- Po co gminie potrzebny był MPZP?
- Absurdalne zasady zabudowy zagrodowej
- Nowe budynki mogą powstać, ale...
- Mała obora nie gwarantuje komfortu
- Parkingi zamiast dużej obory
- Ograniczenia również w wysokości
- Lista ograniczeń jest długa
Ledwie około 32% powierzchni Polski i znajdujące się na niej miejscowości objęte są obowiązującymi miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego (MPZP). W ubiegłym roku do tego grona dołączyła niewielka wieś Bieńki-Śmietanki w gminie Sońsk k. Ciechanowa. Mieszkańcy się jednak nie cieszą. Martwią się za to i boją, że plan, zamiast pomóc w rozwoju gospodarstw, przyczyni się do ich stagnacji.
Bez planu nie wybudujesz kurnika, z planem też nie
Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego to jeden z ważniejszych aktów prawa miejscowego, uchwalanych w gminach. Na długie lata wpływa na miejscowość, bo ustala przeznaczenie wyodrębnionych liniami granicznymi poszczególnych terenów. Określa ich funkcje, zasady zagospodarowania, zasady obsługi w zakresie infrastruktury. Ustala także lokalne warunki, zasady i standardy kształtowania zabudowy.
Zazwyczaj MPZP powstają z potrzeby i chęci uporządkowania przestrzeni. Czynnikiem dodatkowym, który przyspieszył uchwalenie MPZP dla wsi Bieńki-Śmietanki był strach. Konkretnie strach przed kurnikami.
Jeszcze w poprzedniej kadencji samorządowej jeden z mieszkańców wsi zamierzał wybudować w gminie Sońsk duże kurniki i rozpoczął starania o otrzymanie stosownych pozwoleń.
– Mieszkańcy zaczęli domagać się zablokowania tej inwestycji – wspomina sołtys wsi Teresa Pepłowska. Obecny wójt Jarosław Muchowski obiecał, że kurniki nie powstaną. Orężem w walce z tymi planami miały się stać MPZP dla kilku wsi. Dotąd skutecznie uchwalono tylko jeden, w marcu 2021 roku dla wsi Bieńki-Śmietanki. I on obowiązuje.
Wieś ma 26 numerów, wśród nich trzy gospodarstwa rolne. Trudno znaleźć kogoś zadowolonego z zapisów planu. Rolnicy twierdzą, że wylano dziecko z kąpielą. Może i plan zablokował powstanie kurników (choć nie wszyscy są o tym przekonani), ale przy okazji też zamknął drogę rozwoju istniejącym gospodarstwom. Plan zawiera sporo absurdalnych zapisów.
Absurdalne zasady zabudowy zagrodowej
Najwięcej emocji budzą tereny RM, czyli tereny zabudowy zagrodowej. To te obszary we wsi, w których funkcjonują gospodarstwa rolne, na których pobudowane są domy i budynki gospodarcze. Dla rolników są one kluczowe, bo siłą rzeczy to na terenach RM każdy rolnik planuje rozbudowę czy lokalizację nowych budynków (domu czy budynku inwentarskiego). Tymczasem, jak twierdzą w Bieńkach-Śmietankach, linie rozgraniczające w MPZP tereny zabudowy zagrodowej (RM) od terenów rolniczych (R) zostały wytyczone w nielogiczny, a w zasadzie absurdalny sposób.
Na przykładzie swojego gospodarstwa tłumaczy to Tadeusz Pepłowski.
– Z jednej strony linia rozgraniczająca została wytyczona wzdłuż garażu, z drugiej strony przez środek płyty obornikowej, której część w ten sposób znalazła się poza terenem zabudowy zagrodowej, chociaż jest częścią już istniejącej obory – mówi rolnik – Według tego planu jedyne wolne miejsce, na którym mógłbym postawić drugą oborę, znajduje się w... naszym przydomowym ogródku.
Ewentualnie mógłby wybudować dodatkowy budynek inwentarski w wyznaczonej przez plan strefie zabudowy przy drodze, ale wtedy musiałby do niego dojeżdżać z podwórka jakieś 400 metrów. Czy to ma sens?
– I tak, mimo że mam siedlisko na 14-ha działce, właściwie nie mam gdzie wybudować nowego budynku inwentarskiego na nasze potrzeby – zżyma się rolnik.
A potrzeby są. Pepłowscy prowadzą gospodarstwo rodzinne. Powoli stery przejmuje 30-letni syn Tomasz. Skończył Technikum Rolnicze w Gołotczyźnie i informatykę na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, ale zamierza zostać i rozwijać ojcowiznę.
Gospodarstwo nastawione jest na produkcję mleka. W oborze o powierzchni prawie 1000 m2 utrzymuje ok. 100 sztuk bydła. Uprawa 60 ha podporządkowana jest potrzebom stada. Kukurydza i trawy na GO to podstawowa pasza, poza tym sieje pszenżyto i owies. Gleby nie są rewelacyjne, najwięcej jest „piątki” i „szóstki”, ale dzięki nawozom naturalnym plony są przyzwoite – 90 dt/ha pszenżyta i 70 dt/ha owsa.
Nowe budynki mogą powstać, ale...
Pepłowscy działają w ramach rolniczej grupy producenckiej, dzięki temu osiągają dobre ceny mleka. Ostatnio 2,93 zł/l brutto. Tomasz Pepłowski widzi w gospodarstwie przyszłość dla siebie i założonej rodziny. Tyle że tę przyszłość przesłania mu mocno uchwalony MPZG. Według niego plan roi się od absurdów.
