- Przyszedł czas na nowoczesną chlewnię
- Budowa chlewni bez problemów formalnych
- Wyniki produkcyjne w górę
- Automatyczne żywienie na mokro
- Ułatwienie pracy dzięki burtom
- Wysoki standard inwestycji
- Czy jest miejsce dla wybiegów dla świń? Kurs dla specjalistów
Przyszedł czas na nowoczesną chlewnię
Przyszedł czas na nowe, więc postanowili przeorganizować i rozwinąć swoją produkcję – ojciec i córka – Bogdan i Natalia, ramię w ramię pracują w nowoczesnej chlewni, w której świniom żyje się lepiej.
– Do niedawna utrzymywałem stado 1000 loch w cyklu zamkniętym w starych, modernizowanych lata temu budynkach. Wyeksploatowane chlewnie kończą już pracę, a stado przenosimy do nowych obiektów. Jednym z nich jest nowoczesna, spełniająca wymogi dobrostanu porodówka – mówi Dziwiński.
Natalia po ukończeniu 18. roku życia zaczęła wgryzać się w prowadzoną przez ojca produkcję świń. Po założeniu rodziny zapragnęła mieć własne stado i tak zaplanowali, że będą utrzymywali dwa stada liczące po 750 loch choice genetics. Obecnie w gospodarstwie jest w sumie 850 loch. Część podczas budowy i wykończania nowych budynków została wybrakowana. Dziwińscy intensywnie pracują teraz nad dojściem do pełnej obsady, nie tylko namnażają loszki dla siebie, ale również zasilają stado importowanymi loszkami hodowlanymi z Francji.
Budowa chlewni bez problemów formalnych
– Pozwolenie na budowę nowych chlewni uzyskaliśmy w zasadzie bez większych kłopotów. Wszystko dzięki temu, że nasz wójt gminy Platerów jest również rolnikiem i doskonale rozumie produkcję – podkreśla Bogdan.
Budowa nowej porodówki o wymiarach 112 m × 32 m ruszyła w styczniu 2020 r.
– To był rok procedowania tzw. piątki dla zwierząt. Burzliwe dyskusje parlamentarzystów i obrońców zwierząt skłoniły nas do inwestycji w kojce zapewniające świniom wysoki poziom dobrostanu – wspomina Natalia.
I tak w Hruszniewie zainstalowane zostały kojce porodowe firmy Aco Funki, o wymiarach 2,5 m × 2,6 m, dające w sumie powierzchnię 6,5 m2 dla każdej z loch w sektorze porodowym. Poza większą niż standardowa powierzchnią, w kojcach są otwierane jarzma, ruszt plastikowy, a pod lochami żeliwny oraz maty grzewcze dla prosiąt o wymiarach 120 cm × 50 cm.
Inwestycja w większe o 30% kojce porodowe wiąże się, rzecz jasna, z mniejszą ich liczbą w budynku.
– Kojców o standardowych wymiarach weszłoby do każdej z pięciu komór o wymiarach 30 m × 18,6 m po 100. W momencie, kiedy zdecydowaliśmy się na wysoki standard dobrostanu i większą powierzchnię dla każdej lochy, zmieściliśmy ich po 72 w komorze. Licząc razy 5 porodówek to o 140 kojców mniej w całej chlewni – wylicza Dziwiński, który uważa, że wcześniej czy później podwyższone normy dobrostanu zaczną obowiązywać w Polsce i wtedy trzeba byłoby chlewnię przerobić.
– Nie będzie wyjścia albo się producenci świń do tego dostosują, albo będą dyskryminowani i sprzedadzą taniej żywiec. Dziś klient dyktuje warunki i chce, by zwierzęta żyły w dobrostanie. A tego w tej chlewni nie brakuje.
Wyniki produkcyjne w górę
Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, Dziwińscy odnotowali poprawę wyników produkcji po przeniesieniu zwierząt do nowej chlewni.
– Lochy po wprowadzeniu na porodówkę przez pierwsze 3–4 dni nie są zamykane w jarzma. Chodzą swobodnie w kojcu. Tuż przez porodem zapinamy je w jarzma i tak stoją do około 10 dni po porodzie – mówi Ewa Sabiło, kierowniczka fermy, w której wszyscy pracownicy mają doświadczenie w pracy ze standardowymi kojcami porodowymi. Okazuje się, że masa odsadzeniowa prosiąt wzrosła w nowej chlewni z nieco ponad 6 kg w 28. dobie życia do około 7 kg.
– Baliśmy się, że lochy będą przygniatać prosięta, ale nic takiego się nie wydarzyło. Pracujemy w rytmie 1-tygodniowym i co tydzień rodzi się nam obecnie ponad 600 prosiąt z grup liczących około 40 loch. Z 16 prosiąt żywo urodzonych od maciory odsadzamy 15. Docelowo grupy loch będą liczyły ponad 70 samic, więc tygodniowo będziemy odsadzać około 1000 prosiąt – wyjaśnia Natalia.
Ewa dodaje, że wyraźnie poprawiła się kondycja macior. Dzięki temu, że się ruszają, nie są sztywne po wyjściu z porodówki, nie kuleją i co najważniejsze, zdecydowanie mniej z nich trzeba po laktacji wybrakować. Zootechniczka dopatruje się wyższej masy odsadzeniowej w tym, że lochy chętniej pobierają paszę, łatwiej się wypróżniają i nie mają problemów z zaleganiem kału. To jej zdaniem zdecydowanie wpłynęło na poprawę mleczności, a zatem i na masę odsadzeniową prosiąt.
