"Akademia prosiąt" na pomagać w uzyskaniu większej efektywności chowu świń
Przy prowadzeniu coraz bardziej wyspecjalizowanej produkcji trzody chlewnej ważna jest praktyka i zdobywanie wiedzy oraz doświadczenia pod okiem fachowców. Taki cel stawia sobie „Akademia prosiąt” – kurs organizowany przez Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu, podczas którego uczestnicy zdobywają zarówno teoretyczne, jak i praktyczne umiejętności w zakresie genetyki i technologii chowu. Odwiedziliśmy grupę, która odbywała właśnie praktyki na fermie loch w Zaworach.
„Akademia prosiąt” prowadzona przez najlepszych fachowców z branży
Zajęcia teoretyczne drugiej edycji kursu „Akademia prosiąt” odbywały się na Uniwersytetach w Poznaniu, Krakowie i we Wrocławiu. Prowadzili je najlepsi fachowcy w branży trzody chlewnej. Natomiast praktyki realizowane były w dużym gospodarstwie Inter Agri w miejscowości Zawory w województwie wielkopolskim w powiecie śremskim. Jak podkreśla dr Janusz Wojtczak, wykładowca i kierownik kursu, a jednocześnie właściciel chlewni, wciąż jest zapotrzebowanie na specjalistyczną wiedzę, która może pomóc odbudować w Polsce produkcję prosiąt i znów uplasować nas w czołówce europejskich producentów trzody chlewnej.
– Kurs trwa jeden semestr i przeznaczony jest dla profesjonalistów. Pozwala zdobyć wiedzę i doświadczenie z zakresu chowu loch i prosiąt, a na uczestników czeka, oprócz stu godzin wykładów, także około sześćdziesięciu godzin zajęć praktycznych. W kursie uczestniczy dziesięć osób, choć oczywiście zainteresowanie było większe, co zachęca nas do kolejnych edycji. Tematyka obejmuje genetykę, zdrowie i bioasekurację, odchów prosiąt i żywienie, a także aspekty ekonomiczne i nowoczesne technologie produkcji. W poprzedniej edycji ze względu na sytuację rynkową szczególnym zainteresowaniem cieszyła się ekonomika produkcji – wyjaśnia dr Janusz Wojtczak.
Dzięki dofinansowaniu, które udało się pozyskać, druga edycja kursu, zamiast 12 tys. zł netto, kosztowała 6 tys. zł. Aby zgłosić chęć uczestnictwa, trzeba jednak posiadać wykształcenie wyższe lub średnie kierunkowe.
– Głęboka stagnacja na rynku trzody chlewnej skłoniła nas do rozważenia pomysłu o tego typu kursie dla profesjonalistów. Pewne rzeczy musimy zrobić sami i wyjść naprzeciw oczekiwaniom. Specjaliści są szansą na podniesienie efektywności chowu i rozwój krajowych gospodarstw – uważa dr Wojtczak.
- W celu zmniejszenia strat prosiąt w porodówkach nie stosuje się głodówki loch podczas wyproszenia i dba, aby były one dobrze odżywione, dzięki czemu porody są krótsze
Dobrostan świń to nie tylko powierzchnia kojca
W drugiej edycji nowością był kilkudniowy wyjazd studyjny do Danii i wizyty na fermie zarodowej trzody chlewnej z około tysiącem loch stada podstawowego oraz spotkania z ekspertami. Studenci zapoznali się z nowinkami technologicznymi, ale utwierdzili też w tym, że mamy duży potencjał w polskich gospodarstwach.
– Nasze najlepsze fermy wcale nie odstają poziomem produkcji czy warunkami utrzymania od chlewni duńskich. To, co z pewnością jest na korzyść producentów z Danii, to zdecydowanie wyższy poziom genetyki zwierząt, który przekłada się na lepsze wyniki chowu, a tym samym ekonomikę produkcji. Duńczycy dużą uwagę skupiają również na utrzymaniu właściwego mikroklimatu pomieszczeń, a u nas często temperatura, a zwłaszcza wentylacja, są tematami pobocznymi – twierdzi Paweł Bartosiewicz, który jest pracownikiem firmy Wipasz i oprócz sprzedaży pasz doradza rolnikom w kwestiach produkcyjnych.
