- Ukraiński eksport rzepaku do Unii
- Bilans rzepaku w UE
- Import rzepaku do UE w ciągu 10 tygodni sezonów
- Najwięksi importerzy oleju w UE w sezonie 2023/2024
- Za rok w Ukrainie rzepaku może być jeszcze więcej
- Cena ropy w górę, ceny rzepaku w dół
- Ceny rzepaku
- Kursy rzepaku na Matifie
- Później drożej być nie musi - co będzie z cenami rzepaku?
W notowaniach rzepaku na Matifie pomimo sporych kilkudniowych wahnięć, daje się zaobserwować stały kurs spadkowy. Rzepak tanieje pomimo drożejącej na rynkach światowych ropy naftowej. W Polsce w miarę stabilne od paru tygodni ceny gwarantuje ostatnio zdecydowanie osłabiona złotówka.
Ukraiński eksport rzepaku do Unii
Przez pierwsze dwa miesiące tego sezonu (1.07–3.09.2023 r.)
UE zaimportowała niecałe 520 tys. t rzepaku. Tak niewielki import stanowi połowę ilości przywiezionych w analogicznym okresie ubiegłego sezonu. Myliłby się ten, kto przypisywałby całość zaimportowanych w tym sezonie ilości tylko i wyłącznie Ukrainie.
Zobacz także: Rynek rzepaku: oleiste trzeba liczyć wspólnie
Oczywiście, ukraiński eksport stanowi 47% ściąganego do Unii rzepaku, a 125 tys. t dostarczyła granicząca z Ukrainą Mołdawia (24%), ale trzecia z nieco tylko mniejszymi wolumenami jest Australia (20%). Polski w imporcie rzepaku w statystykach nie znajdziemy, ale w olejach roślinnych, w których imporcie w poprzednim sezonie Polska była w gronie liderów, nasz kraj jest widoczny.
Na razie Polska, importując 13 tys. t oleju rzepakowego, jest drugim importerem w UE. Import 30 tys. ton oleju sojowego także daje nam drugie miejsce. Drudzy jesteśmy również w imporcie oleju słonecznikowego, kupując 72 tys. t. W każdym z tych asortymentów status największego unijnego importera przypada Hiszpanii.
Za rok w Ukrainie rzepaku może być jeszcze więcej
Podczas gdy wszyscy uczestnicy rynku zastanawiają się, kiedy ukraiński eksport rzepaku się obudzi, z Ukrainy dochodzą kolejne optymistyczne dla rzepakowych prognoz informacje. Ministerstwo Polityki Agrarnej Ukrainy przeprowadziło wśród ukraińskich rolników ankietę, dotyczącą planowanych zasiewów ozimin na zbiory 2024 r.
i mamy spore zaskoczenie, bo okazuje się, że za rok w Ukrainie rzepaku może być jeszcze więcej.
Z tak uzyskanych informacji wynika, że struktura upraw ozimych w Ukrainie może ulec zmianie, bo rolnicy planują zmniejszyć udział pszenicy i jęczmienia, a zwiększyć powierzchnię rzepaku.
Łącznie powierzchnia ozimin może wzrosnąć o 0,5 mln ha, będzie to wzrost o 8% w porównaniu z sezonem poprzednim. Największą przyczyną zwiększenia powierzchni zasiewów ma stać się rzepak. Według szacunków ministerstwa zasiewy rzepaku mogą wzrosnąć nawet o prawie 40%, aż do rekordowych 1,9 mln ha.
Czy wówczas ukraińskie zbiory rzepaku przekroczą 5 mln t i o ile oraz jaką tak duże ilości wywrą presję na zmiany na międzynarodowym rynku i giełdowe notowania? Przecież już dziś widać, że takie informacje obniżają kursy giełdowe.
Unia Europejska czuje się bezpiecznie
To zapewne dlatego europejscy przetwórcy czują się bezpiecznie. Od handlowców z zachodniej części kraju słyszymy, że wciąż jeszcze udaje się im wysyłać rzepak do niemieckich fabryk, ale i tam wyznaczane terminy dostaw są coraz bardziej odległe. Wyraźnie daje się odczuć komfortowa sytuacja zaopatrzenia w tegoroczny surowiec, a poczucie bezpieczeństwa przetwórców zbudowane jest na solidnym fundamencie zapasów z poprzedniego sezonu.
Zobacz także: Zapatrzeni w unijny korytarz nie pomijajmy naszych bram do międzynarodowego handlu
W Niemczech bieżący popyt na rzepak zaspokajają dostawy krajowe, zakupy z Polski, import z Ukrainy oraz krajów nadbałtyckich. Od kierowców tirów słyszy się, że obecnie port Ryga jest praktycznie zupełnie przysypany ukraińskim rzepakiem.
Czy teraz ten rzepak jako europejski trafi do nas, czy popłynie do Niemiec, to dla naszego krajowego rynku nie ma większego znaczenia. Jeśli do nas, to nie ma co nawet straszyć i opowiadać, co się wydarzy. A jeśli do Niemiec, to odetnie naszej całej ścianie zachodniej odejście rzepaku na rynek niemiecki.
