- Co trzeba mieć na uwadze planując płodozmian?
- Dlaczego ważna jest koncentracja składników pokarmowych, pozostawianych w resztkach pożniwnych?
- Wpływ częstości uprawy pszenicy na porażenie przez choroby podstawy źdźbła.
- Poznaj przykładowy płodozmian: z roślinami jarymi – kukurydzą oraz z burakami cukrowymi.
- Dlaczego należy ograniczyć częstość danej uprawy na danym polu?
Po pierwsze, trzeba starać się redukować tzw. wyjściową populację patogenów na polu, po drugie, zadbać o jak najlepszą kondycję roślin, aby ograniczyć ich podatność na patogeny.
– Jedną z najważniejszych kwestii jest
dopasowanie odpowiedniego płodozmianu, doboru odmian, sposób zagospodarowania resztek pożniwnych, a także stworzenie na polu warunków sprzyjających wzmacnianiu odporności roślin. Ważne jest utrzymywanie równowagi między organizmami pożytecznymi a szkodliwymi – mówił prof. Hansgeorg Schönberger z N.U. Agrar podczas sesji
Uprawa na naszym VII Forum Rolników i Agrobiznesu.
Prof. Hansgeorg Schönberger, N.U. Agrar, niezależny doradca agrotechnicznyW przyszłości rozwiązaniem mogą być roboty zwalczające chwasty punktowo
Mamy dwie grupy patogenów, tzw.
fakultatywne (względne), które są przenoszone przez resztki pożniwne oraz
bezwzględne, przenoszone przez powietrze. Trzeba to brać pod uwagę, układając płodozmian. Przykładowo w stosunku do patogenów atakujących podstawę źdźbła zbóż można czynnikami niechemicznymi ograniczyć ich presję i rozprzestrzenianie nawet o
60%. Problematyczna będzie w przyszłości
ochrona przed szkodnikami, które także są m.in. wektorami chorób wirusowych (np. wirus żółtaczki rzepy, wirus żółtej karłowatości jęczmienia), ponieważ trudno będzie sobie poradzić samymi metodami agrotechnicznymi, bez zastosowania chemii.
– Niestety, w tym segmencie znika najwięcej substancji czynnych, a przybywa najmniej. Częściowym wsparciem są odmiany tolerancyjne na choroby wirusowe, stosowanie preparatów biologicznych lub w końcu wykorzystanie technik inżynierii genetycznej – podkreślał prof. Schönberger.
Z kolei w przypadku chwastów obserwujemy coraz więcej odporności na określone substancje czynne, zwłaszcza wśród chwastów 1-liściennych. Przy ograniczeniu chemii rozwiązaniem jest zmiana płodozmianu, wprowadzenie roślin paszowych, zmiana terminu siewu, aby np. uciec przed wyczyńcem za pomocą systemu uprawy gleby, można ograniczyć potencjał nasion chwastów w glebie, czy stosowanie mechanicznych metod odchwaszczania.
Jednak, nawet gdy to wszystko wdrożymy na polach, to i tak nie uzyskamy skuteczności większej niż 80-85%. W przyszłości rozwiązaniem mogą być roboty autonomiczne, zwalczające chwasty punktowo. Pomocny jest tutaj także płodozmian.
Planując płodozmian, trzeba mieć na uwadze bezpośredni wpływ rośliny na uprawę następczą
W przyszłości to właśnie płodozmian będzie jednym z ważniejszych instrumentów, aby poradzić sobie w wyzwaniami, jakie nas czekają – nie tylko tych związanych z coraz większymi
rygorami unijnymi, ale także
klimatycznymi. Przed laty obowiązywały złote zasady, które nakazywały wprowadzać do płodozmianu rośliny zbożowe i niezbożowe oraz
jare i ozime. Pozwalało to kontrolować presję chwastów i szkodników. Uprawa roślin paszowych ograniczała rozwój chwastów 1-liściennych i 2-liściennych głęboko korzeniących się. Jednak od lat 70.–80. płodozmiany znacznie się uprościły i dominują w nich rośliny ozime, przede wszystkim zboża.
– Dzięki możliwościom
ochrony i nawożenia skrócił się czas między
zbiorem a
siewem rośliny następczej – brakuje także czasu na uprawę gleby. Dodatkowo, z uwagi na coraz większą automatyzację pracy i rozwój sektora usługowego (maszyny przemieszają się na wiele pól), rezygnację z orki i zawężone płodozmiany, także jednostronne stosowanie substancji czynnych wpłynęło na pogorszenie stanu fitosanitarnego naszych gleb – podkreśla ekspert.
