- Jak zmiana kąta nachylenia stanowisk w hali udojowej wpłynęła na pracę i kontrolę nad dojem?
- Jakie inwestycje planują hodowcy?
- Dzięki czemu rolnicy obniżyli koszty żywienia krów?
Koszt starej hali udojowej zwrócił się z nawiązką
– Stara hala przepracowała prawie 20 lat, więc zarobiła na siebie z nawiązką. Obecnie montujemy dojarnię dużo lepiej wyposażoną z automatycznymi ściągaczami i pomiarem mleka. To używana GEA, ale większość podzespołów wymieniliśmy na nowe, mieszcząc się w cenie 300 tys. zł. Ta rybia ość posiada 2 rzędy po 10 stanowisk ustawionych pod większym kątem niż standardowo, co daje możliwość zakładania aparatów udojowych od tyłu. To bezpieczniejsza opcja niż na starej dojarni, gdzie stanowiska były pod kątem 30o i aparaty zakładaliśmy z boku. W wyniku zmiany nachylenia stanowisk skróciły się odległości pomiędzy krowami, a dojarnia jest bardziej zbliżona do hali bok w bok. Na starej hali na jedną krowę przypadało 145 cm, a na nowej 80 cm. Oznacza to mniej chodzenia dla dojarza i lepszą kontrolę nad dojem – powiedział Rafał Mazur.
Ostrożnie z inwestycjami
Zaczęli od hali, a w planach mają też rozbudowę i modernizację prawie 20-letniej ściołowej obory wolnostanowiskowej, która maksymalnie może pomieścić 70 sztuk dojnych.
– Modernizacja obejmie m.in. wymianę poszycia dachowego i montaż świetlika kalenicowego, nie chcemy budować zupełnie nowej obory, bo dziś taka inwestycja jest zbyt kosztowna – wyjaśnił Rafał Mazur.
Rolnicy z roku na rok zwiększają zasiewy kukurydzy, tak aby zabezpieczyć odpowiedni zapas kiszonki z całych roślin, potem 100 ton ziarna zakiszają w rękawie, a nadwyżki ziarna sprzedają. Gromadzą coraz większe ilości pasz gdyż nie sprzedają cieląt, jałówki odchowują na remont i powiększenie stada, a buhajki opasają do wag ciężkich. Takie możliwości daje najnowszy budynek inwentarski, który został wybudowany 8 lat temu z myślą o dywersyfikacji produkcji.
- Hodowcy chcą zmodernizować i rozbudować dwudziestoletnią oborę wolnostanowiskową
Początkowo budynek miał mieć długość 30 m, ale w ostatniej chwili zmieniono projekt, dzięki czemu powstał obiekt o wymiarach 16 x 55 m. Młodsze zwierzęta przeznaczone do opasu chodzą luzem pogrupowane w boksach podobnie jak jałówki hodowlane. Zaś starsze opasy przechodzą na stanowiska uwięziowe. Jest to opas dwuetapowy. Po jednej stronie stołu paszowego szerokiego na 4,8 m znajdują się 42 stanowiska uwięziowe, a po drugiej stronie stołu są 54 legowiska podzielone na 9 sektorów wolnostanowiskowych.
Mleczarnia motywuje do oceny
Od roku stado objęte jest oceną użytkowości mlecznej, na taki krok hodowcy zdecydowali się za namową wiceprezesa OSM Włoszczowa Waldemara Gacka, który kieruje działem skupu tejże mleczarni.
– Dzięki ocenie wiemy jak lepiej żywić nasze krowy, by dawka była zbilansowana. Znamy dokładne parametry mleka każdej sztuki łącznie z zawartością mocznika. Przydatne są też oznaczenia dotyczące krów zagrożonych ketozą. To wskazówki są cenne nie tylko dla nas, ale też dla żywieniowców, z którymi współpracujemy. Za prowadzenie oceny mleczarnia dopłaca 2 grosze do każdego litra mleka, co w dużym stopniu rekompensuje koszty tej usługi – oznajmił Rafał Mazur, dodając, że skorzystał również z preferencyjnego kredytu udzielonego przez mleczarnię na zakup 12 pierwiastek, kolejne 10 zakupił z własnych środków.
- Wysłużony wóz paszowy Metaltech poddano modernizacji polegającej na wymianie ślimaka
Stary wóz na nowym ślimaku
Od kilkunastu lat hodowcy użytkują wóz paszowy Metaltech o pojemności 12 m3, który pracuje na drugim ślimaku, gdyż częsta eksploatacja sprawiła, że oryginalny ślimak nie dawał już takiej struktury jak kiedyś, był też mocno zużyty.
– Nowy ślimak zamontowała firma A-Lima-Bis. Na czas montażu, zapewnili nam paszowóz zastępczy, akurat dwuślimakowy. To było bardzo ważne, bo takie gospodarstwo jak nasze nie może zostać bez wozu paszowego. Zdecydowałem się na ślimak z 11 nożami, a nie 7 jak było to w standardzie. Teraz paszowóz tnie i miesza znacznie szybciej, co ma przełożenie na mniejsze zużycie paliwa – stwierdził Rafał Mazur.
Krowy dojne są podzielone na 2 grupy żywieniowe, co oznacza, że dostają inne dawki TMR. Grupa wydajniejsza, gdzie są krowy poniżej 150. dnia laktacji, może liczyć na dodatkowe pasze takie jak: poekstrakcyjna śruta sojowa, DDGS oraz większy udział w dawce kiszonki z kukurydzy. Tu dawka ustawiona jest na produkcję 30 l od krowy na dzień, a w grupie mniej wydajnej TMR gwarantuje produkcję na poziomie 22 l dziennie.
– Dzięki podziałowi na grupy obniżyliśmy koszty żywienia, w większym stopniu wykorzystując potencjał krów będących w szczycie laktacji. Jednocześnie ograniczyliśmy zapasanie się krów kończących laktację, co w dłuższej perspektywie przełożyło się na lepsze wyniki rozrodu i ograniczenie występowania ketozy – zakończył Rafał Mazur.
- Iwona i Rafał Mazurowie mają trójkę dzieci: Julkę, Szymona i Pawła, razem z rodzicami Mariolą i Wiesławem gospodarują na 250 ha w miejscowości Sarbice Drugie (pow. kielecki, gm. Łopuszno). Uprawiają 80 ha kukurydzy, 80 ha zbóż i 90 ha użytków zielonych. Utrzymują ponad 200 sztuk bydła, w tym 85 krów. Rocznie sprzedają prawie 600 tys. kg mleka do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej we Włoszczowie.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 12/2022 na str. 91.
Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.