Trzy kultywatory, każdy wyposażony w trzy rzędy elementów roboczych, były testowane od wiosny do później jesieni. Dziś prezentujemy wyniki testu kultywatora Köckerling Trio 300 DSTS. Jak sprawdził się w pracy?
Z artykułu dowiesz się
Test trzech trzybelkowych kultywatorów
Co testowaliśmy?
Różne szerokości pracy
Wymiana elementów roboczych
Dane techniczne trzech porównywanych kultywatorów
Test kultywatora Köckerling Trio 300
Seria Trio
Konstrukcja kultywatora
Sekcja spulchniająca
Sekcja wyrównująca
Utrzymanie głębokości pracy
Elementy robocze
Wrażenia z pracy kultywatorem
Test trzech trzybelkowych kultywatorów
Zadania stawiane uniwersalnym, trzybelkowym kultywatorom to uprawa pożniwna, której celem jest wymieszanie resztek pożniwnych, pobudzenie nasion chwastów i przedplonu do kiełkowania, mieszanie nawozów naturalnych z glebą, uprawa przed siewem, a także głęboka uprawa, której celem jest rozluźnienie gleby. Sprawdziliśmy, jak w tych zadaniach spisują się trzy kultywatory, tj. Köckerling, Kuhn i Pöttinger.
Producenci, przygotowując maszyny do testu, mieli je wyposażyć w elementy, które pozwalają wykonać większość zadań stawianych tym maszynom. Ponadto zwracaliśmy uwagę na następujące szczegóły:
szerokość robocza ok. 3 m,
odległość między zębami tzw. podziałka od 25 do 30 cm,
zabezpieczenie non stop,
trzy komplety elementów roboczych do uprawy na różnej głębokości, w tym także dłuta z węglikami spiekanymi.
Wybór wału zagęszczającego pozostawiliśmy w gestii producentów. Mają oni do wyboru od 3 aż do 11 wersji wałów. Warunki glebowe w czasie testu były zmienne – od lekkich gleb piaszczystych po gleby gliniaste. Producenci dostarczyli następujące kultywatory:
Köckerling Trio 300 DSTS,
Kuhn Cultimer L 300,
Pöttinger Synkro 3030 Nowa.
r e k l a m a
Co testowaliśmy?
Porównanie kultywatorów rozpoczęliśmy w kwietniu ub.r. Ich zadaniem było wymieszanie gnojowicy wraz z przemrożonym po zimie poplonem. Głębokość robocza wynosiła tutaj 10 cm. Wszystkie maszyny spisały się dobrze.
Głównym punktem porównania była płytka uprawa po żniwach. Celem tego zabiegu jest podcięcie gleby na całej szerokości, a także uzyskanie wystarczającej ilości luźnej gleby, która przykryje nasiona przedplonu. W drugim zabiegu uprawowym pracowaliśmy tylko o 2 cm głębiej, tutaj celem było także podcięcie całej powierzchni, aby zniszczyć samosiewy przedplonu. W kolejnym zabiegu przed wysiewem poplonów pracowaliśmy z redlicami o szerokości 80 mm na głębokość 25 cm. Do tej pracy wykorzystywany był ciągnik o mocy 300 KM.
Jesienią uprawialiśmy glebę, korzystając z wąskich elementów roboczych – tutaj głębokość uprawy wynosiła 30 cm. Do tego kultywatory mieszały ściernisko po kukurydzy zebranej na ziarno – kultywatory miały zamontowane boczne skrzydełka, a głębokość uprawy wynosiła ok. 15 cm.
Różne szerokości pracy
Żaden z kultywatorów nie pracuje na zakładanej szerokości 3 m. Chodzi o dokręcane skrzydełka, wraz z nimi szerokość przekraczałaby 3 m, wtedy były problem z bezpiecznym poruszaniem się po drogach. Tak naprawdę do 3 m brakuje kilka cm, dlatego pracując z układem prowadzenia GPS, nie widać na powierzchni pola żadnych różnic.