- Podczas zajęć praktycznych uczestnicy kursu uczyli się przeprowadzania zabiegów u prosiąt i opieki nad nimi
Jak dodaje, poprawa dobrostanu świń to nie tylko zwiększona powierzchnia w kojcach, ale także odpowiednia temperatura, swobodny dostęp do paszy i wody, dobra jakość powietrza, jak również właściwa obsługa i zachowanie człowieka.
Paweł Gutowski także pracuje w firmie Wipasz jako doradca żywieniowy i obsługuje głównie stada utrzymujące lochy, w tym te po kilkaset czy nawet tysiąc sztuk. Ma nadzieję, że zdobytą wiedzę wykorzysta w terenie, bo przy dużej skali produkcji poprawa nawet najdrobniejszych elementów może skutkować znacząco lepszymi wynikami produkcyjnymi i ekonomicznymi.
- Paweł Gutowski uważa, że wyniki produkcyjne często są niskie z powodu błędów popełnianych w rozrodzie, dlatego wykorzystuje kurs do poszerzenia wiedzy w tym zakresie
Jak podkreśla, rolnicy często uznają, iż złe wyniki produkcyjne są skutkiem podawania nieodpowiedniej paszy, tymczasem mogą być spowodowane błędami w rozrodzie, źle przeprowadzoną inseminacją, nieodpowiednią opieką nad zwierzętami czy niewłaściwymi warunkami w danym sektorze produkcyjnym. Oczywiście niedostosowanie żywienia do genetyki zwierząt w chlewni także ma swoje negatywne konsekwencje. Szczególnie istotne jest to u loch, a wręcz kluczowe u loszek i pierwiastek.
– Nasza praca opiera się na analizie danych z gospodarstw, audycie fermy i dopiero wówczas dostosowywane jest żywienie do potrzeb zwierząt danego rolnika. Właściciele chlewni zazwyczaj liczą na nasze doradztwo i pomoc w osiąganiu lepszych wyników. Z reguły brakuje im czasu na odbywanie szkoleń, bo nie mogą przecież zostawić zwierząt. Wysłanie pracownika także wiąże się z tym, że nie będzie on mógł przez pewien czas zajmować się obsługą świń. Dobrze przygotowani pracownicy firm paszowych mogą być w tej sytuacji źródłem najnowszej wiedzy z zakresu produkcji zwierzęcej – uważa Paweł Gutowski.
Technologia pomaga, ale człowiek niezbędny
– Sukces produkcji prosiąt to kombinacja wielu elementów: od genetyki i żywienia, poprzez profilaktykę, aż po organizację produkcji, w których wiedza jest elementem spajającym i warunkującym wynik ekonomiczny. Rozwój i wszechstronne umiejętności są niezbędne do odniesienia sukcesu w branży – przekonuje Janusz Wojtczak.
- Uczestnicy kursu podczas praktyk w chlewni wraz z jednym z wykładowców. Od lewej: Weronika Ziarek, Paweł Bartosiewicz, dr Janusz Wojtczak, Paweł Gutowski
Zdaniem studentów odbywających praktyki, dokładne poznanie cyklu produkcyjnego krok po kroku i znajomość dobrych zasad opieki nad lochami i prosiętami bardziej wyczulą ich na niedociągnięcia w gospodarstwach i pozwolą im lepiej spełnić oczekiwania rolników. Inwestycja w rozwijanie umiejętności wydaje się więc przyszłościowa.
– Jako osoby z zewnątrz czasami widzimy więcej, gdyż wykonując ciągle te same czynności w gospodarstwie, rolnik może popaść w rutynę i nie zauważać drobnych błędów – dodaje Weronika Ziarek, rozpoczynająca swoją karierę zawodową jako lekarz weterynarii, od kilku miesięcy odbywająca staż w firmie Agri Plus.