W efekcie borykamy się z mniejszą skutecznością lub powstawaniem odporności chorób, chwastów i szkodników. Planując płodozmian, trzeba mieć na uwadze bezpośredni wpływ danej rośliny na uprawę następczą, ale także częstość jej uprawy na danym polu. Ważny jest także czas występowania po sobie na danym stanowisku.
Im wyższy plon handlowy, tym wyższy plon resztek pożniwnych
Nie zapominajmy także uwzględnić
wartości nawozowej rośliny przedplonowej. Pamiętajmy, że im wyższy plon handlowy (ziarna lub nasion), tym wyższy plon resztek pożniwnych pozostających na polu, które są także źródłem składników pokarmowych dla rośliny następczej.
Zboże jako przedplon przy plonie 9 t/ha może pozostawić w słomie dla rośliny następczej ok. 55 kg/ha N, 25 kg/ha P2O5, 110 kg/ha K2O. Natomiast przy plonie 4,5 t/ha pozostawią zdecydowanie więcej azotu, tj. 70 kg/ha, potasu (180 kg/ha K2O) i fosforu (35 kg/ha P2O5). Z kolei groch pozostawi jeszcze więcej azotu, tj. ok. 100 kg/ha oraz 20 kg/ha P2O5 i 120 kg/ha K2O. |
– Oczywiście, nie cała ilość tego składnika będzie dostępna dla rośliny następczej. Jeśli po zbożach uprawiamy rzepak, który ma plonować na poziomie
4,5 t/ha, dostępne będzie ok.
20% azotu,
30% fosforu i
25% potasu. To trzeba w dzisiejszych realiach koniecznie brać pod uwagę, planując strategię
nawożenia – wyliczał prof. Schönberger. Z kolei odwrotnie, tj. gdy uprawiamy zboża po rzepaku, zapewni on jako przedplon ok.
35% azotu,
40% fosforu i
120% potasu. Mogłoby to oznaczać, że nie musielibyśmy stosować potasu pod zboże po rzepaku. W praktyce jednak nie jest to tak jednoznaczne. Zależy od zasobności gleby, jej rodzaju, sposobu uprawy i struktury oraz temperatury i warunków wilgotnościowych – dodał.
Ważna jest przy tym koncentracja składników pokarmowych, pozostawianych w resztkach pożniwnych.
– Zakładając, że w glebie mamy 15 mg P2O5/100 g gleby (675 kg/ha składnika) i przeliczając to na wolumen składnika dostępny w glebie, w litrze gleby będzie to 225 mg. Koncentracja składników w resztkach pożniwnych jest zdecydowanie większa, przeliczając dla zbóż będzie to ok. 1700 mg P2O5/l masy roślinnej, a dla resztek po rzepaku 2900 P2O5 ml/l masy roślinnej – przekonywał doradca.
W przypadku potasu zasobność gleby na poziomie 20 mg/100 g gleby oznacza 900 kg/ha tego składnika. Koncentracja w 1 litrze gleby będzie wynosiła 300 mg, natomiast w resztkach pożniwnych po zbożach będzie ona wynosiła 8 300 mg K2O/l masy roślinnej, a po rzepaku 15 000 mg K2O/l masy roślinnej.
Należy ograniczyć częstość danej uprawy na danym polu
Choroby przenoszone przez glebę, takie jak kiła kapusty, zgnilizna twardzikowa lub werticilioza w rzepaku ozimym, albo choroby podsuszkowe w zbożach, czy fuzariozy w roślinach strączkowych, przetrwają w glebie głównie dzięki zarodnikom przetrwalnikowym. Jeśli płodozmian jest zbyt wąski, sprawcy chorób płodozmianowych gromadzą się w glebie i znacznie ograniczają potencjał plonowania uprawy. Dlatego należy ograniczyć częstość danej uprawy na danym polu, aby ograniczyć gromadzenie się patogenów w glebie. Dotyczy to zwłaszcza chorób, których nie możemy bezpośrednio zwalczać.
Kolejną kwestią jest częstość pojawiania się danej rośliny na polu. Największym problemem naszych czasów jest zbyt duży udział zbóż w zmianowaniu, co rodzi konkretne problemy w kontekście porażenia i wysokiej presji ze strony chorób podsuszkowych, np. zgorzeli podstawy źdźbła, a tym samym spadek plonu (tab. 1.). W przypadku 80-proc. udziału pszenicy w zmianowaniu, 81% roślin było porażonych przez zgorzel podstawy źdźbła, a pszenica plonowała na poziomie 69 dt/ha. Przy jej 40-proc. udziale 11% roślin było porażonych przez tę chorobę, a plon pszenicy wzrósł do 89 dt/ha.
