Z artykułu dowiesz się
- Jakie są zalety wentylatorów helikopterowych i jaka jest ich przewaga nad inną wentylacją?
- Jakie zmiany zaobserwowali rolnik po usprawnieniu wentylacji w oborze?
- Co pomogło hodowcy rozwinąć swoje gospodarstwo?
Z artykułu dowiesz się
– Pierwszą oborę wybudowaliśmy w roku 2014, ma ona wymiary 25x49 m i utrzymujemy w niej główną grupę krów produkcyjnych. Z kolei drugi obiekt, o wymiarach 25x34 m, powstał w roku 2018. Utrzymujemy w nim jałówki, krowy zasuszone oraz drugą grupę krów dojnych, będących w późniejszej fazie laktacji, czyli jest to grupa przejściowa, mająca za zadanie przygotować krowy do okresu zasuszenia – wyjaśnił Andrzej Piętka, dodając, że oba obiekty mają 8 m wysokości w kalenicy, a stoły paszowe są szerokie na 5 m.
Wloty powietrza w ścianach bocznych regulowane za pomącą kurtyn z poliwęglanu w połączeniu z otwartą kalenicą gwarantują sprawnie działającą wentylację grawitacyjną, jednak jak się okazuje, są pory roku, kiedy taka wentylacja nie wystarcza. Dlatego hodowcy zdecydowali się na montaż trzech poziomych mieszaczy powietrza typu helikopter tj. wentylatorów osiowych o średnicy 6 m każdy. Chcą zamontować jeszcze jeden taki sam, gdyż bardzo dobrze się sprawują. Są to urządzenia holenderskiej produkcji zamontowane przez firmę Smart Agro.
– Latem te wentylatory są niezastąpione w walce z wysokimi temperaturami, dzięki czemu krowy nie odczuwają tak mocno skutków stresu cieplnego. Natomiast zimą eliminują wilgoć oraz pomagają odzyskać ciepłe powietrze kumulujące się w górnych częściach obory. Okazuje się, że ruch powietrza w dużych oborach jest niezastąpiony, ponieważ zarówno wysoka temperatura, jak i wilgoć, to czynniki wpływające negatywnie na zdrowotność i wydajność krów. Zauważyliśmy również, że dzięki tym wentylatorom w oborze jest mniej much oraz mamy znacznie mniej schorzeń związanych z układem oddechowym. Co ważne, te urządzenia są napędzane silnikami bezszczotkowymi, jeden silnik ma zaledwie moc 0,6 kW, czyli są bardzo oszczędne, zużywając mało energii elektrycznej w stosunku do swojej wielkości – podkreślił Artur Piętka.
Długo rodzina Piętków dochodziła do pełnej obsady krów. Po drodze było dużo problemów związanych z zakupem materiału hodowlanego i zmianą warunków utrzymania. Dopiero od 3 lat liczebność stada zaczęła się stabilizować i teraz na dobre mogą rozpocząć selekcję krów pod kątem wydajności.
– Zarówno ja, jak i syn ukończyliśmy kursy inseminatorskie, a nasienie buhajów zamawiamy ze SHiUZ-u Bydgoszcz, głównie pod kątem takich cech jak: produkcja mleka oraz zdrowotność nóg i racic. Wspomaga nas też buhaj, który chodzi w haremie z jałówkami. Do byka trafiają również krowy problemowe, które mają za sobą kilka nieskutecznych inseminacji – wyjaśnił Andrzej Piętka.
– Buhaja do krycia zawsze kupujemy z obcego stada i zwracamy uwagę, aby był on jak najmniej spokrewniony z naszymi krowami. Nie stosujemy nasienia seksowanego, gdyż z reguły jest ono polecane na jałówki, a u nas krycie jałówek załatwia buhaj – dodał Artur Piętka.
Za utrzymanie czystości na podłodze rusztowej odpowiada robot Lely Discovery, z kolei do podgarniania paszy rolnicy wykorzystują tanie urządzenie własnej konstrukcji, które współpracuje z wysłużonym Ursusem C-330, wykorzystywanym dziś już tylko na potrzeby oborowe.
Dój odbywa się w hali udojowej DeLaval typu rybia ość 2x8 stanowisk, gdzie aparaty udojowe podpinane są z boku. Mleko trafia do schładzalnika Japy o pojemności 9100 l. W oborze pracują także czochradła aktywne od firmy DeLaval.
Hodowcy od 8 lat użytkują wóz paszowy Trioliet z dwoma ślimakami pionowymi o pojemności 15 m3. Jest to pierwszy paszowóz w tym gospodarstwie.
– Na początku paszowóz wydawał się ogromny, był kupiony z dużym zapasem pojemności, ale wtedy mieszaliśmy na raz 3 góra 4 tony paszy. Dziś dla najwydajniejszej grupy krów na raz mieszamy ok. 7,3 tony paszy, co spowodowało, że musieliśmy doposażyć paszowóz w nadstawkę. Teraz współpracuje z nim ciągnik New Holland o mocy 117 KM. Gdy mieszaliśmy 3–4 tony paszy, to spokojnie dawał sobie radę znacznie mniejszy ciągnik o mocy 70 KM – powiedział Andrzej Piętka.
W skład dawki TMR zadawanej najwydajniejszej grupie krów, wyliczonej na 35 l produkcji dziennej, wchodzą takie pasze jak: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka, mokre wysłodki buraczane, gniecione ziarno kukurydzy z rękawa, poekstrakcyjne śruty sojowa i rzepakowa, dodatek mineralno-witaminowy oraz bufor. Z kolei TMR dla drugiej mniej wydajnej grupy krów, wyliczony na 22 l mleka, nie zawiera wysłodków buraczanych, ma mniejszy udział kiszonki z kukurydzy, a większy sianokiszonki, zmniejszono oczywiście też dawkowanie pasz treściwych.
Andrzej Piętka podkreśla dużą rolę, jaką w rozwoju gospodarstwa odegrały fundusze unijne, bez których by nie osiągnął dzisiejszej skali produkcji.
– Z funduszy unijnych korzystaliśmy od samego początku, czyli zaczęło się jeszcze od przedakcesyjnego programu SAPARD. Wtedy jedni się śmiali, inni przestrzegali, że nie damy rady. Zobaczyli, że nam wyszło i zaczęli sami korzystać z funduszy unijnych, ale byli już kilka lat do tyłu – stwierdził Andrzej Piętka, dodając, że w rozwoju produkcji mleka zaważyła również współpraca z bardzo silną mleczarnią i marką, jaką jest Mlekovita, dzięki której zawsze mogli liczyć na stabilną i wysoką cenę mleka.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski
Andrzej Rutkowski
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
Najważniejsze tematy