- Za co rolnicy zostali ukarani podczas protestów
- Jakie sytuacje wpłynęły na wahania cen żywca wołowego
Ukarani za protesty
Waldemar Michalak wraz z synami utrzymuje 200 sztuk bydła opasowego. Rozwój gospodarstwa, zwiększenie pogłowia bydła oraz mniejszą pracochłonność miała zapewnić nowa obora, która jednak nie powstanie, gdyż rolnicy uważają, że w dzisiejszych czasach to zbyt duże ryzyko.
– Na rynku nie ma stabilizacji, ceny żywca wołowego podlegają częstym wahaniom. Pierwszą dużą stratę ponieśliśmy po tzw. aferze leżakowej. Gdy opłacalność nieco się poprawiła, to znów ceny poszły w dół w wyniku koronawirusa, który zahamował eksport. Teraz ceny ponownie spadły w kontekście prób wprowadzenia „Piątki dla zwierząt” zawierającej zapis o zakazie uboju rytualnego. Dlatego wraz z synem pojechaliśmy ciągnikami, aby uczestniczyć w proteście rolniczym. Niestety, po miesiącu do drzwi zapukali policjanci wręczając mandaty za blokowanie drogi. Odmówiliśmy przyjęcia pierwszych mandatów opiewających na 300 zł i 5 punktów karnych każdy. Po kilku dniach karę zmniejszono na 2 punkty karne i 100 zł. Mandaty tym razem przyjęliśmy, bo po co nam sprawy w sądzie – powiedział Waldemar Michalak.
Hf-y wybijają się w klasie „0”
Rolnik wyjął faktury i skrupulatnie wyliczył, że w ostatnim czasie ceny sprzedanego bydła z jego gospodarstwa spadły o 1,20 zł na kilogramie w rozliczeniu poubojowym.
– Już od lat sprzedajemy bydło rozliczając się poubojowo. Nie mamy typowo mięsnych sztuk, są to mieszańce albo hf-y, które bardzo często wybijają się w klasie „0” według stosowanej klasyfikacji EUROP. Przed zamieszaniem z „Piątką dla zwierząt” za takie sztuki otrzymaliśmy 12,80 zł za kg WBC (wagi bitej ciepłej), a już po całej sytuacji jedynie 11,60 zł. Jeszcze większe spadki cen notowaliśmy po aferze leżakowej, wtedy w tej samej klasie ceny spadły z 13 zł do 10,50 zł – wyjaśnił Waldemar Michalak, który do odchowu zazwyczaj zakupuje cielęta pochodzące z obór mlecznych, a sporadycznie starsze odsadki ze stad mięsnych. Bydło opasa do wag z przedziału 700–800 kg, na raz sprzedaje od 10 do 15 sztuk. Lepiej od hf-ów wybijają się mieszańce bo w klasie „R”, a najlepiej rasy mięsne i ich krzyżówki, zazwyczaj w klasie „U, a wybitne sztuki w klasie „E”.
Słoma z rzepaku też się przyda
Na potrzeby opasów rolnicy zaadaptowali całą stodołę oraz wybudowali dwie wiaty w systemie głębokościółkowym. Bydło zostało pogrupowane w kojcach po 20 do 30 sztuk.
– Grupy muszą być wyrównane wiekowo, aby młodsze zwierzęta nie zostały zdominowane przez starsze. Należy też pamiętać, że jeśli łączymy dwie grupy bydła w jedną, to muszą być jednakowo liczne, inaczej liczniejsza grupa zdominuje tę drugą. To od razu wpływa na brak apetytu nękanych zwierząt i spadek przyrostów – wyjaśnił Waldemar Michalak.
- Waldemar Michalak ze wsi Płowki (gm. Radziejów) gospodaruje z żoną Grażyną, synem Danielem i synową Anną oraz synem Dawidem i synową Anetą. Wspólnie rolnicy uprawiają 250 ha, w połowie własnych, a w połowie dzierżawionych. W zasiewach dominuje pszenica ozima i kukurydza, potem burak cukrowy i rzepak, ok. 70 ha zajmują użytki zielone. Stado liczy 200 sztuk bydła opasowego.
- Jedna z wiat wybudowana na potrzeby bydła, w tle wóz paszowy Faresin
- Jałówki mieszańcowe zakupione do opasu jako odsadki
Do ścielenia zużywane są duże ilości słomy. Jeśli zabraknie słomy pszennej, to zawsze można wykorzystać tę z rzepaku, którą rolnicy również zbierają z pól.
Bydło żywione jest dawką TMR zadawaną z pionowego wozu paszowego Faresin. To dwuślimakowa maszyna o pojemności 17 m3. W skład TMR-u wchodzą takie pasze jak: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka, kiszone wysłodki buraczane, słoma, śruty zbożowe, poekstrakcyjna śruta rzepakowa oraz premiks.