- Na czym polegała afera mleczna w SM Gostyń?
- Ile pieniędzy stracili rolnicy przez działanie grupy przestępczej?
- Dlaczego rolnicy dostaną premie za dostarczone mleko?
Rok 2019 miał zakończyć się w gostyńskiej spółdzielni wypuszczeniem nowych produktów, a tym czasem będzie on kojarzony z tzw. aferą mleczną. Na czym dokładnie polegał proceder fałszowania mleka?
– Polegał od na nieuczciwym zachowaniu części kierowców oraz rolników dostarczających mleko do naszej spółdzielni przy wykorzystaniu specjalnie przerobionej aparatury pomiarowej. Odbywało się to na dwa sposoby. Pierwszy sposób, to okradanie kilku uczciwych dostawców z mleka przez kierowców i włączonego w grupę przestępczą rolnika. Najlepiej wyjaśnić to na przykładzie. Kierowca jechał odebrać mleko do pięciu gospodarstw. W pierwszym z nich, na chwilę kierowca zamykał podrobiony przez siebie zawór, przez co rolnikowi nie było naliczane 40 czy 50 litrów mleka, które faktycznie trafiło do cysterny. Sytuacja powtarzała się w kolejnych gospodarstwach, aż kierowca dojeżdżał do wtajemniczonego w tę kradzież mleka rolnika. U niego zostało zlewane te skradzione innym rolnikom 180 czy 200 litrów i kolejnego dnia były już odbierane jako te pochodzące od tego nieuczciwego rolnika. W taki sposób rolnicy byli okradani przez innych rolników i kierowców.
A ten drugi sposób?
– Było to dolewanie wody do jednej z komór cysterny. Z naszych obliczeń wynika, że mogło to być nawet 13 tys. litrów wody na 550 tys. litrów mleka, które codziennie trafia do naszej mleczarni Na tym traciła cała spółdzielnia, czyli po raz kolejny sami rolnicy i inni członkowie. Z informacji zebranych przez śledczych wynika, że woda była również dolewana w gospodarstwach należących do tych nieuczciwych dostawców.
Dlaczego badania laboratoryjne nie wykazały wody?
– Tu muszę przyznać się do jednego błędu popełnionego przeze mnie w zarządzaniu spółdzielnią. Zarząd przychylił się do prośby niektórych pań pracujących w laboratorium, żeby to kierowcy pobierali średnią próbę mleka z każdej z cystern wjeżdżających na teren zakładu. Jak się okazało, niestety w ten sposób ułatwiliśmy kierowcom możliwość oszukiwania. Na podstawie danych ze śledztwa wiemy, że woda zawsze trafiała do środkowej komory cysterny. Kierowca pobierał próbę z pierwszej komory, udawał, że pobiera z drugiej i pobierał próbę z trzeciej komory.
Czy kierownik transportu mógł wiedzieć albo uczestniczyć w tej grupie przestępczej?
– Prokuratura zbierając materiał dowodowy uzyskała możliwość podsłuchiwania rozmów telefonicznych dwóch kierowców i dwóch rolników. Z tych podsłuchanych rozmów wynika, że kierownik transportu był przez kierowców jeszcze gorzej traktowany niż ja. To, w mojej opinii, jest jasny dowód na to, że kierownictwo tego działu nie współpracowało z nieuczciwymi rolnikami i kierowcami. Na to wskazują także działania innego z członków kierownictwa transportu. To on zawiadomił gostyńską policję o sytuacji, w której nowo zatrudniony kierowca po powrocie z trasy poinformował, że jeden z rolników chciał mu wręczyć kopertę z pieniędzmi. Wówczas też zadecydowaliśmy o zamontowaniu monitoringu na cysternach.
We wrześniu 2019 roku policja zatrzymała 11 osób zamieszanych w aferę mleczną. Co się z nimi stało?
– Zaproponowaliśmy wykluczenie z członkostwa w Spółdzielni Mleczarskiej w Gostyniu 12 osób. Wyrzuciliśmy ich za działanie na szkodę spółdzielni. Jedenaście z nich miało postawione zarzuty prokuratorskie, a dwunastą osobą był pracownik laboratorium. Ze stenogramów podsłuchanych przez prokuraturę rozmów wynika, że fałszował on wyniki średniej próby, za co otrzymywał pieniądze od grupy przestępczej. Wśród wykluczonych członków było też 5 kierowców oraz 6 rolników, w tym niestety także członkowie rady nadzorczej.
- Prezes Grzegorz Grzeszkowiak
Czy to koniec tej sprawy?
– Prokurator prowadzący sprawę twierdzi, że wkrótce kolejne osoby mają usłyszeć zarzuty. Mają to być zarówno kierowcy, jak i rolnicy. Łącznie około 50 osób. Choć niewykluczone, że będzie ich jeszcze więcej, gdyż prokuratura już przedłużyła postępowanie przygotowawcze do lutego 2020 roku, a zapewne będzie potrzebować jeszcze więcej czasu na zebranie wszystkich dowodów. Prokurator, który prowadzi sprawę stwierdził, że w naszej spółdzielni od lat działała zorganizowana grupa przestępcza pod przywództwem jednego z kierowców cysterny pracujących do niedawna w naszej firmie. Mamy na to potwierdzenie w stenogramach podsłuchanych rozmów. Z tego powodu, nie czekając na działania prokuratury, łącznie już 14 kierowców zostało zwolnionych dyscyplinarnie. W to miejsce już przyjęliśmy 5 nowych. Kolejny ma do nas dołączyć jeszcze w grudniu, a następnych trzech w lutym.