Automatyczne żywienie na mokro
Nie bez znaczenia jest tu również system karmienia loch i dokarmiania prosiąt. Inwestorzy postawili na nowoczesność. Lochy otrzymują tu paszę zgodnie z zadaną krzywą żywienia na mokro systemem firmy Pellon, a prosięta są dokramiane od 2.–3. dnia życia preparatami mlekozastępczymi i prestarterami dystrybuowanymi systemem Nutrix firmy Weda. W przegrodach kojców porodowych zainstalowane są miseczki, do których kilka razy dziennie płynie mleko dla najmłodszych.
– Jednym i drugim systemem sterują komputery. To bardzo usprawnia pracę i pozwala kontrolować żywienie zwierząt – przyznaje Dziwiński. Ewa dodaje, że mniej czasu zabiera dostosowanie dawek dla świń. Nie trzeba robić tego ręcznie w chlewni, tylko z pozycji komputera. Lochy otrzymują mieszanki zbożowe zmieszane z wodą. Rolnicy nie eksperymentują z produktami odpadowymi w paszach dla loch.
Ułatwienie pracy dzięki burtom
Jednak duży kojec porodowy to też trudności, m.in. w łapaniu prosiąt i prowadzeniu zabiegów na zwierzętach. Inwestorzy pomyśleli i o tym.
– Każda budka dla prosiąt wyposażona została nie tylko w matę grzewczą i promiennik, ale również w łatwo zamykaną z korytarza burtę, którą można zamknąć i odseparować prosięta, m.in. na potrzeby wykonywania zabiegów. To samo dotyczy loch, wszystkie zabiegi wykonujemy, kiedy lochy przebywają w jarzmach – przyznaje Natalia. Wyższe niż standardowo są również burty kojców, mierzące 100 cm, by uniemożliwić swobodnie poruszającym się w nich lochom wyskoczenie.
Zootechniczka zauważa również zdecydowanie łatwiejsze wprowadzanie i wyprowadzanie macior do kojców. Nie muszą się one wycofywać z jarzm.
– Po prostu otwieramy burty i wychodzą na korytarz przepędowy – mówi Ewa.
Wysoki standard inwestycji
– Inwestycji nie byłoby bez mojej mamy Edyty, która zajmuje się naszymi finansami i to od jej decyzji zależy, czy stać nas na jakąś inwestycję lub zakup. Tak więc ściąga czasami tatę na ziemię, gdy zbyt wiele chciałby na raz zrobić. W dzisiejszych czasach łatwo jest przeinwestować, a ona trzyma rękę na pulsie i pozwala nam rozłożyć nasze wspólne marzenia w czasie – mówi Natalia.
Inwestorzy postawili na mającą służyć przez długie lata jakość. Budynek został wzniesiony z porotermu, bez żadnych dofinansowań. Sufit porodówki został zaizolowany oddychającymi panelami z trawy morskiej, które są popularne w chlewniach duńskich. Porodówka kosztowała około 10 mln zł. Jej wyposażenie, jak szacuje Dziwiński, było o około 50% droższe niż standardowe, ale inwestorzy liczą na zwrot inwestycji.
– Poza tym, że produkujemy wydajniej niż w starych budynkach, liczymy, że uda nam się skorzystać z dofinansowania dobrostanu (przyp. red. w obecnym programie „Dobrostan” wsparcie jest do 150 DJP, a realizować je trzeba w całym stadzie). Może w niedalekiej przyszłości nasze mięso będzie można sprzedać drożej, właśnie dlatego, że pochodzi od szczęśliwych świń – mówi rolnik.
Pracujące w cyklu zamkniętym gospodarstwo Dziwińskich dysponuje 6 tys. stanowisk tuczowych. Tuczniki żywione są na mokro i mimo że to najtańsza opcja produkcji świń, rolnicy nie notują obecnie wielkich przychodów.
– Nie ma rewelacji. Przy aktualnych cenach surowców do produkcji i kosztach energii starcza nam jedynie na spłacanie kredytów i płace dla pracowników. Za samą energię rachunek wzrósł z 20 do 60 tys. zł – kwituje Dziwiński.
Czy jest miejsce dla wybiegów dla świń? Kurs dla specjalistów
Eksperci twierdzą, że jest szansa na chów wolnowybiegowy, co więcej, na wieprzowinie pochodzącej z takiego utrzymania będzie można zarobić. Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego była w latach 2019–2022 partnerem w projekcie pt. Wzmocnienie systemu edukacji i szkolenia zawodowego na rzecz zrównoważonych, zgodnych z wysokimi standardami jakości systemów chowu trzody chlewnej (BREED). Za przygotowanie modułów było odpowiedzialnych 7 partnerów z 5 państw, w tym z Polski. Dzięki współpracy ekspertów powstał kurs – poradnik w kilku językach.
Uczestnicy bezpłatnego kursu otrzymają skondensowaną wiedzę i odpowiedzi na pytania nurtujące rolników rozpoczynających chów wolnowybiegowy, ale także już prowadzących taką działalność, dowiedzą się m.in.:
- jakich przepisów i regulacji dotyczących chowu świń na wolnym wybiegu należy przestrzegać,
- ile gruntów ornych i pastwisk potrzeba dla planowanej przez rolnika liczby świń,
- jakie rasy świń należy wziąć pod uwagę i dlaczego,
- jakie budynki i sprzęt będą potrzebne,
- jakie techniki rolnicze należy stosować,
- jak rolnik powinien karmić swoje świnie, utrzymywane na wolnym wybiegu,
- jak dbać o zdrowie i wysoką produktywność świń,
- jak opłacalnie sprzedawać świnie.
Kurs jest dostępny dla zainteresowanych rolników online za darmo na całym świecie.
fot. Kurek