- Jak rolnik reaktywował popegeerowskie gospodarstwo?
- Ekstensywna hodowla
- Produkcja ekologicznej wołowiny
- W realizacji: lokalny inkubator przetwórstwa mięsnego
- Biowęgiel - co to i dlaczego warto?
- Na czym polega gospodarka regeneratywna?
- WWF – Rolnik Roku Regionu Morza Bałtyckiego
- Ekologia w gospodarstwie, czyli co?
- Praktyki rolno-leśne w OIKOS
We wsi Krzywa, przysiółku Jasionka, w centrum Beskidu Niskiego, gospodarni Łemkowie hodowali bydło i owce. Dziś po wsi liczącej 50 gospodarstw, ciągnącej się na 2 km, zostały tylko kapliczki przydrożne, wytyczające drogę w dolinie potoku. W 1947 r. w ramach tzw. akcji Wisła całą ludność wysiedlono. Pięć lat później powstał tu PGR, który przejął wszystkie grunty chłopskie poza lasami. Upadł w latach 90. Pozostały niszczejące budynki, których część w 2003 roku kupił Wiesław Wójcik, ojciec Marcina. Nie tylko budynki były zaniedbane – 270 hektarów łąk i lasów również aż prosiło się o gospodarską rękę.
Reaktywacja gospodarstwa
Za czasów PGR w gospodarstwie hodowano hucuły i owce. Pierwszy plan również zakładał hodowlę koni, jednak szybko okazało się, że wyżyć z nich się nie da. Już w 2005 roku w gospodarstwie pojawiły się krowy rasy limousine i było to strzał w dziesiątkę. Startowali od 50 sztuk – kupionych z 3 stad, m.in. z woj. lubelskiego. Stado zasiliło też 5 jałówek z Holandii. Dalsze powiększenie stada – ze startowych 50 sztuk do obecnych 120 mamek, odbywało się już z własnego materiału genetycznego. Całe stado liczy ponad 230 sztuk (mamki, cielęta, młode jałówki, starsze jałówki i byki), głównie rasy limousine.
Hodowla tylko ekstensywnie
Stado utrzymywane jest ekstensywnie i od 2005 roku (czyli od początku) w ekologii pod kontrolą jednostki certyfikującej. W sezonie krowy przebywają na pastwisku całą dobę, żywiąc się jedynie trawą, zimą dostają siano i sianokiszonkę do woli.
Do dyspozycji mają całe 80 ha, podzielone na kwatery (niektóre na początku są koszone). Na początku wiosną kwatery są mniejsze (5 ha), w miarę jak odrost traw się zmniejsza, kwatery robią się większe. Na jednej zwierzęta przebywają nie dłużej niż 3 dni. Co krowy nie zjedzą, Marcin Wójcik zostawia – niedojady mają stanowić materię do budowy próchnicy, osłonę gleby i rezerwuar nasion. Pozostałe 120 ha użytkowanych jest kośno-pastwiskowo. Koszenie zaczyna się dopiero po 10 czerwca, ze względu na opóźniony sezon wegetacyjny w surowym górskim klimacie. Pokrywa się to częściowo z programem rolnośrodowiskowym "łąki świeże", w którym hodowca uczestniczy (zamiast tradycyjnej dopłaty do ekologii).
Cykl tygodniowy w produkcji ekologicznej wołowiny
Gospodarstwo OIKOS od lat znane jest z ekologicznej wołowiny. Na ubój do pobliskiej rzeźni (zaledwie 18 km) trafiają młode zwierzęta, od 8 do 12 miesięcy, ważące 280-360 kg. Początek tygodnia (pon./wt.) to ubój, zwykle 1 lub 2 sztuk. Następnie tusze są chłodzone i w piątki rozbierane oraz pakowane. Sobota to dzień targowy – mięso – 300-500 kg tygodniowo – jedzie własnym transportem-chłodnią do Krakowa, Katowic, Warszawy i Wrocławia (2000 km w tydzień). Niestety, dystrybucja ma znaczący udział w kosztach.