Masa kultywatorów wahała się w przedziale od 1800 (Köckerling) do 2180 kg (Kuhn). Ze względu na wał zagęszczający w Trio, wykonany z profili U, w których zawsze naturalnie gromadzi się gleba (celowo), masa kultywatora wzrasta zawsze o ok. 140 kg. Ze względu na to, że konstrukcja kultywatora Köckerling jest najdłuższa, to mimo niższej masy odciążenie przedniej osi było większe niż w cięższym, ale krótszym kultywatorze Kuhn. Trio w wersji bez zabezpieczenia non stop jest o 30 cm krótszy. W teście najczęściej wykorzystywaliśmy czterocylindrowe ciągniki o mocy od 125 do 160 KM, zawsze z balastem o masie 1250 kg, montowanym na przednim TUZ. W takiej konfiguracji nigdy nie przekraczaliśmy dopuszczalnych nacisków na osie oraz DMC.
Wymiana elementów roboczych
Wszystkie testowane kultywatory wyposażone były w dłuta o szerokości 80 mm, które na czubku zwężały się do 50 mm, gdzie znajdowały się płytki z węglikiem spiekanym. Każdy z producentów oferuje także inne wersje dłut. Mimo to wszystkie testowane kultywatory łączyły dwie cechy: dłuta zawsze przykręcane były do słupicy, a elementy robocze z węglikami pochodziły z firmy Betek. Do zmiany elementów roboczych zawsze wykorzystywaliśmy klucz akumulatorowy. Tradycyjne nakrętki sprawdzają się lepiej niż samozabezpieczające wersje, wykonane wyłącznie ze stali wg normy DIN 980.
To, co najważniejsze
Do płytkiej uprawy ścierniska trzeba zastosować odpowiednie elementy robocze i wykonać kilka regulacji.
Wybór wału jest bardzo ważny. Gdy wał będzie źle dobrany, nie będziesz zadowolony z pracy kultywatora. Producenci mają szeroki wybór wałów zagęszczających.
Po zastosowaniu wąskich elementów można głęboko spulchniać glebę, wtedy jest umiarkowane zapotrzebowanie na moc, a efekt mieszania niewielki.
Test kultywatora Köckerling Trio 300
Köckerling Trio zdobywa punkty za niewielką masę własną i bardzo dobry, podwójny wał, wykonany z profili U. Sprawdza się on prawie we wszystkich warunkach. Komfort obsługi mógłby być lepszy.
Seria Trio
Serię kultywatorów Trio Köckerling zaprezentował po raz pierwszy w 2003 r. Od tego czasu inżynierowie cały czas udoskonalali produkt. W 2007 r. zmieniono ramę i wprowadzono dobrze znany obecnie podwójny wał. Od 2009 Köckerling oferuje sprężynowe zabezpieczenie przeciw kamieniom w takiej wersji jak obecnie. Również wtedy wprowadzono rozwiązanie LockPin, które montowane jest na wszystkich elementach obrotowych ramy. Hydrauliczna regulacja głębokości roboczej dostępna jest od 2015 r. Od dwóch lat opcjonalnie oferowane są talerze niwelujące nierówności za sekcją spulchniającą. Trio produkowany jest w szerokościach od 2,5 do 4,0 m.
Konstrukcja kultywatora
Rama wykonana jest z klasycznego kwadratowego profilu 100 × 100 × 8 mm. Kozioł zawieszenia przyspawany jest do ramy. Dla ramion TUZ dostępne są dwa punkty zaczepowe II kat. i jedna pozycja dla III kat. W koźle zawieszenia jest jeden okrągły otwór dla II kat. i dwa otwory dla III kat. Dwa większe otwory można wykorzystywać także dla II kat., pozwala na to obrotowy sworzeń i tulejka, którą trzeba zamontować z jednej strony. Sworznie mocowania kul zaczepowych TUZ są zabezpieczone przed obracaniem, sworzeń łącznika centralnego nie. Konstrukcja ramy jest solidnie wykonana. Jednak jest kilka szczegółów, które producent mógłby dopracować. Podobało nam się ułożenie i poprowadzenie wszystkich przewodów, to proste i schludne rozwiązanie. Dostępne w opcji oświetlenie ma lampy LED. Biało-czerwone tablice ostrzegawcze zamontowane na wale widoczne są od przodu i tyłu.
