- Zmiana kierunku produkcji z mlecznego na mięsny
- Skąd dobre i tanie cielaki?
- Odpajalnia dla cieląt strzałem w dziesiątkę
- Obora wolnostanowiskowa na 200 sztuk opasów
- Opas wolców i jałówek: dobre wyniki produkcyjne i klasa tuszy
- Regularny dochód ze sprzedaży opasów
- Zysk z opasu na poziomie 2 tysięcy złotych
- System QMP: dlaczego się opłaca i jakie są warunki?
- Jaka dobra, tania pasza dla bydła opasowego?
- Sprzedaż wołowiny w ramach RDH i konsorcjum
- Krzyżowanie towarowe bydła sposobem na dobre cielęta
Tomasz Rasiński, wiceprezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego, hodowca 200 jałówek i wolców oraz koordynator wielu projektów badawczych dotyczących opasu bydła, prowadzi 82-hektarowe gospodarstwo niedaleko Nasielska. Zanim hodowca na dobre poświęcił się opasowi bydła mięsnego i odnalazł potencjał produkcyjny w jałówkach i wolcach rasy hf, w gospodarstwie rodzina Rasińskich utrzymywała 40 krów mlecznych.
Zmiana kierunku produkcji z mlecznego na mięsny
Pierwsze doświadczenie po przejęciu gospodarstwa w 2004 r., gdy rolnik dołączył do PZPBM, polegało na zacieleniu jałówek mlecznych nasieniem buhaja rasy belgijskiej biało-błękitnej. Hodowca krzyżował powstałe jałówki mleczno-mięsne z rasami typowo mięsnymi, tworząc mieszańce, które nierzadko osiągały w systemie SEUROP nawet klasę E. Stopniowo hodowca przekształcał stado w kierunku mięsnym, a krów mlecznych było coraz mniej.
– Mąż wstaje rano i ma już kolejny pomysł na projekt, doświadczenie albo zmiany. W naszym gospodarstwie ciągle coś badamy, sprawdzamy i polepszamy – tłumaczy Elżbieta Rasińska, żona Tomasza. Później do gospodarstwa trafiły czystorasowe simentale, sprowadzone przez rolnika z Austrii, które miały w gospodarstwie sprawdzić się jako mamki i odpajać dodatkowe cielęta. Jednak plan się nie powiódł, bo niektóre sztuki nie przyjmowały obcych cieląt, a drugim problemem stała się jakość odchowu.
– Simental produkuje za dużo mleka dla jednego cielęcia. Był ponadto problem z dosadzaniem dodatkowych, a dój, który trzeba byłoby wykonywać, jest pracochłonny, więc zrezygnowaliśmy. Zostało 5 mamek, chodzą luzem po pastwisku i robią za kosiarki – mówi Rasiński.
Skąd dobre i tanie cielaki?
Hodowca z czasem zrezygnował z odpoju mlekiem, kupił odpajalnię i zajął się odchowem i opasem byczków. Później plan przekształcił się w projekt związany z jałówkami i wolcami.
– Kupuję krzyżówkowe cielęta w wadze 55–70 kg, zaprzyjaźniony pośrednik przywozi w ciągu tygodnia około 35 sztuk. Płacę zazwyczaj 18 zł/kg (990–1200 zł/szt.) – mówi Rasiński. Tuż po przyjeździe cielęta są profilaktycznie szczepione przeciwko IBR i BVD (koszt ok. 100 zł). Hodowca zaznacza, że największy problem stanowią choroby płucne, sporadycznie zaś choroby układu pokarmowego. Po miesiącu od przyjazdu, kiedy minie największy stres, byczkom zakładane są gumki zaciskowe na jądra w celu kastracji.
Odpajalnia dla cieląt strzałem w dziesiątkę
Cielęta na mleku pełnym gorzej przyrastały niż z zastosowaniem preparatu mlekozastępczego. Dlatego w gospodarstwie powstała odpajalnia dla najmłodszych. Trafiają do niej cielęta w grupie liczącej około 35 sztuk. To oddzielne pomieszczenie, które jednocześnie pełni funkcję kwarantanny, gdyż młode sztuki są całkowicie odizolowane od innych grup produkcyjnych, które przebywają w budynku obok. W pomieszczeniu od 2019 r. rolnicy wykorzystują robot do odpajania firmy Urban.