Na niedawnym spotkaniu zarządu i przedstawicieli rady nadzorczej z rolnikami dostawcy wskazywali, że na zebraniach rejonowych informowali zarząd o nieprawidłowościach w zliczaniu mleka.
– Zgadza się. Zawsze powtarzałem, że jest to niemożliwe, gdyż mamy system zliczeniowy dostarczonego mleka co roku legalizowany przez urząd. I z tego powodu byłem pewien, że działa on prawidłowo. Dopiero przeszukanie przez policjantów szafek kierowców oraz podsłuchy ich rozmów telefonicznych pozwoliły poznać dokładny mechanizm tego oszustwa. Zarząd spółdzielni nie ma takich narzędzi jak śledczy i sami nie bylibyśmy w stanie wykryć działania tej mafii.
Ile pieniędzy rolnicy mogli tracić przez działanie tej grupy przestępczej i czy są jakieś szanse na ich odzyskanie?
– Z naszych wyliczeń wynika, że przez dolewanie wody do mleka każdy z naszych dostawców tracił 6–7 groszy na litrze. Jeżeli przeciętnie jeden rolnik dostarcza do spółdzielnie rocznie jakieś 200 tys. litrów mleka, to w ciągu roku przez nieuczciwych kierowców i dostawców tracił około 12 – 14 tys. zł. Ale czy jest szansa, aby w jakikolwiek sposób odzyskać te pieniądze? Niestety, jako spółdzielnia nie możemy wypłacić żadnej rekompensaty. Musiałby istnieć jakiś rzetelny i miarodajny system, który powiedziałby kto ile dokładnie stracił.
Niektórzy rolnicy twierdzą, że w spółdzielni pojawiły się „lewe” faktury za remonty pojazdów, które miał akceptować zarząd.
– Jeżeli ktokolwiek ma takie informacje, to niech je zgłosi prokuraturze lub policji i niech śledczy to wyjaśnią. Mogę tylko dodać, że komisja gospodarcza przy radzie nadzorczej pod przewodnictwem Andrzeja Kubiaka, zażądała wglądu do wszystkich faktur. Przeglądali je przez kilkanaście godzin i nie znaleźli żadnych nieprawidłowości. A dlaczego? Bo my w nieuczciwy sposób nie pracujemy.
W lutym i marcu odbędą się zebrania rejonowe, a w kwietniu Walne Zgromadzenie. Czy poda się pan do dymisji?
– Rolnicy w każdej chwili mogą złożyć wniosek do rady nadzorczej o odwołanie mnie. Nie jestem przyspawany do fotela prezesa, ale uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest, abym pozostał prezesem do wyjaśnienia przez prokuraturę całej afery. Chcę też zwrócić uwagę, że we wrześniu – kiedy prokuratura zatrzymała 11 osób zamieszanych w oszustwa – byłem przesłuchiwany jako pierwszy, jako świadek. Oznacza to, że nie mogłem odmówić składania wyjaśnień i nie mogłem kłamać. Gdybym był uwikłany w działalność tej grupy przestępczej, to też bym miał zarzuty prokuratorskie.
Natomiast zgadzam się z jednym stwierdzeniem, które padło 18 listopada podczas spotkania z rolnikami. Jeden z dostawców mleka powiedział, że ze swojej działalności w związku z tą sprawą powinni być rozliczeni też członkowie rady nadzorczej.
Część rolników należących do SM Gostyń po ludzku obawia się o jej los. Jaka jest obecnie sytuacja spółdzielni?
– Spółdzielnia ma się dobrze. Pomimo afery mamy rekordowy poziom sprzedaży naszych wyrobów. Mamy superpłynność finansową. Za mleko w skupie płacimy obecnie 1,33 złotego za litr, co jest stawką co najmniej niezłą. I płacimy to w terminie, co do dnia. I co warto podkreślić, właśnie jesteśmy w trakcie wprowadzania nowych produktów. Już poszły pierwsze próbki dwóch rodzajów serów dojrzewających o nazwie Gostyński – gouda i szwajcarski. Jak wypadną one dobrze, to w styczniu pierwsza partia tych serów trafi do sprzedaży. Musimy iść w tę stronę, bo to pozwoli nam lepiej zarabiać na mleku niż produkcja mleka spożywczego czy UHT, gdzie konkurencją są takie potęgi jak Mlekovita czy Mlekpol. Może w kolejnym kroku uda się nam również zamontować linię do konfekcjonowania sera, bo to znacznie poprawi rentowność. Ale na razie będziemy go produkować w blokach 12 kg i na to mamy obecnie zbyt zapewniony.
Czyli można powiedzieć, że wykrycie afery mlecznej wyszło spółdzielni na dobre?
– Oczywiście. Tak naprawdę ukrócenie tego procederu jeszcze bardziej poprawiło kondycję spółdzielnię, która wcześniej i tak była dobra. Jeśli za wodę, każdego dnia 13 tys. litrów, płaciliśmy jak za mleko, czyli 1,35 złotego, to ta sytuacja znacznie się poprawiła. Teraz może być już tylko lepiej.
Czy to przełoży się też na zyski rolników?
– Oczywiście. Planujemy wypłacić jednorazową premię za mleko odstawione w grudniu dla wszystkich dostawców w wysokości 3–4 groszy za każdy litr. Zamiast 1,33 zł/l będziemy płacić 1,36 zł/litr. Niewykluczone również, że po Nowym Roku będziemy mogli podnieść ceny skupu mleka.
Dziękuję za rozmowę.
Zdjęcia: Paweł Mikos