– Sprzedajemy żywność, do której sami mamy absolutne zaufanie – mówi Marcin Wójcik, który nie tylko wie, jak uzyskać produkt dobrej jakości, ale również co z nim dalej zrobić. Całość mięsa sprzedawana jest bezpośrednio – konsumentowi ostatecznemu (90%) lub do restauracji w cenie 25–50% wyższej niż towar konwencjonalny.
A może inkubator przetwórstwa mięsnego?
– To najbliższy plan, który chciałbym zrealizować do końca tego roku – wyjaśnia gospodarz. Lokalny inkubator przetwórstwa mięsnego pozwoli ściąć koszty, zwiększyć opłacalność przedsięwzięcia, m.in. poprzez skupienie się bardziej na rynku lokalnym (trasa maksymalnie do Katowic – ok. 250 km) oraz na poszukiwaniu nowych odbiorców. Będzie to miejsce (wraz z dojrzewalnią), gdzie każdy z hodowców mógłby rozebrać swoje mięso, popakować i zaetykietować. Powstanie we współpracy z 20 rolnikami ekologicznymi z okolicy z Beskidu Niskiego i Sądeckiego, zrzeszonymi w stowarzyszeniu "Pastwisko".
Optymalna byłaby mobilna ubojnia połączona z rozbiorem, ale na razie polskie prawo nie przewiduje takiej opcji i nawet światełka w tunelu nie widać w tej kwestii.
Gospodarka regeneratywna
Marcin Wójcik jest gorącym propagatorem gospodarki regeneratywnej.
– Współpracujemy z naturą. Czerpiemy z niej, ale pozwalamy się zregenerować tak, że bilans składników pokarmowych wychodzi na plus – wyjaśnia. Gospodaruję w obiegu zamkniętym – bez nawozów i niemal bez pasz z zewnątrz. Kupuje tonę owsa na sezon dla 12 kóz i kur, sól i kredę dla bydła. Rocznie na zimę przygotowuje od 2500 do 3500 bali (1000 sianokiszonki i 1500–2500 siana). Marzy o rezygnacji z sianokiszonki (folia!!!) i zamiast niej przejściu na susz. Energia do jego produkcji mogłaby pochodzić z wypalania biowęgla.
Na podium w konkursie WWF – Rolnik Roku Regionu Morza Bałtyckiego
Działania Marcina Wójcika zostały dostrzeżone – w 2021 roku w konkursie WWF – Rolnik Roku Regionu Morza Bałtyckiego zajął 3. miejsce.
– Pojęcie gospodarstwo zrównoważone przestaje oddawać sens założeń pierwotnych – tej równowagi już nie ma! Na terenach, gdzie gleba została wyjałowiona, trzeba pójść o krok dalej – w kierunku regeneracji zasobów. Dodatkowo problemem jest woda, a jak pokazuje tegoroczne lato – przede wszystkim woda... Nawet rolnicy gospodarujący w tradycyjny sposób przekonali się, że wody jest coraz mniej, a gleba staje się coraz mniej urodzajna. Widzą to też politycy – w starym PROW znalazły się m.in. zadrzewienia śródpolne, strefy buforowe, miedze śródpolne, a w nowym przewidziano systemy rolno-leśne (agroleśnictwo) – wyjaśnia nasz rozmówca i dodaje: – Ekologia wejdzie tylnymi drzwiami – agroleśnictwo jest rozwiązaniem także dla gospodarstw konwencjonalnych. Potrzeba jednak wsparcia i prostego przedstawienia konkretnych praktyk. Proponuję stworzyć coś w rodzaju "narzędziownika", w którym znalazłoby się 5–8 metod praktyk rolniczych opisanych od podstaw, które każdy może wdrożyć u siebie.
Ekologia w gospodarstwie, czyli co?
Na początku ekologia polegała na tym, że nie robimy nic. Ale to się nie sprawdza – gospodarstwo ekologiczne wymaga i potrzebuje wiedzy, stałego dokształcania i doczytywania. Nauki – często na błędach i czasu. Od momentu przejęcia zaniedbanej popegeerowskiej ziemi w gospodarstwie wiele się zmieniło. Nasz rozmówca wymienia najważniejsze zmiany:
- intensywny rotacyjny wypas kwaterowy – małe kwatery, częstszy przepęd;
- obsadzanie kwater i pastwisk drzewami oraz żywopłotami – funkcja pasów przeciwwietrznych (wiatry z Niziny Węgierskiej) i pasów buforowych (zapobiegających erozji wodnej), bioróżnorodność;
- pasza – owoce i liście są chętnie zgryzane przez bydło;
- kopanie rowów konturowych (key line) – zatrzymanie i zbieranie wody do systemu oczek wodnych plus różnorodność biologiczna.