– To profesjonalna odpajalnia. Udało się na niej uzyskać bardzo dobre przyrosty dobowe (1–1,2 kg). Program odpoju jest ustawiony na 77 dni, później cielęta są przeganiane do obory – dodaje hodowca. Z kolei jego żona Elżbieta podkreśla, że ogromną zaletą odpajalni jest system samomyjący, dzięki czemu urządzenie jest prawie bezobsługowe. Dodatkową zaletą jest możliwość stałego monitoringu spożycia preparatu przez konkretną sztukę.
Hodowca uważa, że dzięki odpajalni ma znacznie lepszą kontrolę nad jakością i temperaturą oraz ilością płynnej paszy niż w poprzedniej odpajalni, której używali i również, gdyby nadal cielęta były dostawiane do mamek.
Cała grupa najmłodszych otrzymuje po 6 l preparatu mlekozastępczego o zawartości 26% białka na dobę oraz müsli z zakupu – do woli. Cielęta nie dostają siana. Na trzy tygodnie przed przejściem do obory cielęta są przyzwyczajane do paszy TMR dla starszych sztuk.
Obora wolnostanowiskowa na 200 sztuk opasów
Jałówki, wolce i byki są podzielone na grupy wiekowo-wagowe w oborze wolnostanowiskowej, na głębokiej ściółce. Budynek powstał w 2007 r. Latem hodowca stara się ograniczać pogłowie w budynku, żeby opasy miały jak najwięcej przestrzeni i trochę chłodniej. Zauważył, że w ubiegłym roku w najgorętszych dniach przyrosty zwierząt spadły o około 800 g/dobę.
– Gdybym miał stawiać jeszcze raz oborę, zrobiłbym to zupełnie inaczej. Obsługa i wybieranie obornika są obecnie utrudnione. Każda grupa będzie niedługo miała dostęp do oddzielnego wybiegu, żeby można było wybrać obornik podczas jednego przejazdu. Teraz trzeba to robić ładowarką, czyszcząc pojedyncze kojce. Wówczas będziemy się również kwalifikować do programu podwyższonego dobrostanu bydła w ramach płatności bezpośrednich – dodaje rolnik.
Dzięki tej modernizacji bydło będzie miało więcej przestrzeni i zapewniony ruch na świeżym powietrzu, a wybieranie obornika będzie zajmowało mniej czasu. Rolnik zużywa rocznie 1200 bel słomy (średnica 140 cm), a obornik wygrania co 1,5-2 miesiące. Rasiński, szczególnie teraz, gdy nawozy są drogie, bardzo docenia właściwości obornika.
Opas wolców i jałówek: dobre wyniki produkcyjne i klasa tuszy
Hodowca zdecydował się na wolce i jałówki głównie dlatego, że materiał do opasu jest łatwo dostępny, na rynku jest go dużo, ponadto uważa, że bydło rasy hf też może osiągać dobre wyniki produkcyjne i klasę tuszy.
– To jest mój autorski projekt. Chciałem sprawdzić, jakie będą przyrosty opasów i ekonomika produkcji. Ostatnie badania na ten temat w Polsce były przeprowadzane w 1980 r. Tak powstał projekt „Wolce”. Uzyskaliśmy dofinansowanie po 2,5 roku od złożenia wniosku w ramach działania Współpraca z PROW, które obejmuje badanie paszy i zakup maszyn do przygotowania pasz – tłumaczy hodowca. Wyniki będą znane za około 1,5 roku. Cielęta od przyjazdu do gospodarstwa aż po sprzedaż są ważone w poskromie co miesiąc, aby sprawdzić przyrosty.
– Utrzymujemy jałówki, wolce i buhajki maksymalnie do 24 miesięcy. Dzięki projektowi udało nam się o 3–4 miesiące skrócić cykl żywienia i poprawić wykorzystanie paszy. Cielęta, które mają dobry start, zamiast 800 g przybierają na wadze 1,2 kg/dobę – podkreśla hodowca. Rasiński dodaje, że zainteresowanie zakładów zakupem wolców jest bardzo duże, bo na rynku ich brakuje.
W gospodarstwie są jeszcze utrzymywane buhajki jako zwierzęta kontrolne, aby było porównanie z wolcami i jałówkami biorącymi udział w doświadczeniu. Wszystkie sztuki otrzymują tę samą paszę i są regularnie ważone.