Cena ropy w górę, ceny rzepaku w dół
Rzepak, jeden z bardziej powszechnych surowców biopaliwowych, drożeć nie chce, nawet pomimo że drożejąca ropa naftowa zaczyna znów niebezpiecznie zbliżać się do 100 USD/baryłkę. Ropa naftowa w odpowiedzi na cięcia wydobycia ogłoszone przez OPEC i Rosję zaliczyła trwający 9 dni trend wzrostowy.
Ropa brent na giełdzie w Londynie w ciągu tygodnia podskoczyła o prawie 5%. Poprzednie maksimum wynosiło 90,59 USD/baryłkę, a aktualna cena (19.09.2023 r.) przekracza 95 dolarów, mamy więc aż pięciodolarowy wzrost cen na europejskiej giełdzie. Ceny ropy WTI w Nowym Jorku są zwykle niższe, dlatego tutaj skok ceny jest nieco mniejszy. Jeszcze niedawno ropa WTI wyceniana była na 87,31 USD/ baryłkę, a teraz jest już po 91,33 USD za baryłkę.
Wzrostami kompletnie nie może pochwalić się rzepakowa giełda. W poniedziałek (18.09.23 r.) na zakończeniu dnia rzepak na listopad jest wyceniany na 433,25 €/t. Od pełni żniwnego sezonu i cenowego szczytu, przypadającego na 19 lipca br., kiedy to kontrakty na listopad były wyceniane na 508,25 €/t, rzepak potaniał o 75 euro.
Wrażliwość na terminy - Kursy rzepaku na Matifie
Kursy rzepaku na Matifie od początku września zachowują się jak na zjeżdżalni, bo tylko w ciągu dwóch pierwszych tygodni września rzepak potaniał o 35 euro i tylko słabnąca złotówka, która niemal natychmiast od momentu ogłoszenia niespodziewanie dużej obniżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (6.09.2023 r.) straciła nagle ponad 3% wartości, ratuje naszych rodzimych producentów rzepaku przed jeszcze niższymi cenami.
Na razie jednak wśród handlowców ceny skupu rzepaku praktycznie się nie zmieniły, proponują 1670–1800 zł/t.
– Podaż rzepaku jest tak niewielka, że cena skupu, nawet jakbym ją zmienił o kilkadziesiąt złotych, to sprzedaży i tak nie pobudzi – mówi doświadczony skupujący z Kujaw.
Zupełnie innego zdanie jest przetwórca z południa, który wciąż jeszcze kupuje na bieżąco.
– Dostawcy rzepaku może zbyt licznie teraz nie sprzedają, ale widać bardzo dużą wrażliwość na cenę. Jak lekko podnoszę bazy, to w dwa dni kupuję tygodniowy limit, jak obniżę, to kompletnie nic nie jedzie – mówi odpowiedzialny za zakupy przedstawiciel branży olejarskiej.
Na zupełnie inny sezon zwraca też uwagę kolejny rozmówca. – Ten rok jest zupełnie inny od poprzedniego, w tamtym sezonie jak sprzedaże zgasły, to kompletna cisza zapanowała. Teraz może nie kupuje się tysiącami, ale partie 100–150 t są wciąż sprzedawane – mówi kierownik skupu rzepaku.
Wrześniowy raport USDA tylko utwierdził
przetwórców co do słuszności stosowanej obecnie polityki zaopatrzenia, bo co prawda światowe zbiory rzepaku mają spaść o 3,4 mln t, ale już UE zbierze nawet trochę więcej niż przed rokiem, a niedobory zostaną pokryte zapasami.
Później drożej być nie musi - co będzie z cenami rzepaku?
W kraju pomimo spadku notowań na Matifie, w ślad za osłabieniem złotówki przetwórcy swoje ceny podnieśli, choć możemy zaobserwować wyraźne dwa bloki cenowe. Ten najtańszy i kurczący się segment, z rzepakiem kupowanym na już, gdzie przetwórcy płacą 1730–1800 zł/t. I drugi, zupełnie oderwany od niego, najdroższy termin listopadowy, czy grudniowy z cenami dochodzącymi do 1920 zł/t. Dojdzie do tego, że ukraiński rzepak nie będzie do Polski sprzedawany, bo kiedy? W grudniu, po południu...? Ukraińcy na to nie pójdą.
W giełdowych kontraktach być może październik tradycyjnie przyniesie bardziej intensywną akcję wymiany znikających pozycji listopadowych, ale to może poskutkować zmniejszeniem różnic w wycenie obydwu kontraktów i niekoniecznie spowoduje wzrosty cen na luty, który obecnie wyceniany jest o ponad 16 euro drożej, bo w tym terminie sprzedaż pakietów może przeważać nad popytem i notowania mogą zacząć spadać do wartości wcześniej obranych przy wycenie listopada.
dr Juliusz Urban
Fot: Shutterstock