Sekcja spulchniająca
W Trio pracuje 10 zębów rozmieszczonych na trzech belkach (3-3-4 zęby). Podziałka pomiędzy elementami roboczymi to 29,3 cm, co daje rzeczywistą szerokość roboczą 293 cm. Odległość pomiędzy belkami jest największa w teście i wynosi 80 cm. Prześwit pod ramą wynosi 85 cm i jest identyczny, jak w dwóch pozostałych maszynach.
Wsporniki mocowania zabezpieczenia przeciw kamieniom non stop przyspawane są do ramy. Wersja z zabezpieczeniem ścinanym jest o 30 cm krótsza. Zabezpieczenie non stop chroniące elementy robocze przed uszkodzeniem składa się z dwóch sprężyn, jedna pracuje w drugiej. Siła wyzwalania zabezpieczenia wynosi 550 daN i jest najniższa w porównaniu. Jednak po wychyleniu zęba siła niezbędna do dalszego odchylenia wzrasta i dorównuje pod tym względem pozostałym maszynom. W czasie naszego testu na zwięzłych i suchych glebach nie było problemu z odchylaniem zabezpieczenia.
Wszystkie punkty obrotowe na ramie wyposażone są w połączenia LockPin. W połączeniu tym, przechodząca przez stożkowo zakończony sworzeń śruba skręca dwie osadzone w ramie tulejki rozporowe. Tworzy to trwałe połączenie z ramą. – dobre rozwiązanie. Jeśli mimo to luz się pojawi, wystarczy dokręcić śrubę.
Zakrzywione słupice wykonane są z jednego elementu, do góry przyspawane są uchwyty do mocowania zabezpieczenia non stop. Nie można wymienić elementu słupicy bezpośrednio pod dłutem. Punkty obrotowe zabezpieczenia non stop można nasmarować.
Sekcja wyrównująca
Standardowo w Köckerling Trio wykorzystywane są stalowe, sprężyste niwelatory wyrównujące. Dwuczęściowy zacisk mocuje je do belki. Niwelatory powinny całą powierzchnią stykać się z glebą, wtedy pole na całej szerokości jest wyrównane.
Podczas testu żaden z niwelatorów nie przesunął się na bok. Belka mocowania niwelatorów łączy się w dwóch miejscach z ramionami wału zgęszczającego. Nie ma tam połączenia na równoległoboku, dlatego po zmianie głębokości roboczej w dużym zakresie trzeba korygować pozycję niwelatorów. Regulacja nie sprawia problemu, trzeba w tym celu użyć dołączonego do maszyny klucza płaskooczkowego 24 mm. Klucz należy umieścić na nakrętce połączonej z obrotowym kołem zębatym, zluźnić sworzeń, obrócić koło i ponownie zamocować sworzeń i zabezpieczyć. Wysokość pracy niwelatorów można zmieniać w skokach co 1,75 cm. Na koźle zawieszenia jest miejsce do odłożenia klucza.
Skrajne niwelatory zamocowane są do mniejszego profilu i można wysuwać je na boki (brak skali). Są one dociskane śrubą z uchwytem do kręcenia, do kontrowania służy gwintowany płaskownik. Niestety, po wsunięciu skrajnych niwelatorów nie można zakontrować śruby dociskającej, ponieważ płaskownik kontrujący koliduje z niwelatorem.
Köckerling oferuje komfortowe, hydrauliczne wysuwanie skrajnych niwelatorów – dopłata 660 euro. Niwelatory dobrze pracowały niemal we wszystkich warunkach. Jedynie podczas pracy na polach z długimi resztkami roślin mogłyby lepiej spisywać się talerze wyrównujące – dopłata 1050 euro.
Utrzymanie głębokości
Wybór wałów w ofercie Köckerling jest dość prosty. Dostępny jest wał rurowy (52 cm), pojedynczy STS i podwójny DSTS wał wykonany z profili U. W maszynie testowej zamontowany był wał podwójny. Pierwszy wał składa się z 12, a drugi z 11 pierścieni wykonanych z profili U o szerokości 60 mm.
Wały w połowie są dzielone, dlatego są zamontowane na ośmiu bezobsługowych łożyskach. W przeciwieństwie do pojedynczego wału, w wersji podwójnej nie ma skrobaków między pierścieniami. Z grona testowanych maszyn wał Köckerling pracował najbardziej niezawodnie. Jedynie na ciężkich glebach zagęszczenie i kruszenie mogłoby być lepsze. Zdaniem firmy Köckerling w takich warunkach lepiej wypadłby pojedynczy wał STS.
