Rolnicy nie mają chorobowego. Z gorączką i COVID-em musieli karmić i doić krowy
Pandemia koronawirusa dotknęła wielu z nas. Do szczególnie trudnych sytuacji dochodzi w rodzinnych gospodarstwach mlecznych, kiedy choroba stawia pod znakiem zapytania dalsze funkcjonowanie hodowli. Takiej trudnej sytuacji równo rok temu doświadczyła rodzina Madanowskich.
COVID zaatakował wszystkich domowników
Jacek Madanowski zachorował na koronawirusa, w ciężkim stanie spędził w szpitalu 5 tygodni, lekarze nie dawali większych szans na powrót do zdrowia. Dziś sam mówi, że cudem uniknął śmierci. Jego żona i syn również przeszli chorobę w warunkach domowych. Pracownik wystraszył się, że będzie miał zbyt dużo obowiązków podczas choroby gospodarzy i po prostu odszedł. Nie było komu wydoić i nakarmić 100 krów.
– Musieliśmy podjąć z synem Marcinem nadludzki wysiłek, pomimo choroby i gorączki doiliśmy i karmiliśmy nasze bydło. Pomógł też drugi syn, który mieszka w Warszawie, ale dostał zbyt krótki urlop. Nie zostało nam nic innego jak ograniczyć produkcję w tym krytycznym czasie, dlatego sprzedaliśmy 20 krów, które najsłabiej rokowały na przyszłość. Była to przymusowa selekcja. W takich sytuacjach jak ta widać, że inne zawody są uprzywilejowane w stosunku do rolnika, a zwłaszcza producenta mleka, który nie może sobie pozwolić na wolne nawet w czasie ciężkiej choroby. Nie wspomnę już o rolniczej stawce chorobowej wynoszącej 10 zł dziennie – powiedziała Renata Madanowska.
Wysoka wydajność krów mlecznych pomimo przeciwności
Dziś Madanowscy powoli odbudowują liczebność stada. Dużą nadzieję pokładają w 20 jałówkach, które niebawem będą się cielić. Stado od wielu lat objęte jest oceną użytkowości mlecznej, a średnia wydajność za poprzedni rok wyniosła 12 421 kg mleka i był to najlepszy wynik w powiecie łowickim i jeden z najlepszych w województwie łódzkim zaraz po uznanej hodowli OHZ Dębołęka.
Zatem Madanowscy pomimo dużych problemów zdrowotnych utrzymali wydajność na najwyższym poziomie, co trzeba docenić podwójnie, gdyż żywią bydło bez wozu paszowego oraz nie posiadają nowoczesnej obory wolnostanowiskowej.
W stadzie przeważają czarno-białe hf-y, ale są też sztuki odmiany czerwono-białej oraz krzyżówki z simentalem mlecznym
– Wysoka wydajność nie bierze się z wyposażenia obory, czy z rodzaju systemu utrzymania, tylko z odpowiedniej genetyki oraz dobrze zbilansowanej dawki żywieniowej i precyzyjnego odwzorowania w rzeczywistości tego co wyliczymy na papierze. Często jest tak, że dawka faktyczna znajdująca się na stole paszowym znacznie odbiega od tej wyliczonej, wtedy nie będzie żadnego efektu – powiedział Jacek Madanowski.
Gospodarz dodał, że już kilka lat przygotowywali się do budowy nowej obory wolnostanowiskowej, która na pewno usprawniłaby obsługę stada, ale obecnie niebywale wysokie ceny stali i innych materiałów budowlanych zupełnie wykluczają przeprowadzenie takiej inwestycji.
Zasady żywienia krów mlecznych bez paszowozu
Obora z roku 1980 była rozbudowana w roku 2004 i posiada w sumie 76 stanowisk, do których doprowadzono dojarkę przewodową.
– Utrzymujemy głównie hf-y odmiany czarno-białej, ale też odmiany czerwono-białej, jak i mieszańce z simentalem. Te ostatnie mają mocniejsze nogi, co jest bardzo ważne przy chowie w oborze uwięziowej, dlatego dobierając buhaje głównie zwracamy uwagę na budowę i zdrowotność nóg oraz płodność. Nasienie zamawiamy z dwóch firm: MCHiRZ Łowicz oraz Meritgen.
Już 3 razy hodowcy mieli różne wozy paszowe na testach, ale póki co nie zdecydowali się na zakup maszyny, która na pewno usprawniłaby żywienie stada. Dziś głównym powodem wstrzymania się z tą inwestycją są duże koszty produkcji mleka, generowane gównie przez drogie nawozy, pasze i paliwo.
– Przy żywieniu krów bez wozu paszowego trzeba pamiętać o naprzemiennym zadawaniu pasz energetycznych i białkowych. Nie może być tak, że rano zadamy zasobną w białko sianokiszonkę, a wieczorem energetyczną kiszonkę z kukurydzy. Należy też dość często, a wiec w stosunkowo małych jednorazowych dawkach zadawać paszę treściwą, tak aby nie narażać krów na kwasicę żwacza, my robimy to 4 razy dziennie – wyjaśnił Jacek Madanowski.
Na koniec rozmowy rolnik podkreślił, że dobrze układa się współpraca z OSM Łowicz, a ostatnio skorzystał z formy wsparcia, jaką oferuje łowicka spółdzielnia swoim dostawcom na zakup materiału hodowlanego.
Niezastąpioną maszyną w gospodarstwie mlecznym jest ładowarka teleskopowa, choć zakupiona jako używana, to sprawuje się bez zarzutów
Andrzej Rutkowski
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 45/2021 na str. 44-45.
Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Andrzej Rutkowski
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
Najważniejsze tematy