Z artykułu dowiesz się
- Jakie oszczędności udaje się uzyskać rolnikowi ograniczając przebywanie krów w oborze?
- Jakie 3 etapy odchowu cieląt stosuje hodowca?
- Jak producent mleka ocenia współpracę z OSM Giżycko?
Z artykułu dowiesz się
Jednak rolnik w dość sprytny sposób wybrnął z kłopotu i bez zmiany systemu utrzymania znacznie ograniczył zużycie słomy. Na czas letni obszar legowiskowy w formie głębokiej ściółki zostaje zamknięty i zastępuje go sama natura, czyli 7 ha pastwisk położonych tuż przy oborze. To tam bydło spaceruje i odpoczywa, pobiera zielonkę, która jest tylko dodatkiem do solidnej dawki TMR zadawanej w oborze na stole paszowym, zlokalizowanym tuż obok korytarza gnojowego z posadzką rusztową.
– Krowy wrócą na głęboką ściółkę dopiero od października. Teraz w oborze pobierają tylko TMR, a resztę czasu spędzają na świeżym powietrzu. Ma to bardzo dobry wpływ na ich zdrowotność, zwłaszcza nóg, poprawiła się też płodność, bydło w takich warunkach znacznie wyraźniej okazuje ruję. Dzięki temu rozwiązaniu nie tylko zużywamy znacznie mniej słomy, ale też korzystamy z dopłaty do wypasu, spełniamy też warunki co do dopłaty dobrostanowej. W sumie rocznie daje nam to dodatkowe 50–60 tys. zł – podkreślił Zbigniew Mamryk, jednocześnie szacując, że gdyby nie wypas, to zużycie słomy wzrosłoby do 1500 balotów rocznie, a tak jest mniej więcej 2 razy mniejsze.
Dość dobra zdrowotność stada przełożyła się też na zmniejszenie brakowania i dziś rolnik uzyskuje nadwyżki jałówek, które sprzedaje do innych gospodarstw, mając z nich dodatkowy dochód.
Obora głębokościółkowa przeznaczona tylko dla krów dojnych posiada wymiary 21,5 x 36 m. Przylega do niej przybudówka o wymiarach 5 x 12 m, w której są pomieszczenia socjalne. Dój odbywa się na hali udojowej DeLaval typu rybia ość 2 x 5 stanowisk, a mleko trafia do schładzalnika o pojemności 4,1 tys. litrów.
– W celu usprawnienia doju w sezonie letnim, wygrodziliśmy dodatkową poczekalnię do hali udojowej. Znajduje się ona na zewnątrz obory, gdzie zganiamy bydło z pastwisk tuż przed dojem – powiedział Zbigniew Mamryk.
Druga, nowsza obora z 2016 roku przeznaczona jest dla młodzieży hodowlanej, korzystają z niej jałówki oraz krowy zasuszone. Najmłodsza grupa jałówek i krowy zasuszone mają do dyspozycji głęboką ściółkę. Zaś starsze grupy jałówek są utrzymywane na rusztach. Jednak zanim każda cieliczka trafi do tego budynku, przechodzi okres odchowu, prowadzony aż w 3 etapach. Pierwszy, najkrótszy, trwa ok. tygodnia, odbywa się w indywidualnym boksie w cielętniku. Potem cielęta trafiają do indywidualnych budek typu igloo, a na koniec do budek zbiorowych.
W gospodarstwie pracuje wóz paszowy Sano o pojemności 11 m3, napędzany przez ciągnik New Holland o mocy 75 KM. Pomimo że paszowóz przepracował już 16 lat, to miał tylko jeden przestój związany z wymianą zużytego łożyska.
– Aby poprawić jakość kiszonek i jednocześnie ograniczyć ich straty, wybudowałem 2 silosy kiszonkarskie, każdy z nich ma wymiary 8 x 30 m. Nie są one wystarczająco duże, ponieważ ograniczała nas wielkość działki, a dokładnie, sąsiedztwo drogi gminnej, od której musiały być zachowane znaczne odległości. Dlatego część kiszonek nadal musimy składować w tradycyjnych pryzmach – stwierdził Zbigniew Mamryk.
Zbigniew Mamryk bardzo chwali współpracę ze swoją mleczarnią, czyli OSM Giżycko, gdzie od samego początku, tzn. od 1994 roku dostarcza biały surowiec.
– Nie jest to mała mleczarnia, ale żaden rolnik nie jest anonimowy. Zarówno ja, jak i moi koledzy możemy pójść do prezesa Szczepana Szumowskiego i spokojnie z nim porozmawiać. Nasza spółdzielnia dba o rolników, co nie tylko przejawia się dobrą ceną surowca, zawsze terminową wypłatą, ale też codziennymi kontaktami z działem skupu i niesioną ewentualną pomocą. Np. w każdej chwili można zbadać mleko na wypadek sprawdzenia karencji antybiotyku, za co nic nie płacimy. Ponadto dużym plusem jest szybkie wypłacanie udziałów, już po roku zakończenia produkcji, co szczególnie jest ważne dla starszych rolników, zbliżających się do wieku emerytalnego. Te udziały mogą być wartościowym dodatkiem do relatywnie niskiej emerytury rolniczej – podkreślił rolnik.
Od 7 lat Zbigniew Mamryk sam wykonuje zabiegi inseminacji, a kurs inseminatorski ukończył w oleckim oddziale SHiUZ-u Bydgoszcz. Również nasienie zamawia właśnie z tej zaufanej firmy. Nie stosuje nasienia seksowanego ze względu na jego obniżoną skuteczność, a i tak nie narzeka na brak jałówek.
– Nie jestem jakimś wybitnym inseminatorem i specjalistą od rozrodu. Pewnie lepiej byłoby powierzyć to zadanie lekarzowi weterynarii, mającemu do dyspozycji aparat USG, większą wiedzę i doświadczenia w tym zakresie. Ale tu pojawia się problem z przyjazdem takiego fachowca w sobotę, niedzielę czy inny dzień świąteczny. A przecież krowa nie poczeka, ma ruję i trzeba ją pokryć. W ogóle na naszym terenie jest mało lekarzy weterynarii specjalizujących się w bydle mlecznym – zakończył hodowca.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 39/2022 na str. 96. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Andrzej Rutkowski
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
Najważniejsze tematy