- Sposoby na uprawę wymagających pól i uzyskiwanie zadowalających plonów
- Uprawa pasowa – strip till na polach i rędzinach
- Płytka uprawa zakamienionych pól broną talerzową w praktyce
- Sprzęt rolniczy wykorzystywany na wymagających polach
- Jak na ekstremalnie zakamienionych polach radzą sobie Marek i Adam Jurczykowie (Bartkowice)
- Co oszczędza maszyny w gospodarstwie Aleksandra Materli (Księży Las)
Uprawa gleb zakamienionych wiąże się z częstymi i poważnymi awariami sprzętu. To jeden z głównych, ale nie najważniejszy problem uprawy takich pól. Jeszcze trudniejsze jest zasianie roślin uprawnych. Zasiać można tylko raz w sezonie, siew można wykonać dobrze lub całkowicie zepsuć. Dlatego ten etap uprawy spędza sen z powiek rolników gospodarujących w rejonach, gdzie położenie geograficzne warunkuje niezliczone kamienie na polu.
Rolnicy szukają sposobów uprawy, które pozwolą zasiać rośliny w tak trudnych warunkach. Inaczej trzeba podejść do uprawy pól z dużą liczbą drobniejszych kamieni w całym profilu glebowym, jeszcze innych metod uprawy i maszyn trzeba używać na polach, gdzie duże kamienie zalegają pod powierzchnią gleby. Oto doświadczenia naszych Czytelników.
UPRAWA PASOWA – STRIP TILL NA POLACH I RĘDZINACH
Marek Jurczyk, Adam Jurczyk (Bartkowice, pow. częstochowski). Gospodarstwo rodzinne: ojciec, trzech synów i córka łącznie 1300 ha, produkcja roślinna: rzepak 200 ha, pszenica 300 ha, jęczmień oz. 100 ha, kukurydza 300 ha, słonecznik 200 ha, łąki 200 ha, produkcja zwierzęca: 160 krów mlecznych.
– Nie wystarczy zasiać, najważniejsze jest, aby każde
nasiono powschodziło, to było dla nas największym problemem – mówi Marek Jurczyk,
z miejscowości Bartkowice na północy woj. śląskiego. Rolnik wspólnie z trzema synami i córką prowadzi rodzinne gospodarstwo rolne o powierzchni 1300 ha. W Bartkowicach znajduje się rdzenne gospodarstwo, ale Jurczyk bezpośrednio po przemianach ustrojowych rozpoczął
dzierżawę gruntów agencyjnych. Obecnie są to trzy lokalizacje, a maksymalna odległość między polami wynosi 70 km.
Prosta słupica agregatu do siewu pasowego bez okładnicy nacina glebę, nie niszcząc jej– Tam nie ma ziemi na polu, na powierzchni są tylko kamienie – mówi Adam, najmłodszy z synów Jurczyka. Dotyczy to gruntów położonych w miejscowości Zagórze, kilka kilometrów na wschód od granic Częstochowy. Zagórze położone jest na skraju Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Gospodarstwo tamtejsze liczy 360 ha, z czego ok. 120 ha stanowią grunty ekstremalnie zakamienione. – Pole przed siewem jest białe, dominują tam wapienne kamienie o wielkości podstawki do filiżanki – mówi Adam. Ich jedyną zaletą jest stały, wysoki poziom pH 7,0–7,5.
Nie tylko kamienie
– Szukaliśmy technologii uprawy bardzo ciężkiej gleby, a że sprawdza się ona także na naszych zakamienionych polach, to jej dodatkowy plus – mówi syn Adam. Od 2015 roku w gospodarstwie Jurczyków zboża i rzepak wysiewane są siewnikami Mzuri. Obecnie w parku maszynowym są dwa siewniki Pro-Till o szerokości 4 m, jeden współpracuje z ciągnikiem o mocy 300, a drugi 390 KM.
