Opłacalność chowu bydła mięsnego. Jak sytuację oceniają hodowcy?
W hodowli bydła mięsnego nie ma tak dużych wahań cen skupu, jak w przypadku tuczników, jednak z opłacalnością produkcji jest różnie. Co mówią hodowcy o sytuacji na rynku bydła przed Świętami Wielkanocnymi?
- Ceny trzymają się na dosyć stabilnym poziomie. Są tygodnie, że cena idzie troszeczkę na dół, troszeczkę na górę. Aczkolwiek rentowność też nie jest za wysoka, ze względu na wysokie koszty produkcji i pasz. To nas trochę blokuje – mówi Gerard Grohlich, rolnik z Olbrachcic. Opłacalność zależy również od rodzaju chowu – opasu materiału z zakupu, hodowli mamek i sprzedaży odsadków lub chowu zamkniętego z opasem buhajów oraz przede wszystkim od dostępnych w gospodarstwie gruntów.
- Utrzymujemy około 70-80 krów mamek. Zajmujemy się produkcją odsadków, od około 2 lat. Pomysł narodził się z tego, że z żoną przejęliśmy gospodarstwo po teściach, gdzie utrzymywali wcześniej krowy mleczne. Produkcja została zakończona, ale chcieliśmy zagospodarować istniejące tam budynki i dużą ilość użytków zielonych – łąk i pastwisk. Są to tereny podmokłe, bagienne, niemożliwy byłby inny sposób ich zagospodarowania. Jakość paszy nie jest rewelacyjna, tak żeby mogłaby posłużyć do tuczu. Dla krów mamek jest to dobry towar – mówi Sebastian Ledwoch, rolnik z Trawników.
Ceny bydła są przyzwoite, ale mogłyby być wyższe
Według rolników ceny trzymają się jeszcze na przyzwoitym poziomie, chociaż częściej spadają, niż rosną.
- Na pewno lepiej się wychodzi na bydle niż tucznikach. To też nie jest rewelacja, jeśli spojrzymy na stosunek cen do kosztów. Mam około 170 opasów limousine, charolaise i krzyżówki lm x ch. To typowo mięsne rasy, lepiej się wybijają i szybciej rosną – dodaje Jan Piechaczek, rolnik z Jaśkowic. Według hodowcy na ten moment nie jest źle, ale zawsze mogłoby być lepiej.
Tekst Kolasińska
Film, zdjęcia i montaż Mariusz Drożdż
Najważniejsze tematy