W myśl zapisów planu w Bieńkach-Śmietankach można stawiać nowe budynki inwentarskie na terenach RM i R, ale o powierzchni nie większej niż 500 m2. Z dodatkowym ograniczeniem: na RM nie może ich być więcej niż trzy na jednej działce, na terenach R nie więcej niż dwa. W budynku inwentarskim postawionym na terenach RM plan dopuszcza maksymalną obsadę na poziomie 40 DJP (dla trzech budynków w sumie 120 DJP). Maksymalna obsada w budynku na terenie R to 105 DJP (dla dwóch budynków 210 DJP).
Mała obora nie gwarantuje komfortu
Zdaniem młodego rolnika 500 m2 na oborę to zbyt mało. Po pierwsze – taka powierzchnia nie gwarantuje żadnego komfortu pracy rolnikowi, trudno będzie swobodnie pracować sprzętem.
Po drugie – maksymalna obsada 40 DJP nie gwarantuje osiągnięcia dobrostanu zwierząt. Pepłowscy otrzymują dopłatę dobrostanową w wysokości 595 zł/szt. rocznie. Muszą zapewnić zwierzętom powierzchnię bytową o co najmniej 20% większą, niż wymagają tego przepisy (5,4 m2/szt. w przypadku utrzymania wolnostanowiskowego).
– Im mniejsza obora, tym mniejszy jest udział powierzchni bytowej dla zwierząt w powierzchni całkowitej budynku, bo przecież muszą tam być też zaplanowane i korytarze, i strefy robocze – tłumaczy młody rolnik – Dlatego może być bardzo trudno z zapewnieniem dobrostanu dla 40 krów. Szczególnie jeśli wzrosną wymogi w tym zakresie, czego przecież możemy się spodziewać. Jedynym wyjściem będzie wtedy redukcja stada, ale jaki to ma sens w sytuacji, gdy w planach mam rozbudowę stada? Musimy mieć możliwość budowania większych obór niż 500 m2.
Parkingi zamiast dużej obory
Zastanawiający jest też zapis, mówiący o maksymalnej obsadzie budynku inwentarskiego na terenach R na poziomie maksymalnym 105 DJP. Dla bydła105 DJP to po przeliczeniu 105 krów, zaś dla drobiu dokładnie 26 250 sztuk. Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla Bieniek-Śmietanek miał zablokować budowę dużych kurników, ale w obecnym kształcie raczej tego nie zapewnia.
Oprócz ograniczenia powierzchni budynku inwentarskiego do 500 m2, MPZP dla wsi Bieńki-Śmietanki stawia dodatkowe wymogi, np. dotyczące parkingów. Przy budynku inwentarskim o powierzchni poniżej 500 m2 należy wybudować dwa miejsca parkingowe.
Natomiast w przypadku budynków inwentarskich o łącznej powierzchni większej niż 1000 m2 plan wymaga dwóch miejsc parkingowych na każde rozpoczęte 10 m2 powierzchni zabudowy. Przypomnijmy, że na terenach RM, na jednej działce można postawić trzy budynki inwentarskie po 500 m2 każdy, w sumie 1500 m2. W takim przypadku należałoby przygotować obok nich... 300 miejsc parkingowych.
Ograniczenia również w wysokości
Andrzej Dadrzyński również gospodaruje we wsi Bieńki-Śmietanki. To on zamierzał pobudować te duże kurniki.
– Mam wyrzuty sumienia, bo niejako to ja sprowokowałem tę historię z planem – mówi i dodaje – A jednocześnie sam stałem się jego ofiarą.
Dadrzyński prowadzi w Bieńkach-Śmietankach firmę handlowo-usługową: skupuje zboża, sprzedaje pasze. Działa na dużą skalę. Rocznie skupuje 50 tys. ton ziarna, zatrudnia 25 osób.
Zamierzał postawić nową suszarnię zboża o wydajności 500 ton na dobę. Problem w tym, że nowa suszarnia miałaby 25 m wysokości, a MPZP ogranicza wysokość budowli do 15 m. Dadrzyński mówi, że to podwójnie absurdalny wymóg, bo przecież niektóre z obiektów już funkcjonujących w jego firmie mają ponad 20 m wysokości.
Lista ograniczeń jest długa
Ograniczeń dotyczących budynków jest więcej. Mieszkańcy Bieniek-Śmietanek pożalili się na nie w skardze do Rady Gminy w Sońsku. Nie rozumieją na przykład, dlaczego plan ogranicza wybór koloru dachów w ewentualnych nowo budowanych budynkach do dwóch brązowego lub czerwonego. Kogo mógłby razić i co mógłby zakłócać np. dach w kolorze szarym?
Uchwalony i obowiązujący plan bardzo kłóci się z oczekiwaniami mieszkańców. Chyba coś w procedurze uchwalania nie zagrało. Być może zawinił proceduralny pośpiech i przemożna chęć zablokowania kurników. Faktem jest, że przed uchwaleniem planu, po wyłożeniu projektu, złożono do niego 35 różnych uwag. Z tego 27 uwag to były prośby o dokonanie konkretnych zmian w planie. Z tych 27 uwzględniono tylko jedną.
Czekamy na odpowiedź wójta
Mailowo zapytaliśmy wójta gminy Sońsk, czy zamierza podjąć działania zmierzające do zmiany zapisów MPZP dla wsi Bieńki-Śmietanki. Do momentu zamknięcia tego wydania nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Arkadiusz Jakubowski, oprac. kb