- Co sprzyja rozwojowy wyczyńca?
- Jaki błąd rolników wpłyną na zwiększenie odporności chwastów?
- Co robić kiedy mamy problem z miotłą zbożową i wyczyńcem polnym?
- Które chwasty mogą stanowić zagrożenie w najbliższych latach?
Stwierdzono, że średnio w Polsce na przestrzeni ostatnich 10 lat temperatura wzrosła o 0,4 stopnia C. Niby niedużo, ale ma to swoje skutki, na przykład długość wegetacji wydłużyła się średnio o 2,5 dnia. Teoretycznie powinniśmy się cieszyć z dłuższej wegetacji, ale każdy kij ma dwa końce.
Zmiany klimatu widać na polach
Podczas konferencji „Aktualne problemy w uprawie zbóż i rzepaku”, która odbyła się pod koniec listopada w Warmińsko-Mazurskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Olsztynie, Mariusz Michalski, regionalny dyrektor sprzedaży na Polskę Wschodnią, reprezentujący firmę Innvigo, starał się wyjaśnić zgromadzonym rolnikom co robić, jak się przygotować i na czym się skupić chcąc walczyć z chwastami jednoliściennymi i ich biotypami odpornymi.
Rolnicy zastanawiają się co będzie dalej z ochroną skoro kolejne substancje są wycofywane lub w najbliższym czasie wytypowane do wycofania. Na polach doskonale widać, że zmiany klimatyczne powodują, że czy to środki ochrony roślin, czy nawozy dolistne, biostymulatory, czy nawet aminokwasy, mogą wpływać fitotoksycznie na roślinę. I problemem nie jest tu sama substancja, problemem mogą być warunki, w jakich się ją stosuje. Systematycznie wzrasta liczba tzw. uodpornień, nie tylko na chwasty, ale również na niektóre choroby.
Dlaczego pojawiają się problemy z chwastami? Dlatego, że w wielu gospodarstwach zupełnie zmieniła się technologia. Zastanówmy się co zmieniliśmy i do czego zaczynamy wracać? – takie pytania postawił rolnikom prelegent. – Kiedyś uprawialiśmy bobik, łubiny, buraki, później uprawialiśmy tylko zboża i rzepak, bo tylko to było opłacalne. A dziś wracamy do bobiku, łubinu, wracamy do innych roślin i to nie dlatego, że one pozwalają zarobić, ale dlatego, że jest to lepsze dla środowiska, lepsze dla gleby i bardzo często te rośliny poprawiają nam możliwość walki z odpornościami, przede wszystkim na chwasty – wyjaśnił Mariusz Michalski.
- Mariusz Michalski, regionalny dyrektor sprzedaży na Polskę Wschodnią reprezentujący firmę Innvigo
Monokultury i uproszczenia idealne dla wyczyńca
Kilkanaście lat temu o wyczyńcu w uprawie zbóż tylko czytaliśmy i to w ogóle nie był problem. Dziś w okolicach Kętrzyna, czy Bartoszyc, wyczyniec zachwaszcza zboża, na południu Polski podobnie. Powoduje duże straty w plonie. Chwast ten jest bardzo ekspansywny od razu uodporniony na dwie grupy substancji, który bardzo trudno zwalczyć. Preferuje gleby o uregulowanym pH, z wysoką zawartością wapnia. Ekspert podkreślał, że monokultury zbożowe, wszelkie uproszczenia oraz wczesne siewy, czyli wszystko to co często robimy naszych gospodarstwach, sprzyja rozwojowi wyczyńca. Pamiętajmy, że wyczyniec kiełkuje z płytkich warstw do 5 cm. Jeżeli głębiej przeoruje się ziemię, to nawet 80 proc. nasion może zginąć zaraz w pierwszym roku. Warto to mieć na uwadze – podsumował prelegent. Warto zastanowić się kupując nasiona od sąsiada, czy sąsiad nie ma problemu z miotłą, czy wyczyńcem. Czy warto ryzykować i sprowadzić sobie potencjalny problem na pola? Wyczyniec najczęściej rozprzestrzenia się z materiałem siewnym i poprzez pracę kombajnu na różnych polach.
