Historia pasji do starych traktorów
Leszek Nowak to znany w kraju kolekcjoner starych ciągników. Jest też prezesem klubu „Traktor i Maszyna”, organizującego doroczny festiwal w Wilkowicach.
Traktor za kilka tuczników
Rozwój gospodarstwa, utworzenie firmy usługowej i praca z ciągnikami zaowocowała sentymentem do maszyn. Przerodził się on w jedną z większych kolekcji starych traktorów i maszyn w Polsce. Gościmy w Wielisławicach u Leszka Nowaka, który gospodaruje na 150 ha.
Pierwszy ciągnik, na który otrzymaliśmy w ówczesnym PRL-u przydział, to był Ursus C-325. Spłacaliśmy go zbożem albo żywcem wieprzowym bądź wołowym. Był to jednak traktor wymagający wielu napraw, dużo czasu przy nim spędzili mechanicy z pobliskiego PGR-u. Po dwóch latach zdecydowaliśmy się go sprzedać rolnikowi z sąsiedniej wsi, a sami napisaliśmy pismo o przydział na kolejny ciągnik – mówi
Leszek Nowak.
Kolejnym ciągnikiem był również C-325, wysłużony po ciężkich pracach w PGR, trafił jeszcze przed zakupem do pobliskiego POM-u. Wyremontowany, spędził w gospodarstwie Nowaków kilka ładnych lat, obrabiając ponad 16 hektarów. Powiększenie areału wymusiło kolejną wymianę ciągnika na Ursusa C-4011, był to ostatni ciągnik przed przejęciem gospodarstwa przez Leszka Nowaka. Objęcie sterów pozwoliło na otworzenie firmy usługowej. Transport drewna do fabryki celulozy w Kostrzynie (ok. 100
km był dużym wyzwaniem dla kierowcy, ale i samego ciągnika.
To właśnie na pierwszych usterkach przytrafiających się w trasie pan Leszek zdobywał wiedzę i praktykę, która dziś pozwala mu przywracać do życia z każdym rokiem starsze klasyki, nie tylko polskiej techniki rolniczej. Ciągnikami, które pozwoliły mi rozwinąć interes były Zetory Super 50, które tak często spotykamy na corocznym festiwalu w Wilkowicach.
Jak wygląda warsztat w którym przywraca się dawny blask starym ciągnikom? Obejrzyjcie nasz film z wizyty u Leszka Nowaka!
opr. łs
Fot. Siara
Najważniejsze tematy