Od 2015 roku w gospodarstwie pracuje pierwszy z agregatów do siewu pasowego Mzuri Pro-Till o szerokości 4 mPola w Zagórzu są bardzo mozaikowate, na skłonach dominują kamienie, w zaniżeniach terenu znajdują się bardzo ciężkie w uprawie rędziny z dużą zawartością iłu, a na drugim końcu pola gleba przechodzi w piaszczyste podłoże klasy V. – Niemożliwe jest dobrze zasiać na polu z tak dużą zmiennością glebową – mówi Marek Jurczyk.
Zanim w gospodarstwie Jurczyków zaczęto stosować jakiekolwiek uproszczenia, pola były orane. W efekcie na najcięższych fragmentach pole po orce było głęboszowane, a ciągnik z przodu miał dodatkowo zamontowany wał Campbella. Wszystko po to, aby rozbić grudy ciężkiej ziemi. W rezultacie pola nie były uprawiane, tylko zajeżdżane.
– Dłuta sekcji uprawowej agregatu pasowego robią wolną przestrzeń pomiędzy licznymi kamieniami do wzrostu i rozwoju korzenia palowego rzepaku – mówi Adam Jurczyk. Wcześniej, gdy korzeń natrafił na kamień, rozwijały się boczne korzenie, w efekcie tego średni plon rzepaku z zakamienionych pól rzadko przekraczał 2 t/ha. – Dziś na tych polach uzyskujemy średnio 4 t/ha – mówi senior rodziny.
Uprawa pożniwna realizowana jest 6-belkowym kultywatorem Horsch CrusierNie za głęboko
– Siewnik to nie głębosz, w zależności od stanowiska gleba spulchniana jest na głębokość od 15 cm na polach po rzepaku, maksymalnie do 19 cm po innych przedplonach – mówi Adam Jurczyk. Przy głębszej pracy lawinowo rośnie ryzyko uszkodzenia sprzętu, a także zużycie drogiego ON.
Zaletą zestawu Mzuri jest dłutowa redlica wysiewająca. W czasie pracy rozsuwa ona zalegające na powierzchni pola wszechobecne kamienie. Dzięki niej powstaje pas z nieco mniejszą liczbą białych kamieni na powierzchni. – Na tych fragmentach pola nie sprawdzają się siewniki z redlicami talerzowymi, które tylko toczą się po kamieniach – mówi Adam Jurczyk.
Jeden z kamieni wapiennych wykopanych z pola trafił do ogrodu JurczykówAle nie ma rozwiązań idealnych. – Bardzo trudno jest uzyskać idealnie równą głębokość siewu na polu z kamieniami, na rędzinie i fragmentach piaszczystych – mówi najmłodszy z Jurczyków.
Dotyczy to głównie pracy w
wilgotnej glebie. Rolnicy znaleźli już złoty środek. Sprzęt musi być tak ustawiony, aby na fragmentach pola z kamieniami i lżejszej glebie
głębokość siewu wynosiła ok. 2–3 cm. Wtedy w obniżeniach na zlewnej i wilgotnej ziemi
część ziarna nie jest zakryta glebą, bo szczelina pozostawiona po redlicy siewnej nie zamyka się całkowicie. Dlatego, gdy tylko pole nieco przeschnie,
konieczne jest wałowanie. – W
technologii pasowej po siewie powstają górki pomiędzy rzędami wysianych nasion, włóka wału je wyrównuje, a pierścienie dociskają glebę – mówi Jurczyk.
W skład gospodarstwa rodziny Jurczyków wchodzą m.in. grunty położone w miejscowości Zagórze. Część pól to lity kamień, pola przed siewem mają biały kolor
PŁYTKA UPRAWA BRONĄ TALERZOWĄ
Aleksander Materla (Księży Las, pow. strzelecki). Gospodarstwo: 840 ha, produkcja roślinna: rzepak 200 ha, zboża ozime i jare nasienne ok. 550 ha, warzywa korzeniowe ok. 90 ha. Działalność pozarolnicza: obrót płodami rolnymi, dystrybucja nawozów, ś.o.r. i maszyn rolniczych.
