- Co jest kluczowym elementem rzutującym na powodzenie uprawy?
- Jakie zalety posiada koniczyna czerwona stosowna jako zielony nawóz?
- Jak rozwija się rolnictwo ekologiczne w Polsce?
Opłacalnie bo ekologicznie
– W moim przypadku ekologia nie jest wyłącznie specjalizacją, wyborem agrotechniki prowadzenia upraw. To jest sposób na życie – podkreśla Zbigniew Kałdonek. – Ekonomia przyszła później. Bo trzeba przyznać, że rolnictwo ekologiczne jest opłacalne.
Pan Zbigniew wspomina, że impulsem do myślenia o rolnictwie w nowych, ekologicznych kategoriach, który po jakimś czasie zaowocował decyzją o konwersji, było spotkanie z pionierami rolnictwa ekologicznego w Polsce Mieczysławem Babalskim i Tadeuszem Szymkiewiczem z woj. kujawsko-pomorskiego.
–
Do tego spotkania doszło jeszcze w latach 90. Przez kilka lat prowadziłem nadal gospodarstwo konwencjonalne, ale myśl o zmianie dojrzewała we mnie stopniowo.Nasz rozmówca od początku prowadzenia działalności rolniczej specjalizuje się w uprawie warzyw, gospodarstwo stworzył praktycznie od podstaw.
–
Zaczęło się od hektara ojcowizny – precyzuje. –
Sukcesywne powiększanie doprowadziło do obecnych 14 ha. To dobre w uprawie gleby klasy IIIa, niewątpliwie duża wartość w prowadzeniu gospodarstwa. Widoków na zwiększenie areału raczej nie ma, w okolicy ciężko o ziemię uprawną. Zielony nawóz to podstawa
Zbilansowanie składników odżywczych jest jednym z podstawowych warunków odpowiedniego plonowania. Podstawą nawożenia w gospodarstwie ekologicznym w Drzewcach jest zielona masa pojawiająca się na stanowiskach zarówno jako przedplon, jak i poplon.
– W mojej ocenie, kluczowym elementem gwarantującym powodzenie jest odpowiedni płodozmian. W przypadku mojego gospodarstwa to klasyczna czteropolówka – mówi pan Zbigniew. – Co roku czwartą część areału zajmuje jeden gatunek warzyw, drugą część kolejny gatunek warzyw, trzecia część to gryka. Ostatnia „ćwiartka” to uprawy przeznaczone na zielony nawóz, czyli siane i nie zbierane. To przede wszystkim czerwona koniczyna, ale także żyto czy facelia. Nawozy zielone to podstawa rolnictwa ekologicznego – podkreśla rolnik. – Głównym motorem żyzności gleby w moim gospodarstwie jest uprawa koniczyny czerwonej.
Ta motylkowata (bobowata) roślina zasobna w składniki mineralne (wapń, fosfor, potas, magnez) jest szczególnie doceniana w gospodarstwach ekologicznych i zrównoważonych jako uprawa odtwarzająca zasobność i żyzność gleby. Bardzo istotna z uwagi na azot. Wchodząc w symbiozę z bakteriami Rhizobium asymiluje azot atmosferyczny i pobiera mineralny z gleby.
– To ważne, ponieważ w rolnictwie ekologicznym nie ma możliwości stosowania szybko działających mineralnych nawozów azotowych – wyjaśnia pan Zbigniew.– Średnio przyjmuje się, że uprawa koniczyny czerwonej na przeoranie może dostarczyć roślinom następczym od 150–200 kg azotu na ha, ale w przypadku bardzo udanej koniczyny można osiągnąć nawet 400 kg.
- Żyto na tym stanowisku zostanie zmulczowane, posłuży jako zielony nawóz dla warzyw. Od kilku lat pan Zbigniew nie stosuje orki w myśl zasady „głębokie spulchnianie, płytkie odwracanie”
Uprawa ekologiczna a nawożenie
Nasz rozmówca dodaje, że w rolnictwie ekologicznym są dopuszczone nawozy azotowe takie, którymi można uzupełniać braki azotu w glebie.
–
Stosuję w tym celu organiczny nawóz azotowy Fertil. Nie należy on do tanich, podobnie zresztą jak i inne dopuszczone w ekologii nawozy. Nikt więc nimi nie szasta „na zapas”, jak to czasem zdarza się w przypadku nawozów mineralnych w rolnictwie konwencjonalnym. W moim gospodarstwie nawożenie odbywa się zawsze na podstawie wyników analiz badań zasobności gleby, aby zbilansować składniki odżywcze – zaznacza rolnik.
Co do potasu to, jak informuje pan Zbigniew, dopuszczony w ekologii jest siarczan potasu.
–
Jeśli chodzi o fosfor to stosuję Physio-Mescal G18, znajdujący się w wykazie nawozów i środków poprawiających właściwości gleby zakwalifikowanych do stosowania w rolnictwie ekologicznym – wyjaśnia plantator. Pytany o preparaty dolistne odpowiada, że wychodzi z założenia, że
do pobierania składników pokarmowych służy głównie korzeń. A odnosząc się do preparatów dolistnych podkreśla znaczenie środków wytwarzanych ze zmielonych skał, które wzmacniają działanie aminokwasów i przyczyniają się do wzmocnienia naturalnej odporności roślin na choroby i szkodniki. –
Co do aminokwasów, stosuję preparat SL, ale jestem przekonany, że aminokwasy innych marek także spełniają swoją rolę – stwierdza.
Pan Zbigniew informuje, że w jego gospodarstwie obecnie stosuje się niewiele nawozów wapniowych.
