- Przeciętna liczba świń w polskim stadzie
- Spada pogłowie świń w Polsce
- Pogłowie świń największych producentów UE
- Prawo nie służy rolnikom
- Przede wszystkim konsumenci i obrońcy zwierząt
- Zielony ład i zakazy
- Wegeniebezpieczeństwo
- Problemy z nowymi inwestycjami
- Zakaz wykorzystania ZnO
- Główne trendy w prawodawstwie
- Najważniejsze wyzwania na przyszłość
Głównym europejskim nurtem jest spadek pogłowia świń. Wyjątkiem jest Hiszpania, gdzie produkcja rośnie. Drugim trendem jest zmniejszająca się liczba gospodarstw utrzymujących świnie, przy zwiększającej się skali produkcji w stadach.
Spada pogłowie świń w Polsce
– Średnia wielkość stad świń rośnie wolniej, niż spada pogłowie. Widzimy to w Polsce wyraźnie. W przeciągu kwartału statystyczne stado powiększyło się o 1 świnię, a w zeszłym roku o 14 zwierząt i obecnie liczy około 160 osobników. Od 2020 roku wielkość stada w Polsce wzrosła o 46%, ale nadal jest dramatycznie mała w stosunku do zachodnich konkurentów – mówił podczas debaty na targach Ferma Świń w Bydgoszczy dr Tomasz Schwarz z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Jego zdaniem istotnym elementem tych zmian jest specjalizacja produkcji na poziomie krajowym.
Duńczycy wyspecjalizowali się w produkcji warchlaków, a Polacy w tuczu tych warchlaków. Zdaniem eksperta to bardzo niebezpieczne zjawisko, gdzie jesteśmy uzależnieni od duńskich dostaw prosiąt. Pytaniem otwartym pozostaje, co się stanie, jeżeli z jakichś powodów import duńskich warchlaków zostanie ograniczony lub wstrzymany? Zdecydowanie lepiej wygląda sytuacja krajów, gdzie zdecydowano się zachować większą samodzielność, czyli we Francji, Austrii, Włoszech i Hiszpanii. Tam cykle zamknięte dają większe bezpieczeństwo rolnikom w przypadku ewentualnych zawirowań na rynku europejskim. Podczas ostatnich 30 lat produkcja i pogłowie świń wahały się, ale w ostatnich latach widać wyraźny spadek w Niemczech i dramatyczny spadek w Polsce.
– Wejście do Unii Europejskiej było wielkim krokiem cywilizacyjnym dla naszego kraju. Niestety, równocześnie ucierpiała na tym branża trzody chlewnej. Wynikało to przede wszystkim z tego, że nie daliśmy rady dostosować się do wymogów wspólnego rynku rolnego – uważa dr Schwarz.
Co dało przewagę Hiszpanii? Ano, rozprzestrzeniający się na wschodzie Europy ASF. Po 30-letnich doświadczeniach w walce z wirusem Hiszpanie doskonale wykorzystali swoje „5 minut” na światowej arenie produkcji świń.
– Prawo powinno służyć branży i jej beneficjentom, czyli rolnikom – uważa dr Tomasz Schwarz z UR w Krakowie.
Prawo nie służy rolnikom
– Mamy prawo dotyczące naszej branży, a w nim szereg zapisów, które mają regulować produkcję. Komu ono powinno służyć? – pytał ekspert. Jego zdaniem beneficjentów prawa jest co najmniej kilku. Bez wątpienia w pierwszej kolejności powinna być to branża i podmioty branży, czyli wszyscy rolnicy i ich gospodarstwa rolne. Poza tym największymi beneficjentami powinni być również konsumenci i stojące za nimi organizacje konsumenckie, bo tu chodzi o bezpieczeństwo żywności. Należy zawsze pamiętać, że produkcja żywności jest bardzo odpowiedzialnym zadaniem ze społecznego punktu widzenia. Oczywiście, beneficjentem jest też środowisko i organizacje ekologiczne.
– Musimy liczyć się z tym, że rolnictwo generuje pewne zagrożenia środowiskowe, więc konieczne są starania, by temu przeciwdziałać. Tak więc takie organizacje do pewnego stopnia korzystają z zapisów prawa – wyjaśniał dr Schwarz. Oczywiście, z regulacji prawnych korzystają też zwierzęta, które dla nas są elementem produkcji, ale nie wolno zapominać, że są żywymi istotami. I na to zwraca się w prawie coraz bardziej uwagę. Ostatnim ogniwem są instytucje, które nadzorują prawo i jego działanie.
