Minister Kowalczyk uzasadnił skrócenie terminu wejścia w życie zakazu stosowania pasz GMO
Zapadła decyzja o przesunięciu wejścia w życie zakazu stosowania pasz GMO tylko o rok zamiast o 4 lata. Dla wielu producentów żywca i mleka to może być poważny problem. Co było powodem takiej decyzji? Odpowiada Henryk Kowalczyk, minister rolnictwa.
Temat zakazu stosowania pasz GMO w żywieniu krajowej populacji zwierząt gospodarskich od wielu już lat stanowi powód do dyskusji. Z jednej strony nie ma naukowych dowodów na to, że ich zastosowanie w żywieniu zwierząt ma wpływ na zdrowie człowieka, z drugiej zaś strony rząd dąży do uniezależnienia się od importu tych surowców paszowych, poprzez program rozwoju produkcji krajowego białka paszowego. Niepokój budzi, to, że zwykle pasze GMO pochodzące z importu są tańsze niż te wyprodukowane w kraju np. poekstrakcyjna śruta sojowa. Hodowcy obawiają się wzrostu kosztów produkcji na kg żywca i 1 l mleka.
Ustawa w Sejmie
Sejm niedługo rozpocznie prace nad ustawą o paszach. Zasadniczym powodem podjęcia prac nad nowelizacją jest konieczność wdrożenia do prawa krajowego przepisów rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie wytwarzania, wprowadzania na rynek i stosowania paszy leczniczej oraz potrzeba utrzymania silnej pozycji Polski w zakresie konkurencyjności polskich produktów pochodzenia zwierzęcego na rynkach zagranicznych.
- Ustawa o paszach jest w tej chwili w Sejmie i przypomnijmy, że podstawową zasadą jest zakaz stosowania pasz z surowców zawierających GMO. Tym razem chcemy to uporządkować. Przystąpić do takiego stopniowego ograniczenia, czyli wspierania białka pochodzenia krajowego. Stąd propozycja, aby to było całkowite przesunięcie terminu o rok, ale po kolejnych latach, żeby stopniowo małymi kroczkami wprowadzać rośliny białkowe. Krajowe białko było objęte wieloma programami realizowanymi przez ostatnich kilkanaście lat. Wydano na to znaczące środki finansowe, bo ponad 100 milionów złotych. Szkoda, żeby te procesy naukowe, które były przez wiele lat robione zostały zmarnowane. Chcemy, aby to białko krajowe stopniowo wchodziło w skład pasz produkowanych w Polsce. Stąd propozycja całkowitego przesunięcia o rok, a od 2024 roku małymi krokami wprowadzanie coraz więcej białka krajowego – mówił minister rolnictwa podczas konferencji prasowej w MRiRW na temat pomocy suszowej oraz dofinansowania na wymianę dachu.
Rozmowy trwają, planowane jest kolejne spotkanie z rolnikami, producentami pasz i hodowcami.
- Myślę, że ten kompromis gdzieś zostanie znaleziony. Ważne, żeby polscy rolnicy, ci, którzy produkują białko krajowe mieli, gdzie je sprzedać – mówił wicepremier i zaznaczył, że chodzi także o ograniczenie importu pasz białkowych genetycznie modyfikowanych i dać szansę rolnikom krajowym, którzy produkują pasze białkowe NON GMO.
dkol
Fot. archiwum
Dorota Kolasińska
<p>redaktor portalu topagrar.pl i działu top bydło, zootechnik, specjalista w zakresie hodowli bydła mięsnego i mlecznego</p>
Najważniejsze tematy