji.
- Pszenice ozime są aktualnie w fazie krzewienia
Widać mączniaka
W Zakrzówku na Lubelszczyźnie w porównaniu do przytoczonych wyżej obserwacji sytuacja wygląda wręcz komfortowo.
–
Jesienią rozważałem zabieg fungicydowy w pszenicach – mówi Michał Wójcik. –
Uznałem ostatecznie, że presja mączniaka nie jest na tyle duża, aby ruszać z opryskiem. Poza tym, w tamtym czasie prognozy meteorologiczne zapowiadały mrozy, w takiej sytuacji nie chciałem ryzykować, że środek nie zadziała – tłumaczy swoją strategię.
Na początku lutego, gdy byliśmy w Zakrzówku, na krzewiących się pszenicach dało się zaobserwować umiarkowaną obecność mączniaka. Gdzieniegdzie także dostrzegalna była septorioza.
–
Nie wygląda to źle, pszenica się znakomicie krzewi, uważam, że decyzja o nieprzeprowadzaniu zabiegu fungicydowego jesienią była słuszna – mówi pan Michał. Rolnik nie planuje też zabiegu T0, postawi na wczesny zabieg T1, zaraz po startowym nawożeniu. Chodzi o to, żeby nie dopuścić do rozwoju grzyba skutkującego uwalnianiem zarodników, a w konsekwencji do rozprzestrzeniania się choroby.
Zabieg T1 jest zalecany od początku fazy strzelania w źdźbło do fazy pierwszego kolanka. Stosuje się substancje czynne o jak najszerszym spektrum działania, mające zabezpieczyć przed chorobami podstawy źdźbła oraz chorobami liści (mączniak prawdziwy, septorioza, rdza).
–
Na pewno wybiorę preparat oparty na substancjach czynnych z grupy morfolin – mówi pan Michał.
- Mączniak będzie zwalczany fungicydem zawierającym substancję czynną z grupy morfolin
Jakie fungicydy?
Jedną z zalet tych substancji jest możliwość ich skutecznego stosowania już w temperaturze kilku stopni.
Fungicydy można ze sobą łączyć, co jest szczególnie wskazane w zabiegu T1.
– Gdzieniegdzie widać septoriozę, jeśli będzie się rozwijać, to do preparatu z grupy morfolin dołączę jakiś środek z grupy triazoli – dodaje nasz rozmówca. – Ewentualnie prochloraz z grupy imidazoli.
Co do zabiegu T2, mającego za zadanie ochronę liścia flagowego, pan Michał na początku lutego nie miał jeszcze sprecyzowanych planów, jaki preparat wybierze. W 2019 r. roku stosował z powodzeniem mieszaninę środków Priaxor EC (piraklostrobina, fluksapyroksad) oraz Dafne 250 EC (difenokonazol).
Natomiast zabieg T3 mający na celu ochronę górnych liści z liściem flagowym i kłosa jest wykonywany na plantacji rzadko. Jest on zalecany w przypadku dużej presji chorób bądź wystąpienia deszczów w czerwcu i na początku lipca.
–
W naszym gospodarstwie zwykle wystarczające są dwa zabiegi. Sporadycznie przeprowadzam trzeci, np. w przypadku uprawy odmian pszenicy wrażliwej na fuzariozę kłosa. Wtedy zwykle stosuję tebukonazol należący do grupy chemicznej triazoli – kończy rozmówca.
- Na zdjęciu: Michał Wójcik z żoną Magdaleną
Krzysztof Janisławski
Zdjęcia: Krzysztof Janisławski