Ten sam mechanizm działania, niskie dawki i zbyt późne zabiegi
Najczęstsze błędy popełniane przez rolników to stosowanie substancji aktywnych o tym samym mechanizmie działania przez wiele lat i tak naprawdę my, jako rolnicy wyhodowaliśmy sobie odporne chwasty. Kolejnym problemem jest stosowanie różnego rodzaju mieszanin niewłaściwie dobranych substancji, które nie zwalczają chwastów w 100 proc. i to powoduje, że chwasty, które przeżywają, generują następne odporne pokolenie. Często zaniżane są dawki stosowanych środków ochrony roślin, a zabiegi wykonywane są zbyt późno, co powoduje ograniczenie skuteczności działania. Wykonanie zabiegu w terminie utrudniają warunki atmosferyczne, za wysokie temperatury, czy ulewne deszcze.
Często zapominamy o jakości wykonania zabiegu. Przy niskiej jakości zabiegu substancja aktywna nie dociera do celu, którym jest chwast i można to robić najdroższym środkiem, a i tak efektu nie będzie. Prelegent potwierdził, że rośliny już radzą sobie wytwarzaniem biotypów jarych i już mamy miotłę zbożową, której po jesiennym zabiegu nie było, a nagle wiosną pojawia się. I nie pojawia się od razu w marcu, ona potrafi skiełkować w kwietniu, jak już na dobre ruszy wegetacja. Wydłuża się okres kiełkowania chwastów i takim przykładem jest wyczyniec, który kiełkuje tylko w 80 proc. nasion jesienią, a pozostałe 20 proc. nasion skiełkuje wiosną. Dlatego zabieg tylko jesienny bardzo często nie wystarczy. Na pewno nie wystarczy też zabieg tylko wiosenny ponieważ mamy tu większy problem z doborem substancji – wyjaśnia Mariusz Michalski.
Strategie zwalczania chwastów
Mówiąc o chwastach jednoliściennych odpornych ekspert skupił się na miotle zbożowej i wyczyńcu polnym, ponieważ wykazują oficjalnie stwierdzone odporności na inhibitory ALS (grupa HRAC B) oraz inhibitory ACCazy (grupa HRAC A). Na pierwszym miejscu w walce z wyżej wymienionymi chwastami wymienić należy rezygnację z tak popularnych w ostatnich latach uproszczeń. Wskazana jest orka, pełna uprawa i wczesna podorywka.
– Jeżeli macie państwo problemy z chwastami odpornymi, to z pewnością na tych polach, gdzie zamierzacie zasiać pszenicę ozimą, warto poświęcić się i wykonać pełną uprawę. Jeżeli wiemy, że mamy wyczyńca, robimy podorywkę, pozwalamy, żeby rośliny odżyły, wyczyniec na pewno trochę wykiełkuje, bo lubi wcześniej kiełkować i wykonujemy prosty zabieg glifosatem – podpowiada ekspert. Warto zainwestować w dobry kwalifikowany materiał siewny, wolny od nasion problematycznych chwastów. Opóźnienie terminu siewu, oczywiście w granicach rozsądku, na polach z miotłą i wyczyńcem spowoduje, że mniej chwastów będzie kiełkowało. Zwiększenie normy wysiewu i zastosowanie węższych międzyrzędzi, to kolejne elementy strategii zwalczania chwastów odpornych. Prelegent wyjaśnił, że jeżeli mamy problem z odporną miotłą lub wyczyńcem, od razu powinniśmy planować dwa zabiegi herbicydowe, jesienny i wiosenny.
