Urzędnicy posadzili rolnikowi las... ale tylko w papierach. I nie chcą go usunąć
W ewidencji wpisano nam las, choć jest pastwisko. I choć to ewidentny błąd, to w Starostwie Powiatowym w Łańcucie odmówiono nam zmiany rodzaju użytku części naszej działki tak, aby był zgodny z rzeczywistością – mówi Tadeusz Szymczakiewicz, mieszkaniec Nowej Wsi w pow. rzeszowskim.
– Byłem wtedy w komitecie założycielskim Stowarzyszenia Lokalnej Grupy Działania Eurogalicja. Przyległa Medynia Głogowska jest znana z glinianych złóż, przebiega tędy szlak garncarski, działka jest w atrakcyjnym miejscu przy lesie, myślałem więc o agroturystyce – I – W 2004 r. przepisałem ją na syna – mówi pan Tadeusz.
Rośnie las problemów
Gdy kilka lat później jego syn zabrał się za przygotowania do budowy, zaczęły się problemy. Okazało się, że na działce wyrósł las. Ale tylko w ewidencji gruntów.
– Gdy kupowałem działkę w samym jej rogu przy rowie, rzeczywiście były jakieś olszyny. Reszta to było pastwisko – mówi rolnik.
Jednak, gdy syn pana Tadeusza zaczął załatwianie formalności, okazało się, że teren zalesiony w ewidencji gruntów i budynków ni stąd ni zowąd ma obecnie nie 6, lecz aż 14 arów. – To bardzo istotna zmiana. W połączeniu z przepisami nakazującymi w przypadku budowy zachowanie odpowiedniego odstępu budynku od lasu oraz sąsiada, zablokowała możliwość inwestycji na tej działce. Został pasek ziemi do wykorzystania. Można na nim ewentualnie wychodek postawić – mówi z przekąsem Tadeusz Szymczakiewicz.
Okazało się, że w 2009 roku odbyła się modernizacja ewidencji gruntów i to w jej efekcie w dokumentach wyrósł las, którego w rzeczywistości na działce nie było.
Nie ma mocnych na las w ewidencji
– Pastwisko zostało zakwalifikowane jako las i w efekcie zostało objęte Uproszczonym Planem Urządzenia Lasu (UPUL). Owszem, wyrosło tam parę samosiewów, ale nie las! Syn je później wyciął, w 2014 i 2015 r. Dostał na to zgodę z urzędu gminy. Jak się potem okazało bezprawne, bo zgodę na wycinkę na terenie objętym UPUL można uzyskać w nadleśnictwie. Czyli pewnie i w gminie nie wiedzieli o przeprowadzonych zmianach – mówi pan Tadeusz. – Dotarłem do lubelskiej firmy, która na zlecenie samorządu zajmowała się modernizacją. Przyznali, że sprawa z lasem to błąd, który należy poprawić – mówi rolnik. – Gdybyśmy wiedzieli, że modernizacja odbywa się w krzywdzący dla nas sposób, już na samym początku wnieślibyśmy sprzeciw. Nikt nas jednak nie zawiadomił, choć ustawa o lasach w takim przypadku nakazuje powiadomić właściciela. Sąsiad, pan Julian, także inni właściciele też nie dostali żadnego zawiadomienia – mówi pan Tadeusz.
Podkreśla przy tym, że nie chodzi o powiadomienie takie jak ogłoszenie na tablicy w gminie czy ogłoszenie w gazecie, bo o takim urzędnicy mu mówili. Tłumaczy, że mieszka przecież w innej gminie, nie musi też czytać akurat tej gazety, w której ogłoszenie się ukazało. – Projekt UPUL wykłada się do publicznego wglądu na 60 dni w urzędzie gminy. O wyłożeniu projektu uproszczonego planu urządzenia lasu wójt informuje pisemnie właścicieli lasów, z zaznaczeniem, że uproszczony plan urządzenia lasu będzie podstawą naliczenia podatku leśnego – cytuje pkt 4 art. 21 ustawy o lasach. I zaznacza, że ani on, ani syn, ani inni zainteresowani żadnego pisma w tej sprawie nie dostali.