Aby uniknąć przepędzania i stresowania zwierząt, hodowca planuje zakup elektronicznej i automatycznej wagi oraz kolczyków do sczytywania numeru zwierzęcia. Urządzenie będzie ważyć każdą sztukę oddzielnie podczas korzystania z poidła.
– Po badaniach przekonam się, czy faktycznie przyrosty będą zadowalające. Wolce są dużo spokojniejsze już od młodego wieku, poza tym pobierają mniej paszy. Nie obskakują się, nie tracą energii. W tej sytuacji, kiedy środki produkcji są tak drogie, trzeba szukać mądrych oszczędności – podkreśla hodowca.
Regularny dochód ze sprzedaży opasów
Rolnik rocznie sprzedaje cyklicznie około 100 opasów, co daje mu regularny dochód i ciągłość finansową.
– Nie ma górek i dołków, jest systematyczność. Mniej więcej udaje się co miesiąc lub półtora sprzedać kilkanaście sztuk. Oczywiście, początki nie były łatwe. Było to trudne, żeby przestawić się z produkcji mleka, gdzie co miesiąc jest przychód, na opas. Było to trochę skomplikowane, ale z czasem się usystematyzowało i teraz łatwiej cokolwiek zaplanować – tłumaczy rolnik.
Wspomina, że bardzo ciężko było spiąć budżet po aferze leżakowej, kiedy ceny mocno spadły. Jednak teraz jest bardzo zadowolony z dochodu. Podkreśla również, że wahania cen w skupie w przypadku jałówek i wolców są znacznie mniejsze niż w przypadku byków. Wolców nadal na polskim rynku jest mało, a hodowców zajmujących się ich opasem można policzyć na palcach jednej ręki.
Zysk z opasu na poziomie 2 tysięcy złotych
– Jeżeli teraz, kiedy ceny osiągnęły rekordowy poziom, a w klasie O, przy wybiciu 400 kg, można było w kwietniu otrzymać 21,5 zł/kg, a rolnicy nadal mówią, że i tak im się nie opłaca, to coś jest nie tak. Wiosną robiliśmy kalkulację uwzględniającą wszystkie koszty w przeliczeniu na sztukę. Zostawało w kieszeni 2,1 tys. zł z jednej sztuki. A przecież sprzedajemy bydło też w klasie R, zysk jest jeszcze wyższy – mówi rolnik, którego odwiedziliśmy 1 lipca br., kiedy ceny już nieco spadły.
Jednak dzięki poszukiwaniu oszczędności w żywieniu i efektywnym użytkowaniu gruntów poprzez wykorzystanie wartościowej paszy objętościowej, nadal w kieszeni hodowcy zostaje ponad 2 tys. zł. Od kwietnia koszty już drastycznie nie rosły, a ceny wolców i jałówek nadal są zadowalające. Obecnie w skupie za jałówki w klasie R rolnicy otrzymują około 21,6 zł/kg, wolce są zwykle skupowane w podobnych cenach.
Ponadto rolnik zaznacza, że należąc do systemu QMP, w ubojni, która ma zawarty kontrakt z Polskim Zrzeszeniem Producentów Bydła Mięsnego, respektując ten certyfikat, otrzymuje dodatkowo 1 zł za każdy kg w wadze poubojowej więcej, niż gdyby sprzedawał bydło bez certyfikatu.
System QMP: dlaczego się opłaca i jakie są warunki?
Do systemu QMP (Quality Meat System), który został opracowany przez Polskie Zrzeszenie Producentów Bydła Mięsnego, mogą przystąpić producenci żywca wołowego po spełnieniu warunków, m.in. bezuwięziowego systemu utrzymania, żywienia opartego w większości na paszach produkowanych w gospodarstwie, osiągania określonej masy ciała i klasy tuszy rekomendowanej przez system.
Roczna składka zależy od liczby utrzymywanych sztuk. Przez 5 lat można się ubiegać o refundację poniesionych wydatków w ramach „Wsparcia na przystępowanie do systemów jakości” w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa. Certyfikaty Quality Meat System są wydawane przez jednostki certyfikujące. Po 14 miesiącach należy odnowić certyfikat, poddając gospodarstwo kolejnej kontroli.
Zaletą uczestnictwa w systemie QMP są premie za żywiec wołowy, wsparcie PZPBM, większe bezpieczeństwo podczas sprzedaży, wyższa szansa na uzyskanie dofinansowań z PROW (dodatkowe punkty).
Jaka dobra, tania pasza dla bydła opasowego?
