Wielkie testowanie na koronawirusa w gospodarstwie Jerzego Wilczewskiego
W gospodarstwie Jerzego Wilczewskiego w Białousach, jednego z największych producentów borówki w Europie, trwają badania pracowników sezonowych z Ukrainy i Białorusi pod kątem koronawirusa. Wymazy do badań pobierają żołnierze 1. Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
Na plantacjach borówki amerykańskiej Jerzego Wilczewskiego uruchomiono cztery punkty wymazowe. Ponad pięćset przeprowadzonych do tej pory badań nie potwierdziło zakażania SARS-CoV-2. Łącznie w województwie podlaskim ma być przebadanych dwa tysiące pracowników, z czego prawie połowa pracuje w gospodarstwie w Białousach.
- Wymazy pobrane przez podlaskich terytorialsów są transportowane do laboratorium w Warszawie po to, aby wyniki były znane już następnego dnia. Gdyby się okazało, że któryś z pracowników sezonowych jest zakażony, powinien trafić do izolatorium przygotowanego w danym gospodarstwie - mówił zastępca podlaskiego państwowego wojewódzkiego inspektora sanitarnego Paweł Buczko.
Na plantacji Jerzego Wilczewskiego pracuje ok. 900 osób. Zbierają owoce na obszarze ok. 600 ha, z 2,5 mln krzaków. Borówki trafiają na wiele rynków zagranicznych. W czasie epidemii koronawirusa poszczególne grupy pracowników nie kontaktują się ze sobą, autobus, którym docierają na plantację, po każdym przewozie jest dezynfekowany. Mają zapewniony dostęp do środków ochronnych.
- Na początku epidemii mieliśmy ogromny lęk i stres przed koronawirusem. Obawialiśmy się, czy przyjadą do nas pracownicy ze Wschodu. Na szczęście chętnych do pracy nie brakuje, modlimy się, aby, tak jak do tej pory, wszystkie testy dały wynik ujemny - mówił właściciel plantacji w Białousach Jerzy Wilczewski.
Kamila Szałaj
Najważniejsze tematy