– U nas nie sprawdzają się dłutowe maszyny uprawowe – mówi Aleksander Materla z miejscowości Księży Las w województwie opolskim. Gospodaruje tam na 840 ha, w skład rozłogu wchodzą ciężkie w uprawie zakamienione rędziny, a także piaszczyste gleby klasy V, których jest aż 280 ha. Przy gospodarstwie funkcjonuje firma, w której sprzedawane są środki do produkcji rolnej, maszyny rolnicze, a także odbywa się obrót płodami rolnymi. W gospodarstwie stosuje się konwencjonalny i uproszczony sposób uprawy gleby. – Pod rzepak zawsze orzemy, jednak głębokość orki ze względu na kamienie wynosi od 15 do 18 cm – mówi Materla.
Większość pól uprawiana jest bezorkowo, podstawową maszyną jest tutaj brona talerzowa Pöttinger Terradisc. Do siewu wykorzystywany jest siewnik Terrasem. – Nie głęboszujemy nawet ścieżek technologicznych, bo w naszych warunkach każda głęboka uprawa to wyciąganie kamieni na powierzchnię – mówi Materla.
Na polach rolnika kamienie zalegają głównie pod
powierzchnią gleby. – Jedno z naszych pól nazywam
zburzoną Jerozolimą. Gleba jest bardzo trudna w uprawie ze względu na kamienie, ale jest stabilna pod względem plonowania – zaznacza rolnik.
Kamienie znajdują się pod powierzchnią gleby, dlatego pola uprawiane są wyłącznie broną talerzową. Maszyny zębowe nie sprawdzają się w takich warunkachKamieniołom na polu
W jego gospodarstwie również inne pola mają nazwy związane z kamieniami. Na jednym z pól na tzw. skale znajduje się wyrobisko po XIX-wiecznym kamieniołomie. – Ostro pilnujemy prędkości roboczej podczas każdej uprawy. W czasie pracy z broną talerzową i siewnikiem nie przekraczamy 10 km/h – mówi rolnik.
Zaznacza, że dzięki takiemu reżimowi płynność pracy jest niezakłócona, nie ma awarii i przestojów. – Uderzenie w kamień z prędkością 10 km/h to co innego niż przy 14 lub 16 km/h – mówi Materla. Rolnik jest przekonany, że tutaj pośpiech nie opłaca się. Dodaje przy tym, że w technologii przyszłości, czyli maszynami autonomicznymi prace uprawowe będą odbywać się z jeszcze mniejszą prędkością.
Niektóre pola uprawiane są nawet 3-krotnie w sezonie, więc maszyna pracuje co roku na ok. 2000 haMaterla twierdzi, że praca z mniejszą prędkością oszczędza maszyny. W jego gospodarstwie pracowały maszyny różnych marek i żadna z nich nie jest niezniszczalna. – Ze względu na duże kamienie obawiam się, że uprawa pasowa nie sprawdzi się na naszych glebach. Różne firmy proponują mi pokaz, ale duże ryzyko awarii nie skłania mnie do tej technologii – mówi Materla.
Elementy robocze w bronie talerzowej wystarczyły na 4 lata. Kamienie są zabójcze nie tylko dla talerzy, ale dla całej maszyny. Gdy wał uderzy w duży kamień, cierpią łożyska, a także elementy konstrukcyjne. Dlatego w gospodarstwie w czasie prac polowych sukcesywnie zbierane są największe kamienie. Trafiają na podwórko, a z nich odnawiane są m.in. budynki. Jednym z nich jest stara gorzelnia, w której znajdują się pomieszczenia biurowe.
Artykuł ukazał się w sierpniowym numerze top agrar Polska. Zachęcamy do prenumeraty!