Użytkując 82-ha gospodarstwo Rasińskiego jest samowystarczalne pod względem pasz objętościowych i zbóż. Hodowca uważa, że opasy muszą otrzymać zbilansowaną paszę, żeby uzyskać dobre przyrosty.
W gospodarstwie dąży do tego, aby 1/3 zasianych gruntów, tam gdzie obecnie uprawia trawę, stanowiła lucerna. To jeden z pomysłów na oszczędność pasz treściwych i uzyskanie dobrej jakości, tańszego, ale wysokowartościowego białka przy wykorzystaniu paszy objętościowej.
Podstawowy TMR ma jednak poza dobrej jakości paszami objętościowymi, dodatkowo trzy składniki, które również pozwalają na oszczędność kosztów.
– Bazujemy na ubocznych produktach przemysłu rolno-spożywczego – wytłokach jabłkowych i wywarze gorzelnianym z pszenicy, zagęszczanym otrębami, a dodatkowo stosujemy syrop glukozowy – wymienia rolnik. Tych produktów hodowca wykorzystuje 2 kg na sztukę (41 % s.m., 20% białka, 7 % energii), dodatkowo mieszankę zbożową – jęczmień, pszenżyto, poesktrakcyjną śrutę sojową i rzepakową, premiksy mineralno-witaminowe, kiszonkę z kukurydzy i sianokiszonkę. Paszę zadaje wozem paszowym o pojemności 15 m3 raz dziennie, rozkładając cienką warstwą na korytarzu paszowym i systematycznie podgarnia. Dzięki temu pasza się nie zagrzewa, a bydło ma do niej stały dostęp.
Wywar gorzelniany składowany w postaci pryzm (niedługo w rękawie) kosztuje rolnika około 520 zł/t, a wytłoki jabłkowe w ramach współpracy gospodarskiej odbiera raz w tygodniu od zaprzyjaźnionego gospodarstwa sadowniczego, zajmującego się produkcją soków. Dziennie hodowca wykorzystuje 450 kg wytłoków jabłkowych.
Sprzedaż wołowiny w ramach RDH i konsorcjum
W gospodarstwie poza wymienionymi projektami, jest jeszcze jeden istotny.
– Zawiązaliśmy konsorcjum ze znajomymi w naszej wsi. Zajmiemy się sprzedażą mięsa wołowego w ramach RHD, sąsiedzi będą sprzedawać wędzone ryby z własnego stawu, sok z aronii i miód oraz wina. Grupa nazywa się „Wiejska Paka” – opowiadają Rasińscy. Sprzedaż kulinarnej wołowiny ruszy jesienią, a produkowana ilość będzie zależała od zapotrzebowania klientów. To dobra alternatywa, gdy ceny bydła spadną.
Krzyżowanie towarowe bydła sposobem na dobre cielęta
PZPBM złożyło wniosek na działanie Współpraca z PROW na dwa projekty naukowo-badawcze. Zrzeszenie zamierza opłacać nasienie buhajów ras mięsnych, aby inseminować krowy w gospodarstwach mlecznych. Dodatkowo krowy będą szczepione przeciwko IBR i BVD oraz koronawirusowi. Cielęta będą odkupywane w ramach projektu i przeznaczane na opas.
– Podzielimy się tym torcikiem i zyskają wszyscy. Wyselekcjonujemy buhaje, krowy będą zdrowsze, a cielęta będą miały lepszy potencjał i przyrosty i lepszy start – tłumaczy Rasiński i zaznacza, że różnica pomiędzy cielęciem najsłabszej a dobrej jakości wynosi około 600 zł. Kupując nasienie, płacąc za szczepienie, hodowcy i tak będą na plusie, a materiał do opasu zyska na jakości.
Poprawa jakości i potencjału cieląt to temat drugiego projektu – biotransfer zarodków. Zarodki wagyu i angus miałyby być wprowadzane do organizmu biorczyń w stadach mlecznych. Powinno to rozwiązać problem niedoboru cieląt na rynku.
– Chcemy sprawdzić, jak to się będzie kalkulowało, aby wdrożyć to za jakiś czas jako działanie komercyjne – dodaje hodowca. W ramach projektu będą kupione trzy jałówki dawczynie do płukania zarodków.
Artykuł ukazał się w najnowszym numerze dodatku "Bydło mięsne i opasy" top agrar Polska
dkol
fot. Kolasińska