Zboże z Ukrainy wjeżdża do Polski bez badań. Sprawdzane są tylko dokumenty
Zboże z Ukrainy kontrolują cztery instytucje. Ale w praktyce kontrole polegają jedynie na sprawdzeniu dokumentów. Rzadko kiedy badane są mykotoksyny czy pozostałości pestycydów, bo… inspektorzy albo nie mają uprawnień albo jest ich za mało. To oznacza, że 3 mln ton zboża, które trafiło do Polski z Ukrainy, nie zostało poddane badaniom potwierdzającym, że jest ono bezpieczne dla zdrowia ludzi i zwierząt.
Kto kontroluje zboże z Ukrainy?
Obecnie z Ukrainy do Polski napływają trzy rodzaje zbóż - nasienne kontrolowane przez PIORiN, paszowe kontrolowane przez Inspekcję Weterynaryjną i konsumpcyjne kontrolowane przez IJHARS. Ziarno bada też Sanepid.
Zwróciliśmy się więc do każdej z tych inspekcji o szczegółowe wyjaśnienie jak wygląda kontrola zboża konsumpcyjnego i paszowego z Ukrainy na granicy? Ilu inspektorów w ilu przejściach granicznych kontroluje przesyłki? Co dokładnie jest kontrolowane? Czy badane są poziomy mykotoksyn i pestycydów?
Zboże z Ukrainy zazwyczaj nie jest poddawane badaniom
Z otrzymanych informacji wynika, że kontrole zboża konsumpcyjnego polegają najczęściej tylko na sprawdzeniu dokumentów. IJHARS sprawdza wyłącznie zgodność z deklaracją producenta, a sanepid dokumentację towaru. Dopiero jeśli coś zaniepokoi inspektora, może skierować próbki zboża do badań.
W przypadku zbóż paszowych kontrole zaostrzono zaledwie 1,5 miesiąca temu. Ale tu też szału nie ma, bo nie każdy wagon jest badany, a tylko te wybrane. To oznacza, że tak naprawdę nie wiemy, czy wjeżdżające do nas zboże jest bezpieczne dla zdrowia ludzi i zwierząt i nie zawiera szkodliwych substancji. Jak wyliczyła „Rzeczpospolita”, 3 mln ton zboża, które trafiło do nas z Ukrainy praktycznie nie zostało poddane kontroli potwierdzającej jakość ziarna.
Badana jest tylko część zboża paszowego z Ukrainy
Inspekcja Weterynaryjna zaostrzyła kontrole zbóż i pasz z Ukrainy dopiero od 20 lutego 2023 roku w związku z sygnałami o pogorszeniu się jakości zdrowotnej zbóż. Wszystko, co przyjechało wcześniej, nie było poddawane szczegółowym badaniom. Ale i teraz nie każda partia zboża wjeżdżająca do Polski jako kraju przeznaczenie jest badana, bo jak tłumaczy nam Główny Inspektorat Weterynarii, kontroluje się tylko wytypowane przesyłki (za odrębną przesyłkę uznaje się każdy wagon). Inspektorzy pobierają wtedy próbki o w laboratoriach i sprawdzają zawartość mikotoksyn, pestycydów, polichlorowanych bifenyli (PCB) i obecność pałeczek Salmonella.
Do badania zboża paszowego z Ukrainy jest zaledwie 2-3 inspektorów
Ale nie ma się co dziwić, że zboże paszowe nie jest badane, skoro nie ma ludzi do pracy na granicy.
Na przejściu drogowym w Hrebennem oraz Dorohusku kontrola prowadzona była do tej pory (do 20 lutego, bo GIW nie odpowiedział nam na pytanie, co się zmieniło po tej dacie) w dzień przez 2-3 inspektorów weterynarii, w nocy 1-2 inspektorów.
Na przejściu drogowym w Korczowej, jak również na przejściu kolejowym w Medyce kontrola przeprowadzana była w dzień przez 2-3 inspektorów, a w nocy 2 inspektorów.
Natomiast przejście kolejowe w Hrubieszowie w dzień kontrolowało 1-3 inspektorów, a w nocy punkt kontrolny był zamknięty.