W przeciwieństwie do standardowego wyposażenia z regulacją za pomocą sworzni, testowany kultywator wyposażony był w hydrauliczną regulację głębokości. Raz dziennie zalecane jest całkowite wsunięcie i wysunięcie siłowników, aby zsynchronizowały się. Skala nastawionej głębokości, wykonana ze stali nierdzewnej była w porządku, jedynie wskazówka poruszała się w zakresie 10,5 cm, podczas gdy zakres zmiany głębokości wynosi aż 35 cm. Przydałoby się tutaj inne przełożenie. Oba siłowniki połączone są z blokiem zaworowym wyposażonym w blokadę. Przewody hydrauliczne są dobrze oznaczone. Niestety, wały nie są zawieszone wahadłowo. Dlatego w zależności od głębokości roboczej każdy z wałów naciska na glebę z różną siłą.
Elementy robocze
Do pracy wykorzystywaliśmy dłuta o szerokości 80 mm solo oraz w połączeniu z jednoczęściowymi i dwuczęściowymi skrzydełkami (druga wersja wzmocniona płytkami węglika) w przypadku płytkiej uprawy. Powyżej dłuta znajduje się wyprofilowana odkładnica. Używaliśmy także wąskich dłut 40 mm, które w całości pokryte są płytkami z węglikiem.
Wymiana elementów roboczych za pomocą klucza akumulatorowego jest łatwa. Wszystkie nakrętki są tego samego rozmiaru. Jeśli chcesz zdemontować skrzydełka lub zamontować inne, musisz w pierwszej kolejności poluzować śruby od dłuta. Dłuto blokuje śrubę mocującą skrzydełka boczne. Dlatego do ich montażu wystarcza tylko jedna śruba.
Jeśli do uprawy wykorzystywane są dłuta 80 mm bez skrzydełek, Köckerling zaleca zastosowanie w ich miejscu tzw. stabilizatorów, wtedy czubek ma lepsze podparcie. Demontaż skrzydełek i wymiana dłuta 80 mm na wąskie 40 mm zajmuje niecałe 17 min.
Wrażenia z pracy kultywatorem
Kultywator przed wyjazdem w pole waży 1800 kg, to najniższy wynik w teście. Nie oznacza to, że odciążenie osi jest najmniejsze, tutaj duży wpływ ma długa konstrukcja i dodatkowa masa gleby ok. 150 kg, która gromadzi się zawsze w pierścieniach wału. Zgrzebło w każdych warunkach dopełnia dobrą pracę kultywatora. Regulacja jego wysokości czterema sworzniami nie sprawia problemu.
Przy płytkiej uprawie ścierniska uzyskaliśmy minimalną głębokość ok. 1 cm, czubek redlicy pracował wtedy ok. 4 cm głębiej. To zasługa kąta ustawienia skrzydełek, ale nawet w optymalnych warunkach przekłada się na zapotrzebowanie na moc. Podczas zmiany głębokości trzeba postępować bardzo precyzyjnie. W czasie mieszania dokładnie pociętej słomy Trio radziło sobie najlepiej. Niestety, resztki długiej słomy gromadzą się na listwach niwelujących nierówności. Podczas mieszania gnojowicy wał spisywał się bardzo dobrze.
Również podczas uprawy na 25 cm z redlicami 80 mm i na większej głębokości redlicami z 40 mm na polach po zbożach i kukurydzy ziarnowej kultywator pozostawił dobre wrażenie. Słoma kukurydziana nie zawieszała się na sprężystych elementach wyrównujących. Jednak tworzyły się w tych warunkach delikatne stosy resztek, lepiej sprawdziłyby się talerze wyrównujące.
W najuboższej wersji Trio 300 kosztuje 12 700 euro netto (wg cennika). Za maszynę testową, która była wyposażona m.in. w zabezpieczenie non stop (3590 euro) i podwójny wał DSTS (1680 euro) trzeba zapłacić 20 790 euro.
Florian Tastowe, dk
Dawid Konieczka
<p>redaktor „top agrar Polska”, specjalista w zakresie techniki rolniczej.</p>