Rozporządzili cudzą własnością
– Efekt jest taki, że bez naszej wiedzy i zgody uniemożliwiono nam wykorzystywanie naszej własności, tak jak byśmy chcieli – mówi nasz rozmówca. – Ba. Nawet gdybyśmy zrezygnowali z budowy, to nie można skorzystać z dopłat bezpośrednich do pastwiska jak również z dopłat za wyłączenia z produkcji rolnej, bo urzędnicy wymyślili sobie w miejscu pastwiska las – dodaje nasz rozmówca.
Ponieważ pomyłka jest ewidentna, to Tadeuszowi Szymczakiewiczowi wydawało się, że „wyprostowanie” sprawy w Starostwie Powiatowym w Łańcucie powinno być formalnością. Urząd odmówił mu jednak wprowadzenia tej zmiany. Od tamtej pory już trzeci rok krążą pisma, zawiadomiony został rzecznik praw obywatelskich, który zwrócił się do starostwa o informację w tej kwestii, sprawa trafiła do sądu administracyjnego.
– Inspektor wojewódzkiego nadzoru kartograficznego i geodezyjnego przyznał nam rację. Ale starostwo się odwołało i inspekcja zmieniła zdanie. Zaskarżyliśmy tę decyzję do sądu. Lata płyną a z działką nic nie można zrobić – mówi Tadeusz Szymczakiewicz. – W skardze skierowanej do Rady Powiatu w Łańcucie napisał m.in., że choć minęło już osiem lat od wprowadzenia na papierze UPUL, to w jego „lesie” nie zasadzono ani jednego drzewa, nie powstał żaden plan zalesieniowy, więc te wszystkie zmiany to fikcja, która krzywdzi właścicieli. Głosami radnych PiS skargę odrzucono jako bezzasadną – mówi Szymczakiewicz.
Zapytaliśmy o tę sprawę w Wydziale Geodezji i Gospodarki Nieruchomościami starostwa w Łańcucie. Poinformowano nas, że czekają tam na wynik postępowania sądowego. Dopytywaliśmy, dlaczego starostwo nie zgadza się na zmianę użytku leśnego na rolny tak, aby zapis w ewidencji odpowiadał stanowi faktycznemu.
Zapytany o tę kwestię rolnik odpowiada: – Mój syn Rafał zwrócił się do starostwa w Łańcucie o zmianę w UPUL w październiku 2018 r. Dostał od starosty informację o braku podstaw do pozytywnego rozpatrzenia tego wniosku.
Będzie nowy plan
Piotr Pasierb jednocześnie poinformował, że plan na terenie gminy Czarna obowiązuje do końca przyszłego roku. Będzie w związku z tym opracowywany nowy UPUL i wtedy będzie wprowadzać zmiany. I jeśli taka zmiana zostanie przeprowadzona, zostanie wydana decyzja o zmianie użytku leśnego na rolny. Co do podnoszonej przez rolnika kwestii niedostarczenia informacji o zmianach w planie, Piotr Pasierb stwierdza, że kwestia ta jest obecnie nie do zweryfikowania, choć według starostwa, właściwy urząd gminy twierdzi, że informował zainteresowanych.
Tadeusz Szymczakiewicz nie ufa już jednak urzędnikom. Jest zdania, że to po prostu brak dobrej woli, aby rozwiązać tę sprawę. Duża liczba skarg w podobnych sprawach do Rzecznika Praw Obywatelskich z terenu całej Polski potwierdza, że w kraju mamy z tym problem.
– Tylko co z tego, skoro nikt nie chce z tym nic zrobić. A pisałem w tej kwestii chyba do wszystkich możliwych urzędów – mówi Tadeusz Szymczakiewicz.
Krzysztof Janisławski
Najważniejsze tematy