Nie ma inspektorów granicznych do badania jakości zboża konsumpcyjnego
Jeśli zaś chodzi o IJHARS, okazuje się, że Inspekcja nie posiada w strukturze oddzielnie wyodrębnionych Granicznych Inspektorów, dlatego kontrole importowanych artykułów realizują pracownicy WIJHARS, którzy prowadzą również kontrole na rynku krajowym.W zależności od ilości zgłoszeń do kontroli i dostaw w przypadku zbóż importowanych z Ukrainy kontrole na wschodniej granicy Polski realizują pracownicy:
- wojewódzkiego inspektoratu JHARS w Lublinie w: Dorohusku (przejście kolejowe i drogowe) – 2 inspektorów w dzień oraz 1 w nocy, w Hrubieszowie (przejście kolejowe) – od 1 do 2 inspektorów w dzień oraz w nocy (inspektor jest dostępny w zależności od potrzeb jeśli są dostawy), Hrebenne (przejście drogowe) – od 2 do 4 inspektorów w dzień oraz od 2 do 3 w nocy,
- wojewódzkiego inspektoratu JHARS w Rzeszowie w: Korczowej (przejście drogowe) – od 2 do 3 inspektorów w dzień oraz 1 w nocy, a także w Medyce (przejście kolejowe) inspektor jest dostępny pod telefonem, kontrole są realizowane sporadycznie.
IJHARS: nie mamy uprawnień do badań zdrowotnych zboża
IJHARS bada jakość handlową artykułu, czyli jego właściwości organoleptyczne, fizykochemiczne i mikrobiologiczne w zakresie technologii produkcji, wielkości lub masy oraz wymagania wynikające ze sposobu produkcji, opakowania, prezentacji i oznakowania.
– Kontrole IJHARS nie dotyczą wymagań zdrowotnych, sanitarnych, weterynaryjnych i fitosanitarnych. W związku z tym IJHARS nie posiada uprawnień do badania parametrów zdrowotnych i fitosanitarnych, np. oznaczania pozostałości środków ochrony roślin i metali ciężkich oraz zawartości mykotoksyn w żywności - wyjaśnia Izabela Zdrojewska, rzecznik IJHARS.
W przypadku zbóż nie ma określonych szczegółowych wymagań co do ich jakości handlowej zarówno na poziomie krajowym jak i unijnym. Dlatego IJHARS jakość handlową importowanych zbóż na granicy bada wyłącznie na zgodność z deklaracją producenta. Czyli de facto sprawdza tylko dokumenty, a jeśli podejrzewa, że coś jest nie tak przeprowadza ocenę organoleptyczną i czasem wykonuje oznaczenia np. wilgotności, zawartości zanieczyszczeń, obecności szkodników zbożowych i ich pozostałości.
I po takiej kontroli jakości handlowej zboża inspektor wystawia protokół kontroli, na podstawie którego zboże może zostać dopuszczone do obrotu.
Sanepid kontroluje dokumenty zamiast zboża
Z kolei sanepid bada towary konsumpcyjne, a więc rzepak i w przypadku zbóż pszenicę (nie bada kukurydzy paszowej). Ocenia, czy dany produkt zagraża ludziom.
Podobnie jak w przypadku IJHARS, sanepid też sprawdza przede wszystkim dokumentację towaru. Mogą zostać przeprowadzone oględziny towaru i mogą być pobrane próbki do badań laboratoryjnych, ale nie muszą.
Jak tłumaczy nam Inspekcja Sanitarna, podczas kontroli dokumentacji sprawdzany jest w szczególności wniosek o dokonanie granicznej kontroli sanitarnej, dokumenty handlowe i identyfikujące daną partię towaru oraz inne dokumenty. Inspekcja żąda też przedłożenia przez importera dokumentów potwierdzających bezpieczeństwo, w tym wyników badań laboratoryjnych. Jeśli tego nie ma, dopiero wtedy pobierane są próbki do badań laboratoryjnych.
- Z tego względu kontrola graniczna opiera się na kontroli dokumentacji, a ocena partii towaru i pobieranie próbek do badań zależy od oceny ryzyka w uzasadnionych sytuacjach – wyjaśnia nam sanepid.
Kamila Szałaj
dziennikarka strony internetowej Tygodnika Poradnika Rolniczego
redaktor w zespole PWR Online, odpowiedzialna głównie za stronę www.tygodnik-rolniczy.pl
Najważniejsze tematy