Przede wszystkim konsumenci i obrońcy zwierząt
A jak to wygląda w rzeczywistości? Jakie trendy ma prawodawstwo unijne?
– Pierwszą sprawą jest redukcja zużycia środków antydrobnoustrojowych i zawartości białka w paszy. To czynniki wpływające nie tylko na środowisko, ale też na zdrowie. To są kwestie, które już są zawarte w przepisach. Obecnie są to zalecenia, które nie zawsze mają postać aktów prawnych, ale należy je poważnie brać pod uwagę – uważa ekspert. Szczególnie dlatego, że razem z poprawą dobrostanu generują wyższe koszty produkcji.
Tymczasem obecnie prawo służy w pierwszej kolejności nie rolnikom, a obrońcom i organizacjom zajmującym się prawami zwierząt, ekologią i konsumentami. Pytanie, czy faktycznie zatem służy zwierzętom, środowisku i samym konsumentom? Zdaniem Schwarza: niekoniecznie. W największym stopniu służy organizacjom. W tym układzie instytucje nadzorujące stawiają się w roli opresyjnej, a nie pomocowej. To poważny problem, że prawodawstwo do takiej sytuacji dopuszcza. Branża jest stawiana na samym końcu, a podmioty branży, czyli rolnicy i ich gospodarstwa jeszcze dalej.
– Jeżeli przyjrzymy się, jakie są główne założenia UE w odniesieniu do naszej branży, okazuje się, że tam nie ma żadnych elementów wspomagających branżę – mówił ekspert.
Zielony ład i zakazy
W najbliższej przyszłości czeka nas Zielony Ład (Green Deal). Dla producentów żywności pochodzenia zwierzęcego najważniejsza jest w nim bodaj redukcja zużycia o 50% środków przeciwdrobnoustrojowych. To już się dzieje w niektórych krajach. Wyzwania te zostały zebrane w pakiety:
Mamy zatem 4 elementy, ale nie ma w nich producenta ani branży. Schwarz twierdzi, że czasami interesy te idą w parze, ale nie zawsze.
– Co jest ważniejsze? To, żebyśmy produkowali żywność, czy pomysły różnych organizacji? – pytał retorycznie ekspert.
W Hiszpanii, Niemczech, Francji, Danii i Holandii udało się znacznie zredukować zużycie antybiotyków w produkcji zwierząt. W Polsce z roku na rok wykorzystujemy ich więcej. Czy Zielony Ład jest zły, czy my robimy coś nie tak? Odpowiedź, zdaniem Schwarza, leży gdzieś pośrodku.
Wciąż zarzuca się producentom zwierząt, że trują środowisko.
– To nieprawda! To naciąganie faktów, ale wpływ na środowisko mamy – uważa ekspert. Pojawiają się zatem pomysły, by wracać do chowu ściołowego. Ale czy ten jest lepszy dla środowiska? Emisja amoniaku z systemów ściołowych może być nawet dwukrotnie wyższa niż z bezściołowych.
Wegeniebezpieczeństwo
W społeczeństwie nie ma zbyt dużego odsetka osób, które wyeliminowały ze swojej diety produkty odzwierzęce. Ale dla branży są one, zdaniem Schwarza, potencjalnie bardzo niebezpieczne. Dlatego, że są bardzo agresywne w przekazie, a branża mięsna jest bierna wobec tych ataków. Nie bronimy się przed tym i musimy znaleźć sposób, by zadbać o swoje interesy.
– Najbardziej niebezpieczny ruch, który będzie kreował prawo „End the Cage Age”, czyli koniec ery klatkowej. Poza tym, że nie mamy do końca zdefiniowanej klatki, to na pewno zmiany w prawie, dotyczące chociażby utrzymywania loch w kojcach porodowych nas dosięgną – uważa ekspert.
Problemy z nowymi inwestycjami
Mamy w kraju ogromny problem z lokowaniem nowych inwestycji. Na porządku dziennym są protesty społeczności lokalnych przeciw istniejącym już fermom. Prawo w Polsce nie daje żadnej możliwości obrony inwestora-rolnika. Była inicjatywa ustawodawcza, żeby obszary wiejskie podzielić na dwie kategorie: wieś produkcyjną i rekreacyjną. W tej pierwszej nikt nie miałby prawa protestować przeciw produkcji zwierzęcej. Niestety, wszelkie pomysły mające ułatwić rozwój produkcji świń w Polsce lądują w zamrażarce.
Zdaniem eksperta bardzo ważne byłyby również regulacje odnośnie do znakowania i paszportyzacji mięsa wieprzowego, które pomogłyby budować lokalny patriotyzm.
Zakaz wykorzystania ZnO
– Przez wiele lat Polska trzodą stała. Produkowaliśmy 23 mln świń, a teraz rolnicy masowo likwidują hodowle. Dzieje się tak m.in. dlatego, że zakazuje się nam wykorzystywania środków ułatwiających produkcję, jak ZnO. To jest realny problem dla producentów prosiąt – mówił Tadeusz Ziółkowski, producent świń z pow. toruńskiego.
– Dlaczego decyduje się o nas, bez nas – pytał. Rolnik uważa, że producenci świń mają zdecydowanie większą wiedzę od tych, którzy często bez konsultacji społecznych tworzą przepisy. Rolnicy mają przeświadczenie, że wiele regulacji jest wprowadzanych w życie pod naciskiem lobby różnych organizacji.
Biorący udział w dyskusji rolnicy uważają, że każdy zakaz i nakaz to kolejna kula u nogi dla producentów świń. Przez to stają się coraz mniej konkurencyjni.
– Niektóre przepisy są na wyrost wprowadzane w życie. Nie dajmy się zwariować. Przepisy powinny być spójne z rzeczywistością. Jest wiele zamienników ZnO, ale ich wykorzystanie w produkcji jest dużo droższe. Mówimy więc o problemie czysto ekonomicznym – uważa Ryszard Błaszkiewicz, producent świń z pow. rypińskiego.
– Zabrano nam tanie zabezpieczenie antybiegunkowe, bo koszt ZnO wynosił około 20 zł/t paszy. Bez żadnych rekompensat, czy zachęt narzuca nam się kolejne wymogi, a my za to płacimy krocie. W obliczu ostatnich dwóch lat kryzysu niezależni rolnicy są bez szans w porównaniu z dużymi korporacjami – mówiła Maria Pietrzak-Morusiewicz, producentka prosiąt z pow. rypińskiego, członek Zarządu Polskiego Związku Niezależnych Producentów Świń. Jej zdaniem każdy tego rodzaju zakaz to kolejna kula u nogi. Stajemy się coraz mniej konkurencyjni. Producentka zaznaczyła też, że w skali świata Europa jest małym kontynentem i jej wygórowane standardy odnośnie do ochrony środowiska mogą być zgubne dla produkcji rolnej w tej części globu. Jesteśmy coraz mniej konkurencyjni. Reszta świata nie jest tak bardzo skupiona na ochronie środowiska. Producentów świń w Chinach, Brazylii czy USA nie dotyczą takie ograniczenia.
– Narzuca nam się wymogi, za które płacimy krocie – mówiła producentka prosiąt Maria Pietrzak-Morusiewicz, członek Zarządu PZNPŚ.
Rolnicy podkreślali, że bardzo długi okres kryzysu spowodował, że gospodarstwa utrzymujące świnie, jeżeli przetrwały, ledwo wiążą koniec z końcem. I nie można teraz od rolników wymagać, żeby inwestowali krocie w nowe systemy produkcji świń, bez względu na to, czy są to systemy żywienia, utrzymania, czy bioasekuracji świń.
Główne trendy w prawodawstwie
- Redukcja zużycia specjalistycznych środków antydrobnoustrojowych, w tym tlenku cynku.
- Redukcja zawartości białka w paszy na rzecz jego wartości biologicznej, w celu minimalizacji problemów zdrowotnych układu pokarmowego i emisji amoniaku.
- Poszukiwanie alternatywnych źródeł białka paszowego.
- Poprawa dobrostanu zwierząt.
- Idea „Jedno zdrowie” (One Health): zdrowe zwierzę = zdrowy konsument.
Najważniejsze wyzwania na przyszłość
- Wegańska ideologia i jej rosnący wpływ na europejską produkcję wieprzowiny.
- Ideologia praw zwierząt – zakaz lub co najmniej ograniczenie produkcji zwierzęcej.
- Idea głównego wpływu produkcji zwierzęcej na światowe zanieczyszczenia środowiska.
- Rosnące koszty produkcji.
- Pobudzenie patriotyzmu konsumenckiego.