Zbyt duży udział zbóż generuje nie tylko problemy z chorobami, ale także z chwastami, jak choćby z wyczyńcem polnym czy miotłą zbożową. Jeśli dodatkowo mamy do czynienia z odpornością wyczyńca na herbicydy z grupy FOP lub ALS, problem będzie zdecydowanie poważniejszy, a ograniczenie jego presji będzie wymagało 7–10 lat.
W przypadku dużych problemów z werticiliozą rzepaku na danym stanowisku, konieczna będzie przerwa w uprawie rzepaku (gorczycy) sięgająca nawet 8-10 lat, a min. 4 lata. W przypadku zbyt częstej uprawy roślin strączkowych może dojść do tzw. zmęczenia gleby, i nagromadzenia grzybów z rodzaju Fusarium czy Phoma medicaginis. Konieczna może być wtedy 7-8-letnia przerwa w ich uprawie. Te aspekty trzeba brać także pod uwagę, wybierając gatunki międzyplonowe. Należy uprawiać tylko takie rośliny, które nie są porażane tymi samymi chorobami co uprawy główne.
Międzyplony mogą stabilizować strukturę gleby
Międzyplony można z jednej strony potraktować jak złodzieja wody dla uprawy głównej, ale z drugiej dobrze dobrane mogą również stabilizować strukturę gleby, umożliwiać magazynowanie składników pokarmowych oraz wody i zapobiegać erozji. Umożliwiają także zwalczanie szkodników, np. nicieni. Tak należy dopasować gatunki w międzyplonie, aby nie obciażać rośliny w plonie głównym. Ważne jest, aby w suchych regionach wysokość międzyplonu nie przekraczała 30-40 cm, tak aby nie tracić zbyt dużo wody.
Na takich stanowiskach chcąc wprowadzić rośliny jare, w sytuacji problemów z suszą wiosenną warto rozważyć kukurydzę ziarnową, słonecznik czy burak cukrowy, a także jęczmień jary. W przypadku suszy letnich jęczmień ozimy, wczesną pszenicę ozimą czy rzepak. Jeśli dalej postępować będzie ocieplenie klimatu, większe znaczenie będzie miała uprawa kukurydzy, soi czy buraków cukrowych, a także słonecznika. Oczywiście, planując rośliny w płodozmianie zawsze musimy mieć na uwadze, aby zarobić na ich uprawie.
Od wielu lat przeważają płodozmiany z dominacją roślin ozimych
W praktyce od wielu lat przeważają płodozmiany z dominacją roślin ozimych, przede wszystkim zbóż, np. rzepak – pszenica ozima – jęczmień ozimy – pszenżyto ozime – rzepak – pszenica ozima. Zbyt duży udział zbóż doprowadził do problemów z chwastami 1-liściennymi, presją chorób oraz spiętrzeniem prac. Rozwiązaniem jest wprowadzenie gatunków jarych, w połączeniu z wprowadzeniem jęczmienia ozimego po rzepaku da nam więcej czasu na zabiegi mechaniczne przeciwko chwastom 1-liściennym, np. problematycznym wyczyńcem. Jęczmień także dość dobrze poradzi sobie z s.cz. herbicydowymi po zabiegach odchwaszczających, a także lepiej wykorzysta niż pszenica azot pozostawiony przez rzepak. Rośliną jarą może być kukurydza (rys. 1.), ale także np. fitosanitarny owies, bądź rośliny 2-liścienne: słonecznik, groch, soja lub bobik. W przypadku uprawy roślin strączkowych należy pamiętać o zachowaniu 6-letniego odstępu w uprawie.
Jak mógłby wyglądać płodozmian z rzepakiem (
20% udziału) na suchych stanowiskach, który pozwoliłby również zaoszczędzić nawozy i
środki ochrony roślin:
- rzepak – pszenica – [międzyplon–] uprawa jara – pszenica/jęczmień – jęczmień/pszenica – rzepak;
- rzepak – pszenica – [międzyplon–] kukurydza – (ozimy lub jary) jęczmień – pszenica – rzepak;
- rzepak – pszenica – [międzyplon–] owies – pszenica – jęczmień – rzepak.
oprac. na podst. wykładu prof. H. Schönbergera
fot. ilustracyjne: Sierszeńska