- Chlewnia w Zaworach jest wyposażona w specjalne urządzenie do mycia macior przed wprowadzeniem ich na porodówkę
W jej opinii warte zastosowania są niektóre rozwiązania dotyczące opieki okołoporodowej prosiąt podpatrzone przez nią w Danii. Godne polecenia są promienniki podczerwieni emitujące promienie ogrzewające powierzchnię ciała prosiąt, a nie otoczenie. Zwraca też uwagę na jak najszybsze osuszenie prosiąt po porodzie i dosadzenie ich do wymienia, aby pobrały dużą ilość siary. W chlewni w Zaworach do osuszania prosiąt stosuje się specjalny proszek, który ma również właściwości bakteriobójcze. W opinii Janusza Wojtczaka najważniejszy jest pierwszy moment kontaktu ze środowiskiem po porodzie, a wychłodzeniu zapobiega przede wszystkim osuszenie.
– Przy dużej skali produkcji problematyczny może być jednak brak rąk do pracy. Coraz trudniej bowiem pozyskać pracowników do pracy w chlewniach. Jeśli wyprasza się duża liczba macior, to zaopiekowanie się każdym prosięciem może być wyzwaniem. Dlatego niedociągnięcia stwierdzane w chlewniach w terenie mogą też wynikać z tego powodu, a nie z braku świadomości rolników – opowiada Weronika Ziarek.
- Jak podkreśla dr Janusz Wojtczak, aby odnosić sukcesy w produkcji trzody chlewnej niezbędne jest zdobywanie specjalistycznej wiedzy w wyspecjalizowanych obiektach
W Zaworach nie ma nocnych dyżurów nad porodami. Wszystkie czynności i zabiegi wykonywane są w godzinach pracy obsługi. Daszki w legowiskach dla prosiąt nie są wyposażone w promienniki. Mają natomiast powłokę refleksyjną odbijającą ciepło pochodzące z mat grzewczych, co zdaniem gospodarza doskonale się sprawdza.
Reżim sanitarny w chlewni - jak go utrzymać?
Dokładne prowadzenie dokumentacji i zbieranie wszystkich danych produkcyjnych oraz rozplanowanie i przestrzeganie terminów to jedne z podstawowych elementów decydujących o bardzo dobrych wynikach i sukcesie gospodarstwa w Zaworach. Podczas kursu nie obyło się bez poruszania zagadnień dotyczących bioasekuracji, a ten aspekt produkcji jest spełniany tutaj na wzorcowym poziomie. Wydzielone są bowiem przestronne szatnie do pozostawienia odzieży, obuwia i wszelkich przedmiotów w części brudnej. Konieczne jest wzięcie prysznica i przebranie się w odzież fermową, która znajduje się w budynku w części czystej. Oddzielone są również poszczególne sektory, którymi zajmują się wyznaczone osoby. Dzięki dokładnemu podziałowi prac łatwiej również utrzymać wysokie wskaźniki produkcyjne w poszczególnych grupach technologicznych. Każda z komór zasiedlana jest w systemie „całe pomieszczenie puste – całe pomieszczenie pełne”.
– Nie obawiałem się odwiedzin dodatkowych osób w czasie zajęć praktycznych, gdyż jesteśmy bardzo dobrze przygotowani i wyposażeni, aby zabezpieczyć się przed wprowadzeniem ewentualnych patogenów. Pracujemy w ścisłym reżimie higienicznym od wielu lat, więc mamy to dobrze przećwiczone i wdrożone – podkreśla Janusz Wojtczak.
Główny kierunek produkcji w Zaworach to sprzedaż prosiąt. Do tuczu w obiektach rolnika trafiają jedynie sztuki, które nie znalazły nabywców. W chlewni utrzymywanych jest 500 loch firmy PIC, choć całe stado podstawowe gospodarza liczy około 2300 macior. Budynek jest piętrowy i na górnym poziomie znajduje się odchowalnia prosiąt. W wieku 10 tygodni, czyli przy masie ciała 25–28 kg, są one sprzedawane stałym odbiorcom.