Na co trzeba zwrócić szczególną uwagę? Szybko należy wykonać zabieg jesienny nawet do 48 h po siewie zboża. Do odchwaszczania zastosowane powinny być minimum dwie substancje aktywne o różnych mechanizmach działania. Im szybciej od siewu, tym lepiej, ponieważ, wszystkie substancje jesienne są doglebowe, jeżeli doglebowe, to będą doskonale działały na te wszystkie chwasty, które dopiero kiełkują. Jak coś już jest na wierzchu, to automatycznie skuteczność działania środka spada! Wiosenny skuteczny zabieg to również co najmniej dwie substancje aktywne o różnych mechanizmach działania, ale pamiętajmy, że wiosną mamy nieco mniejsze pole manewru – podsumowuje Mariusz Michalski.
- Konferencja „Aktualne problemy w uprawie zbóż i rzepaku”, odbyła się w Warmińsko-Mazurskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Olsztynie
Groźna wiechlina, stokłosy i owies głuchy
Podczas konferencji przybliżono rolnikom chwasty, które w najbliższych latach mogą być dużym zagrożeniem dla naszych upraw. Jest to popularna wiechlina roczna, która w Polsce jeszcze nie jest problemem, ale w Europie już tak. W lata z wilgotną jesienią wiechlina potrafi zrobić tak gęsty dywan, że nic tam nie urośnie. Poza tym, niewiele substancji ją zwalcza, a uproszczenia w uprawie bardzo jej pomagają.
Kolejnym problemem zaczynają być stokłosy. Często nie wiemy, jaka stokłosa rośnie na naszym polu i po wykonaniu oprysku okazuje się, że nie zadziałał, bo na polu mamy całkiem inny gatunek stokłosy. Wyróżniono blisko 20 gatunków stokłos rolniczo szkodliwych. Najczęściej mamy problemy ze stokłosami: bezostną, płoną, dachową, miękką, polną i żytnią. Utrudnieniem jest to, że część stokłos kiełkuje jesienią, a część tylko wiosną. W dużym nasileniu będą sprzyjały wyleganiu zbóż. Stosowanie orki skutecznie ogranicza występowanie stokłos, ponieważ kiełkują z głębokości do 7 cm. Ekspert podpowiedział rolnikom, że przy jesiennych zabiegach skuteczny bywa mezosulfuron metylowy połączony z piroksysulamem przede wszystkim na stokłosy miękką, żytnią i płoną – zabieg powschodowy na kiełkujące chwasty. Natomiast wiosną skuteczne będą: mezosulfuron metylowy, piroksysulam, na stokłosę płonną i propoksykarbazon, czy sulfosulfuron na stokłosę żytnią.
Jak ktoś uprawia rośliny jare, zwłaszcza jęczmień jary, czy pszenicę to wie, że z owsem głuchym zawsze jest duży problem. Z owsem głuchym są coraz większe problemy także w pszenicy ozimej, co jeszcze 5–10 lat temu praktycznie się nie zdarzało. Na Warmii i Mazurach stosujemy uproszczenia w uprawie i mamy duży udział zbóż w płodozmianie, co sprzyja rozwojowi owsa głuchego. Mariusz Michalski przypomniał, że owies głuchy trudno zwalcza się przede wszystkim dlatego, że bardzo długo kiełkuje, średnio 3 tygodnie i najczęściej popełnianym błędem jest zbyt wczesny zabieg. W praktyce to wygląda tak, że z reguły już cała chemia została zastosowana, a nawet poszedł pierwszy zabieg na owies głuchy i widzimy usychające chwasty. Raptem okazuje się, że są następne rośliny i wychodzą ponad łan. O tym trzeba pamiętać i generalnie trzeba owies głuchy zwalczać w całym płodozmianie, również w roślinach dwuliściennych, bo nasiona tego chwastu zachowują zdolność kiełkowania przez ok. 7 lat. Badania potwierdziły odporność owsa głuchego na inhibitory ACCazy (grupa HRAC A).
- Miotła zbożowa, z jednej rośliny może zostać wysiane 1000–1600 szt. nasion, najczęściej wschodzą te znajdujące się na powierzchni gleby
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
Zdjęcia: Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz