- Planowane średnie plony zbóż.
- Polski pozaunijny handel zbożami przez pierwsze 10 miesięcy sezonu 22/23.
- Import zbóż do UE.
- Import zbóż do Polski.
- Eksport i import pszenicy do UE.
- Eksport i import kukurydzy do UE.
- Eksport i import pozostałych zbóż do UE.
W poprzednim sezonie import do UE pozostałych zbóż, poza pszenicą, był w zasadzie równoważony eksportem, bo zarówno przychody, jak i rozchody wynosiły 14,7–14,8 mln t. W tym sezonie pozaunijny import mocno przeważył szalę i poprawił bilans paszowy.
Plony zbóż w Unii będą dobre?
Według KE plony zbóż w całej Unii Europejskiej mają być podobne do średniej z lat 2018–2022, bo poza jęczmieniem jarym, który może zaplonować o 4% niżej, większość zbóż ma mieć plony o 1–4%, a żyto nawet o 8% wyższe od średniej wieloletniej.
- Pszenica w Unii ma wg prognoz stanu upraw średnio plonować 5,74 t/ha,
- jęczmień 4,92 t/ha,
- żyto 4,30 t/ha,
- a pszenżyto 4,39 t/ha.
Jednak system
monitoringu stanu upraw MARS już pod koniec kwietnia wykazuje, że ponownie zaznaczył się wyraźny wpływ upałów i suszy na stan zbóż na Półwyspie Iberyjskim. Zarówno
Hiszpania, jak i Portugalia ma mieć plony pszenicy o 20–21% mniejsze, niż wynosi średnia z ostatnich pięciu lat.
Spadek plonowania jęczmienia ma być zdecydowanie większy, bo aż 25% dotyczy już tylko Hiszpanii, bo Portugalia ma mieć plony tego zboża o 8% niższe od wieloletnich. Pszenżyto zaplonuje w Hiszpanii słabiej o 17%, a w Portugalii o 14%. Natomiast spadek plonów żyta w tych dwóch krajach wynosić będzie 19 i 8%, odpowiednio do 1,95 t/ha i 1,02 t/ha.
Import nadmuchał bilans
Element suszy na południu Europy staje się już regularnym punktem rozważań, dotyczących potrzeb paszowych krajów zorientowanych na hodowlę zwierząt i uprawę warzyw i owoców, a zlokalizowanych w samym centrum oddziaływania gorących mas powietrza. Podczas gdy w eksporcie podstawowych zbóż UE w ciągu 10 miesięcy tego sezonu (1.07.2022 r.–30.04.2023 r.) jedynie w pszenicy zanotowała 8-proc. wzrost – do 26,83 mln t, to dla unijnego bilansu w świetle potrzeb paszowych zdecydowanie bardziej istotnym zjawiskiem był zbożowy import.
Polski pozaunijny handel zbożami przez pierwsze 10 miesięcy sezonu 2022/2023- Import pszenicy w omawianym okresie bieżącego sezonu wzrósł z 2,2 mln t w sezonie 2021/22 do 9,4 mln t,
- a import kukurydzy, zbliżając się do 23 mln t, wzrósł o 9,5 mln t.
- Jęczmienia Unia zaimportowała 1,8 mln t, o 1 mln t więcej,
- a import owsa choć zdecydowanie niższy, wzrósł o 37% do prawie 150 tys. t.
- Jedynie żyta w tym sezonie UE zaimportowała mniej i to aż o ponad połowę, co oznacza zaledwie 105 tys. t w ciągu 10 miesięcy sezonu 2022/23.
Jeżeli podliczymy unijny import wszystkich zbóż poza pszenicą, to wyniósł on 25,12 mln t, a ten sezon przyniósł w sumie 71-proc. wzrost. Natomiast eksport wyniósł 10,6 mln t i spadł o 29% w porównaniu z sezonem 2021/22. Gdyby przyjąć 14,8 mln t z ubiegłego sezonu jako standard zapotrzebowania, to dodatkowe ponad 10 mln t zabezpieczyło potrzeby paszowe w UE na aktualny i część nadchodzącego nowego sezonu.
Do Polski wjechało 1,3 mln t kukurydzy
Ilości zbóż zaimportowanych do UE dotyczą także oczywiście i Polski, choć trzeba powiedzieć, że zdecydowanie groźniej ze względu na ilości napływających zbóż z Ukrainy wyglądała tu sytuacja w pierwszej połowie sezonu. Skończyło to całkowitą blokadą importu, ale trzeba wyraźnie powiedzieć, że już zdecydowanie wcześniej duże firmy paszowe obkupiły się tańszą ukraińską kukurydzą, bo właśnie na niej skupił się nasz rynek przetwórczy. Dziś efekt może nie szokuje, bo w sumie do końca kwietnia wjechało do Polski 1,3 mln t kukurydzy i jesteśmy zaledwie szóstym importerem w UE.
