- Który system utrzymania krów mlecznych lepiej się sprawdza w gospodarstwie Zbigniew Bagiński?
- Jak udało się hodowcy skrócić czas zadawania paszy
- Dlaczego rolnik coraz częściej wybiera krycie naturalne zamiast inseminacji?
Dwa systemy utrzymania w jednej oborze
Bydło w gospodarstwie państwa Bagińskich utrzymywane jest w kilku budynkach. Część krów mlecznych przebywa w oborze z 23 stanowiskami, część w budynku z 18 stanowiskami. W jednej z obór (w jej nowszej części) stanowiska wyłożono gumowymi matami, a odchody trafiają do kanałów gnojowych przykrytych rusztami. W starszej części stanowiska ułożone są w dwóch rzędach. W jednym ścielone są słomą, a obornik usuwany jest zgarniaczem hydraulicznym, natomiast w drugim rzędzie zastosowano maty.
– W mojej opinii system ze ściółką i zgarniaczem hydraulicznym jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Krowy są czystsze, mają zdrowsze racice i obsługa jest mniej pracochłonna niż w przypadku mat. Jedynym mankamentem tego rozwiązania jest konieczność zużycia słomy. Bardzo dobrze sprawdza się też zgarniacz hydrauliczny, w którym jedynie zużywa się siłownik– wyjaśnia Zbigniew Bagiński.
Na stanowiskach utrzymywane są także opasane buhaje i starsze jałówki, natomiast młodsze przebywają w systemie wolnostanowiskowym, na ściółce ze słomy.
Pasze treściwe lepiej podawać z ręki
Od około 2 lat w gospodarstwie pracuje wóz paszowy Euromilk o pojemności 10 m3. W skład miksu wchodzi kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka i gniecione ziarno kukurydzy. 2 razy dziennie krowy premiowane są paszą treściwą zadawaną z ręki.
– Wcześniej zadawaliśmy pasze objętościowe 3 razy dziennie, a teraz sporządzamy miks co drugi dzień, co znacznie skróciło prace związane z żywieniem stada. Uważam jednak, że pasze treściwe dokładnie wyliczone i skomponowane lepiej jest podać z ręki indywidualnie każdej sztuce. Tym sposobem podajemy własną śrutę zbożową, gotową mieszankę treściwą zawierającą 20% białka, otręby pszenne, wysłodki melasowane, koncentraty białkowe i korektory. Zbudowałem specjalny wózek, którym przewożę wszystkie komponenty i podaję je każdej krowie w ilościach zależnych od jej potrzeb – mówi hodowca.
- Zbigniew Bagiński, wspólnie z żoną Jolantą, prowadzi w miejscowości Pieńki Borowe, w gminie Jedwabne, gospodarstwo o powierzchni 30 ha. 7 ha przeznaczane jest pod uprawę kukurydzy, a 5 ha pod zboża. Pozostałą powierzchnię zajmują użytki zielone. Stado składa się z 35 krów mlecznych, 10 jałówek, 10 cieląt i 7 opasanych buhajów. Surowiec w ilości około 250 tys. litrów rocznie dostarczany jest do Spółdzielni Mleczarskiej Mlekpol w Grajewie. Stado objęte jest oceną użytkowości mlecznej, a średnia wydajność od sztuki przekracza 7,5 tys. kg mleka.
- Pasze treściwe rozwożone są za pomocą skonstruowanego przez hodowcę wózka
Coraz częściej hodowcy wybierają naturalne krycie
Od około 5 lat inseminacją w gospodarstwie zajmuje się żona pana Zbigniewa – Jolanta. Wcześniej, tylko w trudniejszych przypadkach używany był buhaj rozpłodowy, jednak ostatnio hodowcy zwiększyli ilość zapładnianych naturalnie sztuk.
– Początkowo kładliśmy duży nacisk na inseminację, by poprawić genetykę zwierząt i zwiększyć udział rasy hf w stadzie. Teraz stado jest już znacznie lepsze i mamy buhaje hodowlane, więc rzadziej stosujemy inseminację – mówi Zbigniew Bagiński.
Cielęta odchowywane na mleku są zdrowsze
Cielęta w gospodarstwie państwa Bagińskich odchowywane są na mleku krowim.
– Dzięki temu są zdrowsze i w lepszej kondycji. Większe jałówki żywione są sianokiszonką, sianem łąkowym i śrutą zbożową. Kiszonkę z kukurydzy jedzą u nas tylko krowy i opasane buhaje, które otrzymują także sianokiszonkę i śrutę zbożową – dodaje hodowca, który skarży się na coraz mniejszy popyt na małe byczki ras mlecznych.
– Utrzymywaliśmy zazwyczaj 2 do 3 buhajów opasowych. Teraz jest ich więcej, gdyż nie mieliśmy gdzie sprzedać małych byczków. Problem pogłębiła informacja o planach wprowadzenia tzw. „Piątki dla zwierząt” – mówi Zbigniew Bagiński podkreślając, że zaraz po próbach wprowadzenia tej kontrowersyjnej ustawy cena żywca spadła.
- Pod koniec ubiegłego roku powstały silosy na kiszonkę z kukurydzy
Hodowca stara się sukcesywnie inwestować w gospodarstwo. W ostatnim czasie wzbogacił park maszynowy o prasę zwijającą i przyczepę asenizacyjną o pojemności 13 tys. litrów. We wrześniu ubiegłego roku hodowca wybudował 2 silosy na kiszonkę z kukurydzy.
– Liczę na to, że podczas zbiorów będę miał jeszcze zapas z ubiegłego roku i aby go nie przenosić, zakiszę nową kukurydzę w drugim silosie – wyjaśnia Zbigniew Bagiński, który rozważa jeszcze zakup owijarki samozaładowczej do balotów.
Józef Nuckowski
Zdjęcia: Józef Nuckowski