Lochy trzeba żywić obficie
Wyniki produkcyjne Inter Agri to ponad 13 prosiąt żywo urodzonych w miocie i 28 odsadzonych od lochy w ciągu roku, z czego ponad 25 jest sprzedawanych. Gospodarz liczy na poprawę tych wyników, głównie dzięki działaniom zmniejszającym liczbę martwo urodzonych sztuk, które mogą wynikać z wydłużonych porodów.
– Przez lata specjaliści zalecali, aby mocno ograniczać podawanie paszy w okresie okołoporodowym. Tymczasem najnowsze badania pokazują, że jest to błąd, który prowadzi do zmniejszenia stężenia glukozy w organizmie loch, przedłuża porody i tym samym tracimy prosięta, gdyż długi poród grozi ich niedotlenieniem. Staramy się więc już od jakiegoś czasu dostarczać maciorom odpowiednią dawkę paszy, by miały siłę poradzić sobie w tym wyczerpującym okresie – wyjaśnia dr Wojtczak.
- Jednym z elementów opieki okołoporodowej prosiąt jest ich osuszenie za pomocą suchego preparatu dezynfekcyjnego i dosadzenie do wymienia lochy
Tym samym ostatnie karmienie loch w porodówce odbywa się o godzinie 22.00, gdyż wyproszenia najczęściej rozpoczynają się w okresie ciszy i spokoju, czyli w nocy. Według najnowszych zaleceń, najlepiej, aby od ostatniego karmienia do porodu minęły nie więcej niż 3 godziny. Z kolei rozkarmianie loch po porodzie nie odbywa się w Zaworach stopniowo, a już od trzeciego dnia po wyproszeniu samice dostają pełną porcję paszy przeznaczonej na okres laktacji. Prosięta otrzymują gotowe pasze granulowane, a lochy i tuczniki mieszanki wytworzone w gospodarstwie.
– Pracowaliśmy nad tym, aby masa urodzeniowa oraz odsadzeniowa prosiąt były wysokie oraz wyrównane, a porody danej grupy odbywały się w ciągu trzech dni, ale bez wykorzystania synchronizacji preparatami hormonalnymi. Nie chodzi bowiem o wywoływanie porodów, a o skumulowanie ich w krótszym czasie, co organizacyjnie bardzo nam pomaga. Staramy się, aby wynikało to z warunków, jakie stworzymy. W planach na najbliższy rok mamy więc, aby jak najbardziej ograniczyć efekt stresu cieplnego, który może znacząco pogarszać wyniki. Dlatego właśnie montujemy system ochładzania powietrza w porodówkach, który pozwoli latem obniżyć temperaturę nawet o kilkanaście stopni, czyli jest dużo wydajniejszy niż zamgławianie – mówi Janusz Wojtczak.
- Paweł Bartosiewicz ma nadzieję przekazać zdobytą wiedzę i umiejętności rolnikom, których obsługuje jako przedstawiciel firmy paszowej
Lochy mają już zamontowany w kojcach jarzmowych system doprowadzania powietrza spod kanałów na ryj, co także ogranicza skutki zbyt wysokich temperatur latem.
– Newralgicznym momentem w produkcji prosiąt jest przygotowanie loszek do rozrodu. Pierwsze wyproszenie i uzyskany liczny miot zdecydują bowiem o dalszych wynikach produkcyjnych samic. Wówczas jesteśmy w stanie uzyskać sześć miotów od lochy w ciągu jej użytkowania – podsumowuje dr Wojtczak.
- Weronika Ziarek wie, że nie można po macoszemu traktować prosiąt, które już znajdą się na odchowalni, bo ich prawidłowy odchów zdecyduje o tym, czy odbiorcy będą zadowoleni z wyników tuczu
Dominika Stancelewska
Zdjęcia: Dominika Stancelewska
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 9/2023 na str. 46. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Dominika Stancelewska
redaktorka "Tygodnika Poradnika Rolniczego", ekspertka z zakresu chowu i hodowli trzody chlewnej oraz innych zwierząt gospodarskich
redaktorka "Tygodnika Poradnika Rolniczego", ekspertka z zakresu chowu i hodowli trzody chlewnej oraz innych zwierząt gospodarskich
Najważniejsze tematy