Za to importując 813 tys. t pszenicy jesteśmy trzecim jej importerem, ustępując znacznie bardziej potrzebującej tego zboża Hiszpanii (3,14 mln t) i niewiele mniej kupując od Rumunii (870 tys. t), która na równi z Polską dźwiga ciężar sąsiedzkiej pomocy dla Ukrainy.
Bez wsparcia tanieją
Tak duży import, pomimo wstrzymujących się ze sprzedażą rolników doprowadził do podołowania cen zbóż paszowych. Jeszcze w pierwszej połowie sezonu zarówno żyto paszowe, pszenżyto, jak i kukurydza znajdowały dodatkowe ujście w portach i kanały dzięki handlowi przygranicznemu z Niemcami. Koniec zimy to jednak czas, gdy oferty zakupu tych zbóż z portowych cenników zaczęły znikać, co zbiegło się z czasem nacisków na zwiększenie eksportu pszenicy w celu udrożnienia rynku.
Na efekty takich działań nie trzeba było długo czekać i skupy coraz mniej chętnie zaczęły podchodzić do zakupu zbóż paszowych. Skupujących kukurydzę suchą mniej było już od samego końca żniw, bo niemal wszyscy, którzy zajmowali się jej suszeniem i zakupem zostali spadającymi cenami mocno wystraszeni. Jednak spadek cen do 750–860 zł/t, zwłaszcza w tych niższych rejestrach, jest prawdziwym dramatem. Przecież wielu skupujących płaciło na początku kukurydzianych żniw zdecydowanie więcej za kukurydzę mokrą.
Trudno się dziwić, że na kukurydzę obecnie niemal się obrazili, ale niestety już pod koniec drugiej dekady maja br. zaczęło to także dotyczyć pozostałych zbóż paszowych. Pszenżyto potaniało do 600–790 zł/t, żyto 550–700 zł/t, a jęczmień 650–800 zł/t. Nawet pszenica paszowa mocno staniała, a jej średnia w systemie monitoringu topagrar.pl (18.05.2023 r.) wyniosła 776 zł/t.
Pojawił się problem zbytu
Kupujący w celach handlowych przestali się interesować wyraźnie zbożami paszowymi, bo nie widzieli tu ani perspektywy zarobku, ani szansy na szybką odsprzedaż towaru przy przymykającym się rynku. Problemu ze zbytem nie mają firmy paszowe, ale te w części są pokryte przez zdecydowanie wcześniejsze zakupy, choćby kukurydzy, a zakupy bieżące traktują ze szczególną troską, bo hodowla świń w kraju mocno podupadła i zbyt pasz stał się bardzo ograniczony.
Nad rynkiem zbożowym pojawiło się widmo odwracającego się od lady największego w Polsce konsumenta, jakim jest krajowy przemysł paszowy. Jeśli sprzedaż zbóż przeznaczonych na pasze się szybko nie udrożni, to nasz rynek krajowy już nie tylko w pszenicy, której zbieramy najwięcej, także w pozostałych zbożach czeka bardzo duży problem ze zbytem i cenami tak niskimi, że aż strach pomyśleć o żniwach.
Interwencja do poprawki Przez niezgrabne sformułowanie w treści rozporządzenia, dotyczącego dopłat do zbóż sprzedawanych przetwórcom albo zajmującym się obrotem firmom handlowym ograniczono bezpośrednią możliwość sprzedaży do samych producentów żywca. Na szczęście 8 maja br. minister rolnictwa podczas konferencji prasowej wyjaśnił tę kwestię. – Dopłatę do zboża otrzyma każdy rolnik, który sprzeda swoje zboże hodowcy bydła, trzody, czy drobiu – zapewnił Robert Telus. I choć zapisów w rozporządzeniu o dopłatach do dnia pisania tego artykułu nadal nie zmieniono, to informacjom pochodzącym bezpośrednio od samego ministra możemy już chyba zaufać. |
Niniejszy artykuł jest wybrany z tekstów przygotowanych wcześniej do czerwcowego wydania top agrar Polska, od tego czasu ceny jeszcze spadły. Ile obecnie kosztują zboża paszowe, dowiesz się z artykułu: Handel zbożami zaczyna się-zawieszać, a ceny i tak lecą.
dr Juliusz Urban
Fot. Sierszeńska