– To nie więcej niż, uśredniając, 250 kg kredy rocznie na ha – precyzuje.– Nie ma potrzeby większej dawki, skoro badanie pH gleby mierzone w roztworze KCL daje wynik w granicach 6. Jest to odczyn optymalny dla warzyw, które uprawiam.
- Na tabliczce, przy której stoi Zbigniew Kałdonek, można przeczytać, że gospodarstwo jest prowadzone zgodnie z kryteriami rolnictwa ekologicznego stowarzyszenia Ekoland oraz wytycznymi Międzynarodowej Federacji Rolnictwa Ekologicznego (IFOAM)
Trudno o obornik
W gospodarstwie w Drzewcach obecnie nie jest stosowany obornik, który jest bardzo dobrym nawozem. Problemem jest pozyskanie takiego, który będzie się nadawał do wykorzystania w ekologii. Nie może oczywiście pochodzić z ferm przemysłowych. Drugi, trudny do spełnienia warunek, to wymóg niewystępowania w oborniku pozostałości roślin modyfikowanych genetycznie.
–
Przez pewien czas miałem do takiego obornika dostęp i go używałem. Obecnie nie mam takiej możliwości – wyjaśnia Zbigniew Kałdonek. Z tego samego powodu w gospodarstwie w nawożeniu nie jest używany kompost. –
Dobrym składnikiem kompostu jest obornik, nie mam go więc z czego wyprodukować – wyjaśnia pan Zbigniew.
Ostatnie kilkanaście lat prowadzenia upraw w sposób ekologiczny miało w ocenie pana Zbigniewa bardzo dobry wpływ na jego warsztat pracy, czyli glebę. – Zawartości składników pokarmowych w sposób naturalny doszły do optymalnych wartości. Nie występuje zjawisko dużych braków albo nadwyżki któregoś z nich. Naturalnie się to wszystko wyregulowało. Jestem bardzo zadowolony z uzyskanych efektów, choć zdarza mi się spotykać z opiniami, że zostawianie „w spokoju” co roku jednej czwartej areału jest z punktu widzenia ekonomii niekorzystne. No bo „jak tak można, zasiać i nie zebrać, to marnotrawstwo”. Ja jednak nie wyobrażam sobie już innego podejścia – mówi pan Zbigniew.
- Stanowisko, które w tym momencie zajmuje facelia, jest przeznaczone pod cebulę
Lepsze ceny, ale wyższe koszty
W Drzewcach uprawiane są dwa gatunki warzyw: cebula i brokuł. To odmiany wymienionych wyżej warzyw odporne na choroby i szkodniki o dobrze rozbudowanym systemie korzeniowym.
–
Bazowanie na najlepszych, sprawdzonych holenderskich odmianach, sprawdza się w ekologii – mówi rolnik. Do tej pory praktycznie cała produkcja gospodarstwa trafiała, przez pośredników, za granicę, z przeznaczeniem na przetwórstwo. Od 2019 r. część cebuli z gospodarstwa w Drzewcach jest dostarczana, za pośrednictwem wyspecjalizowanej w tym firmy, na półki sklepowe sieci handlowych.
Pan Zbigniew już pod koniec 2019 r. wiedział co, komu i za ile, będzie sprzedawał za blisko rok.
– To oczywiście daje spokój i komfort. Z drugiej strony, może się zdarzyć tak, że na rynku ceny w danym roku będą wyższe. Coś za coś. Uważam jednak, że gdyby nie ekologia, to takie małe gospodarstwo jak moje nie miałoby racji bytu – wyjaśnia.
Uzyskiwane ceny w przypadku warzyw uprawianych w Drzewcach są, jak informuje rolnik, na poziomie co najmniej dwukrotnie wyższym od cen takich samych warzyw pochodzących z gospodarstw konwencjonalnych.
–
Natomiast plony, jakie uzyskuję są porównywalne do tych z gospodarstw konwencjonalnych lub odrobinę wyższe – mówi pan Zbigniew. –
Jednak gdyby, uśredniając plony z wielolecia, uwzględniać całość areału, także tę część, która co roku jest obsiewana koniczyną, żytem lub facelią, to plonowanie zapewne byłoby ciut niższe – wylicza plantator. – Ale, żeby to wszystko za różowo nie wyglądało: Koszty produkcji w rolnictwie ekologicznym są znacznie wyższe niż w przypadku gospodarstw konwencjonalnych – podkreśla. I kontynuuje: –
Z niezrozumiałych dla mnie powodów rolnictwo ekologiczne bardzo słabo się rozwija w Polsce. Większość żywności ekologicznej na sklepowych półkach jest pochodzenia niemieckiego, włoskiego czy holenderskiego – mówi pan Zbigniew. –
Być może taka jest unijna polityka, żeby to rolnictwo rozwijało się gdzie indziej, a nie tutaj w Polsce.Nasz rozmówca zwraca również uwagę na to, że problemem dla gospodarstw ekologicznych bywa rozdrobnienie.
–
W przypadku niewielkich działek trudno pozwolić sobie na bufory zabezpieczające przed chemią z sąsiedztwa, gdy zdarzy się sąsiad nieprzestrzegający zasad i pryskający w wiatr – zauważa. Ale jasno deklaruje: –
Ja na pewno nie zrezygnuję z rolnictwa ekologicznego. Nie wyobrażam sobie innej metody prowadzenia gospodarstwa. U mnie chemii na polu już nie będzie.- Gwiazdnica to mankament systemu bezorkowego. – Do ręcznego usunięcia – mówi rolnik
Krzysztof Janisławski
Zdjęcia: Krzysztof Janisławski