Co z tym biowęglem?
Najnowszy pomysł – to biowęgiel (aktualny koszt to 3–4 tys. zł/t). Doświadczenie z IUNG – próby nawozowe z biowęglem – pokazały, że plony mogą wzrosnąć nawet o 30%. Węgiel drzewny albo z innej materii organicznej, wysiany na łące działa jak gąbka, kumulując wodę (1 g węgla może zatrzymać nawet 8 g wody) i nawozy. Ma właściwości alkaliczne – odkwasza glebę. Był nawet pomysł, by biowęgiel rzucić krowom pod nogi – wciągnie azot, wyciągnie wodę z obornika, sterylizuje powierzchnię. W Europie próby z biowęglem są bardziej zaawansowane – głównie jednak w warzywnictwie i w mniejszych rozwiązaniach.
– W kontekście narastającej suszy biowęgiel może być przyszłością. Zalecana dawka to 5 t na ha. Aby ją pozyskać, trzeba spalić 20 m3 drewna. Ciepło powstałe w tym procesie można wykorzystać do ogrzewania szklarni, suszarni, czy do produkcji energii elektrycznej. Pomysłem powinni się też zainteresować rolnicy konwencjonalni, zwłaszcza z regionów objętych suszą. Jeśli próchnicy ubywa – spada zdolność gleby do zatrzymywania wody i nawozów (1% próchnicy zatrzymuje ok. 160–180 m3 wody/ha). A są gleby w Polsce, które mają tylko 0,5% próchnicy w profilu glebowym. Ich nawadnianie ze studni głębinowych nic nie da – obniżając lustro wody, wpadamy w błędne koło. Dla nieprzekonanych do biowęgla koronnym argumentem jest wzrost plonów – 20–30% to bardzo dużo, a w rejonach dotkniętych suszą może być jeszcze więcej.
Praktyki rolno-leśne w OIKOS
- Zadrzewienia liniowe – pasy przeciwwietrzne.
- Sylwopastoralizm – zadrzewione pastwiska (stare odmiany jabłoni i grusz).
- Żywopłoty z głogu – ogrodzenia kwater dla bydła.
- Strefy buforowe – nasadzenia przy ciekach wodnych.
Rolnictwo regeneratywne
Rolnictwo regeneratywne to sposób gospodarowania umożliwiający wytwarzanie żywności przy równoczesnej odbudowie zasobów produkcyjnych (próchnica, gleba, woda).
Rolnictwo regeneratywne często charakteryzuje się ujemnym śladem węglowym; odtwarza i utrzymuje potencjał plonotwórczy gleby (a szerzej – agroekosystemów) poprzez prowadzenie takiej produkcji rolniczej, która nie szkodzi środowisku przyrodniczemu. Są to działania w zgodzie z naturą, a nie przeciw niej.
Skupiają się one głównie na:
- regeneracji biologicznej i strukturalnej gleby;
- odbudowie zdolności gleby do magazynowania wody oraz pochłaniania i magazynowania węgla, głównego składnika próchnicy;
- odbudowie bioróżnorodności obszarów rolniczych.
Podstawowymi
narzędziami w rolnictwie regeneratywnym są:- systemy upraw bezorkowych (z ang. no-till);
- zróżnicowany płodozmian i uprawy okrywowe (m.in. przedplony, międzyplony i poplony) oraz rośliny na zielony nawóz;
- integracja produkcji zwierzęcej z produkcją roślinną;
- zamknięty, wewnętrzny system obiegu składników pokarmowych;
- ograniczenie stosowania nawozów syntetycznych i pestycydów;
- planowany rotacyjny wypas zwierząt do odbudowy struktury gleby;
- odbudowa zdolności gleby do długoterminowego magazynowania wody i materii organicznej.
mwie